"Trzej Irakijczycy byli nieludzko pobici, związani w pęczek. Kiedy amerykańscy komandosi dostarczyli ich do polskiej bazy 'na przechowanie', nasi dowódcy byli przerażeni. 'Przecież oni umrą. Będzie afera, że stało się to u nas. Ludzie dostaną szału, jak ich zobaczą. Pomyślą, że to myśmy ich skatowali' - nie kryli obaw". Generał zdradza, że musiał ukrywać akcje bojowe swoich żołnierzy. Dlaczego? Przełożeni chcieli tylko dobrych wiadomości z Iraku. Choć oddziały się biły, na papierze wokół baz panował spokój, a wojsko było bezpieczne. W biografii dowódca pisze też o błędach popełnionych w Afganistanie, o układach panujących w Sztabie Generalnym i strachu generałów przed politykami. Gen. Waldemar Skrzypczak jesienią 2009 r. odszedł z armii po kontrowersjach wokół jego wypowiedzi o biurokracji w MON, która utrudnia zakupy sprzętu dla żołnierzy na misji. Szef MON uznał, że gen. Skrzypczak zakwestionował zasadę cywilnej kontroli nad armią. Także prezydent ocenił, że generał przekroczył dopuszczalne granice, ale zdecydował o pozostawieniu go na stanowisku. Skrzypczak podał się sam dymisji po tym, jak Klich stwierdził, że podczas rozmowy z nim generał "uznał swój błąd". Skrzypczak wyjaśniał, że jedynie okoliczności swej wypowiedzi uznał za niefortunne (padły podczas uroczystości powitania trumny z ciałem poległego w Afganistanie żołnierza) i podkreślał, że nie wycofał się z jej meritum. Kadencja gen. Skrzypczaka upływała na początku października; Klich deklarował, że ma jego poparcie na kolejną. Ostatecznie jego miejsce w DWL zajął gen. Tadeusz Buk.