O takiej decyzji republikańskiego wiceprezydenta z czasów Donalda Trumpa spekulowano rok temu, po jego przemowie wygłoszonej pod koniec października na terenie Patrick Henry College w stanie Wirginia. Została ona odczytana jako początek ofensywy przed prawyborami w 2024 roku. Pence bronił "wolności edukacji", chwalił za odwagę rodziców protestujących przeciwko obowiązkowi noszenia maseczek w szkołach i krytykował sposób uczenia o instytucjonalnym rasizmie w szkołach. Rzekomej decyzji polityka zaprzeczył jego rzecznik Devin O'Malley. "Nie można go lekceważyć" - Nie powinno się lekceważyć Pence'a. Ma szerokie poparcie wśród bogatych sponsorów, w Kongresie, wśród ewangelikanów. Jest niezwykle ambitny i widzi siebie jako prezydenta. A w międzyczasie po raz pierwszy w życiu zarabia duże pieniądze. Ubieganie się o prezydenturę to dobry sposób na sześciocyfrowe czeki za przemówienia - powiedział w ubiegłym roku "Vanity Fair" znajomy byłego wiceprezydenta.