Lustracja po czesku
12 lat temu były dysydent Petr Cibulka opublikował listę współpracowników czechosłowackich specsłużb. To był przełom w dziejach lustracji u naszych południowych sąsiadów. Dzięki temu Czesi mają dyskusje o ujawnianiu teczek już dawno za sobą.
Współpracownicy służb bezpieczeństwa w postkomunistycznych Czechach niedługo cieszyli się anonimowością i bezkarnością. W 1991 roku zamknięto im dostęp do publicznych stanowisk, a rok później - jak wspomina publicystka Petruszka Szustrowa - Czesi wyrywali sobie a rąk listy z ich nazwiskami.
- Już od 1992 roku mamy listę współpracowników dostępną. To jest lista nieoficjalna, którą wydały "Nieocenzurowane Nowiny" - dodaje Szustrowa.
Publikacja Cibulki i dyskusje, które po niej rozgorzały, były katalizatorem, który uruchomił procesy ujawniania teczek. W kolejnych latach dostęp do archiwów uzyskali najpierw pokrzywdzeni przez specsłużby, potem oficjalną listę agentów zamieszczono w internecie, a od kilku miesięcy każdy obywatel może zajrzeć do dowolnie wybranej teczki tajnego współpracownika.