Nie ma jeszcze dokładnych wyliczeń, ile osób zjechało do Londynu na koronację Karola III. Wiadomo jednak, że brytyjską stolicę rokrocznie odwiedza przeciętnie 20 milionów osób z zagranicy. Sobotnie wydarzenie najpewniej podwyższy wynik za 2023 rok. Wielu koronacyjnych turystów, zwłaszcza z państw oddalonych o tysiące kilometrów od Wielkiej Brytanii, nie spędzi w Londynie jednego dnia. Skoro wydali niemałe pieniądze na bilety, zostaną dłużej i zwiedzą miasto. Selfie pod Big Benem, zwiedzanie British Museum, a na koniec relaks w tradycyjnym angielskim pubie. I po tej ostatniej wizycie może pojawić się problem. W Londynie brakuje toalet. Istniejące WC są wcześnie zamykane To nie tajemnica, że po wypiciu napoju z pianką pojawia się potrzeba skorzystania z toalety. Co prawda w londyńskich lokalach serwujących alkohol zazwyczaj znajdziemy WC, lecz poza nimi znalezienie otwartego szaletu sprawia kłopoty. CZYTAJ: Przeciwnicy monarchii wyszli na ulice. Przypominają o skandalach Nawet te w ścisłym centrum miasta bywają zamykane o 17:00 i są całkiem niedostępne w niedziele i święta. Dodatkowo, by do nich wejść, musimy wyjąć z portfela równo 30 lub 50 pensów - inaczej bramka nas nie przepuści. Płatność kartą? Niekoniecznie. Do publicznej toalety oddalonej o 15 minut spacerem od pałacu Buckingham taka technologia jeszcze nie dotarła. Jeśli nie wrzucimy odliczonej kwoty, nic nas nie uratuje - nawet pani pilnująca porządku, bo pieniędzmi się nie zajmuje i funtów na pensy nie rozmieni. W sobotę, gdy koronowano Karola III, było nieco łatwiej. Przy ulicach rozstawiono toi-toie, których na co dzień nie ma. WC w Londynie szukają również klienci zamawiający americano albo latte. Gwarantem jego obecności nie jest logo znane nad Wisłą. Sieciowe kawiarnie w Polsce udostępniają toalety, ale w Wielkiej Brytanii pod tym samym szyldem niekoniecznie znajdziemy ubikację. Warszawa ma lepiej? WC jest na każdej stacji metra Trzy lata temu uznano w mediach, że jedno publiczne WC na 4,3 tys. warszawiaków to mało. Słusznie? Uważam, że nie, bo w największym mieście Polski znajdziemy szalety otwarte codziennie od 6:00 do 22:00 na każdej z 38 stacji metra, także z dala od centrum. ZOBACZ: Koczują w namiotach. Mówią wprost: Kochamy Karola III Mamy również toalety w parkach, pod rondem Dmowskiego czy tuż obok placu Zamkowego. Tymczasem w brytyjskiej metropolii WC w metrze niekiedy ze świecą szukać. Są wytypowane stacje, na których funkcjonuje, ale czy to pocieszy pasażera, który nagle musi z któregoś skorzystać, a akurat żadnego w najbliższym czasie nie napotka? Smród w londyńskich budkach telefonicznych. A to symbol miasta Londyn ma też inne zmartwienie, nieco powiązane z powyższym. Jednym z symboli miasta są czerwone budki telefoniczne. U nas takie obiekty odeszły w zapomnienie, a na Wyspach nadal istnieją. Ich siatka jest dość gęsta i niekiedy wyposażone są nawet w nadal działający telefon. Znajdzie się jednak śmiałek, który gdziekolwiek z niego zadzwoni, czując zapach we wnętrzu budki? Nie dzwoniłem z publicznego telefonu, do wnętrza kilku budek jednak zajrzałem. Niemal w każdej unosił się taki odór moczu, że wychodziłem prędzej niż wszedłem. Strach pomyśleć, w jakim stanie są słuchawka i klawisze, wiedząc, co znajduje się na podłodze. Tu jednak miejskie władze znalazły rozwiązanie. Instalują niezabudowane telefony, wyposażone dodatkowo w Wi-Fi. Jeśli istnieją jeszcze londyńczycy nadal korzystający regularnie z ogólnodostępnych telefonów, w takich miejscach mogą mniej martwić się o higienę. Z Londynu Wiktor Kazanecki, Interia