O akcji Lekarzy bez Granic (MSF) informuje w czwartek "The Guardian". Z relacji wolontariuszy wynika, że europejskie służby przez kilka godzin ignorowały wezwania pomocy z przepełnionego statku. Zobacz też: Granica polsko-białoruska. Migranci opuszczają obozowisko Okręt odnaleziono ok. 55 km od wybrzeży Libii. W akcji ratunkowej MSF skorzystało ze statku Geo Barents przeznaczonego do ratowania migrantów na Morzu Śródziemnym. Łącznie wolontariuszom udało się uratować 99 migrantów. Każdy z nich miał oznaki wskazujące na doznanie silnego stresu. Ci którzy przeżyli, informowali, że na dolnym pokładzie leży kilka nieprzytomnych osób. Okazało się, że w trakcie dryfowania po morzu 10 osób udusiło się. W zamkniętych pomieszczeniach czuć było silny zapach benzyny. "To przerażające i frustrujące" - Dotarcie do ciał i wniesienie ich na górny pokład zajęło nam prawie dwie godziny. Chcieliśmy, by można im było urządzić godny pochówek po dotarciu na ląd - mówiła Fluvia Conte, wiceliderka zespołu ratowniczego MSF na Geo Barents. - To jednocześnie przerażające i frustrujące. To kolejna tragedia na morzu, której można było uniknąć - dodała. Wolontariusze, przedstawiciele gorącej linii Alarm Phone wskazali, że europejskie władze zignorowały wołanie o pomoc. Informacja o łodzi miała dotrzeć do służb godzin przed akcją Lekarzy bez Granic. "The Guardian" informuje, że tylko w 2021 r. 1225 osób zginęło bądź zaginęło, starając się przekroczyć Morze Śródziemne. Od 2014 r. bilans ofiar to 22 825.