Opcje, by wysłać tam naszych żołnierzy, jak to miało miejsce w przypadku misji w Iraku, nie są nawet rozważane, podkreśla profesor. Według niego także NATO nie będzie miało do tego podstaw. W obszernym wywiadzie dla gazety, poświęconym problemom międzynarodowym Kuźniar podkreśla m.in., że jeszcze parę lat temu niemal pewne było, że ramą globalnego porządku będzie triada USA - Chiny - Europa. Jednak od 2008 r. Unia zaczęła mieć problemy. Wyszło na jaw, że kilka krajów żyło ponad stan, problemy jeszcze zwielokrotniła strefa euro. To, co miało być postępem, okazało się źródłem kłopotów - przecież bez euro niewypłacalność Grecji byłaby tylko jej problemem. Dziś widać jednak wyraźnie, że cała konstrukcja europejska znajduje się w najgłębszym kryzysie od lat. Na pytanie czy Francji i Niemcom uda się wyciągnąć z tych problemów Unię, Kuźniar odpowiada, że te dwa największe kraje stosunkowo najlepiej przeszły przez kryzys - dotyczy to przede wszystkim Berlina. Nic dziwnego, że one próbują ratować strefę euro. Nam się to może nie do końca podobać, gdyż nie ma dla nas miejsca przy stole. Ale sami jesteśmy sobie winni. Przecież Donald Tusk zapowiadał w 2008 r., że od 2012 r. będziemy w strefie euro - ale później się z tego wycofaliśmy. Dziś jesteśmy od unii monetarnej dalej, niż byliśmy cztery lata temu, nie możemy więc narzekać, że przy decyzjach nie mamy głosu na miarę naszego potencjału, dynamiki i aspiracji. Czy zatem Tusk popełnił błąd? Powinien się zdeterminować i mimo kryzysu wprowadzić Polskę do strefy euro w zapowiadanym terminie? - pyta gazeta. Trudno mówić o błędzie, odpowiada Kuźniar. Proszę posłuchać komentarzy ekonomistów - głosy są wyraźnie podzielone. W każdym razie teraz nie ma nas w strefie euro i siłą rzeczy nie mamy wpływu na zmiany jej dotyczące. Choć nie sądzę też, aby ona chciała się oderwać od reszty, stworzyć nowe, twarde jądro wewnątrz Unii. Francja kilka razy wspominała o budowie federacji wewnątrz strefy euro. Nie odbieram ich działań w tych kategoriach. Paryż ma skłonności do ekskluzywizmu, ale nie opowiada się za federalizacją Unii - a już na pewno nie chce stworzyć takiej federacji, o jakiej mówił minister Sikorski podczas przemówienia w Berlinie. Bardziej realne jest odpadnięcie Anglii. Byłoby szkoda, ale Londyn nie może być kulą u nogi dalszej integracji Europy, uważa doradca prezydenta.