W pierwszej części wtorkowych przesłuchań zeznania składali podpułkownik Alexander Vindman, ekspert do spraw Ukrainy w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego, i specjalna doradczyni wiceprezydenta USA Mike'a Pence'a w sprawach europejskich i rosyjskich Jennifer Williams. Świadkowie zeznawali w kontrolowanej przez Demokratów Izbie Reprezentantów, gdzie toczy się dochodzenie, które ma ustalić, czy istnieją podstawy do odsunięcia prezydenta od władzy. Naoczni świadkowie Republikanie krytykowali wystąpienia wcześniejszych świadków, podkreślając, że oferują oni relacje z drugiej ręki i opowiadają o wydarzeniach, których nie byli naocznymi świadkami - przypomina AP. We wtorek Vindman i Williams, którzy byli przy lipcowej rozmowie Trumpa z Zełenskim, zeznali, że dopuścił się on czegoś niewłaściwego. Vindman zeznał, że był tak zaniepokojony postępowaniem prezydenta w związku z Ukrainą, że oficjalnymi kanałami poinformował o tym głównego radcę prawnego Rady Bezpieczeństwa Narodowego. "Moją intencją było zwrócić uwagę na to, ponieważ miało to istotne implikacje dla bezpieczeństwa narodowego naszego kraju" - wyjaśnił Vindman i dodał, że poinformowanie radcy prawnego było jego obowiązkiem. "Wiedziałem, że muszę o tym poinformować. To było niewłaściwe, to było niestosowne, by prezydent żądał dochodzenia w sprawie swojego politycznego oponenta (Joe Bidena - PAP)" - podkreślił Vindman. "Komiczna oferta" Podczas przesłuchania przez radcę prawnego Republikanów zajmującego się kwestią impeachmentu Vindman, który jest z pochodzenia Ukraińcem, powiedział, że trzykrotnie zaoferowano mu stanowisko ministra obrony Ukrainy, ale on odrzucił tę ofertę, którą nazwał "komiczną". Zapewnił, że poinformował o tym swoich wojskowych przełożonych. Williams zeznała, że rozmowa telefoniczna Trumpa z Zełenskim była "czymś zupełnie innym" niż rozmowy poprzednich prezydentów USA, którym przysłuchiwała się w swojej karierze. Jak powiedziała, "uderzyło ją", że żądanie przeprowadzenia śledztw na Ukrainie i odniesienie do Huntera Bidena, syna Demokraty Joe Bidena, "miało charakter polityczny" - relacjonuje AP. Śledztwo, którego wznowienia miał się domagać od Zełenskiego Trump, dotyczyło zatrudnienia syna byłego wiceprezydenta Joe Bidena, Huntera, w firmie gazowej Burisma Holdings. Ukraińskie Narodowe Biuro Antykorupcyjne (NABU) poinformowało jednak, że dochodzenie w sprawie Burismy dotyczyło okresu, gdy nie pracował tam jeszcze Biden junior. Zarówno Vindman, jak i Williams zwrócili uwagę podczas rozmowy Trumpa z Zełenskim na odniesienia do firmy Burisma. Kontrowersyjna rozmowa Jak komentuje AP, 25 lipca, kiedy doszło do kontrowersyjnej rozmowy prezydentów, pracownicy administracji Trumpa dopiero zaczynali zdawać sobie sprawę, że istniał związek między żądaniami prezydenta i wstrzymaniem wartej 391 mld dol. pomocy wojskowej dla Kijowa. Vindman przypomniał, że 10 czerwca w Białym Domu ambasador USA przy Unii Europejskiej Gordon Sondland powiedział składającym tam wizytę przedstawicielom ukraińskiego rządu, że Kijów musi "zapewnić" śledztwo w sprawie Bidenów, zanim zostaną podjęte kolejne kroki wobec Ukrainy. Również po tej rozmowie Vindman poinformował radcę Rady Bezpieczeństwa Narodowego o swoich zastrzeżeniach. We wtorek, który jest trzecim dniem publicznych przesłuchań Izby Reprezentantów w sprawie impeachmentu, zeznawać mają jeszcze Kurt Volker, były specjalny wysłannik USA na Ukrainę, oraz Tim Morrison, były główny doradca prezydenta USA do spraw Rosji. Dochodzenie w sprawie afery ukraińskiej i ewentualnego impeachmentu prezydenta prowadzą komisje spraw zagranicznych, wywiadu oraz nadzoru i reform Izby Reprezentantów. Ma ono wykazać, czy prezydent nadużył władzy, złamał przepisy prawa wyborczego, bądź też postąpił niewłaściwie, narażając bezpieczeństwo narodowe USA w relacjach z Kijowem, w których - według sygnalisty z CIA oraz kilku przesłuchanych świadków - miał naciskać na Zełenskiego, by uruchomił dwa śledztwa na Ukrainie. Jedno z nich miało dotyczyć lansowanej przez otoczenie Trumpa teorii, że w wybory prezydenckie w USA w 2016 roku ingerowała Ukraina, a nie Rosja; drugie - pracy Huntera Bidena dla ukraińskiego holdingu. Miało ono zaszkodzić Joe Bidenowi, który jest obecnie uważany za najbardziej prawdopodobnego kandydata Partii Demokratycznej - a więc i rywala Trumpa - w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.