Intensywne przygotowania do ataku na siły Kadafiego
Wojska Kadafiego, wbrew deklaracji zawieszenia broni, zaatakowały powstańców broniących się w trzech miastach. Przyspieszono przygotowania do ewentualnego ataku na siły rządowe w Libii w ramach rezolucji ONZ.
Dzisiaj po południu potwierdziła to rzeczniczka NATO, Carmen Romero, która oświadczyła, że zakończenie wojskowego planowania operacji mających na celu ochronę powstańców libijskich przed atakami sił Kadafiego powinno nastąpić w niedzielę.
Agencja Reutera podała jednak, że pierwsze zachodnie samoloty mogą się znaleźć nad terytorium Libii już w sobotę.
Jak wynika z wypowiedzi rzecznika rządu francuskiego, Francois Baroina, atak na siły Kadafiego wydaje się nieunikniony i "nastąpi bardzo szybko".
Waszyngton, który utrzymuje nadal znaczne siły wojskowe w Iraku i kontynuuje wysiłek wojenny w Afganistanie nie chce samotnie otwierać nowego frontu. Zależy mu więc przede wszystkim na jak największym poparciu dla jego działań w Libii ze strony krajów arabskich - pisze EFE.
Jak podała katarska telewizja Al-Dżazira, pierwszym krajem arabskim, który postanowił "uczestniczyć w wysiłkach międzynarodowych mających na celu położenie kresu krwawej łaźni i ochronę ludności cywilnej w Libii" jest właśnie Katar.
Liga Arabska, która z zadowoleniem powitała czwartkową rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ, ogłosiła, że rezolucja nie zapowiada inwazji na Libię, lecz jedynie ma na celu podjęcie działań dla ochrony ludności.
Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton i przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy podkreślili w piątkowej deklaracji "ważną rolę Ligi Arabskiej, która w końcu ubiegłego tygodnia domagała się zakazu lotów nad Libią".
Oboje uznali współpracę Ligi w tej sprawie za "kwestię zasadniczą".
W piątek w południe brytyjski premier David Cameron zapowiedział w Izbie Gmin wysłanie "w najbliższych godzinach" samolotów bojowych, które wylądują w bazach w pobliżu Libii, prawdopodobnie usytuowanych we Włoszech. Rząd włoski udostępnił swe bazy dla celów operacji, aby mogły uczestniczyć w działaniach bojowych, "jeśli okaże się to nieodzowne".
Decyzję rządu włoskiego poprzedziło podjęte tego samego dnia postanowienie rządu Hiszpanii o udostępnieniu dla celów operacji libijskiej dwóch baz wojskowych na południu Hiszpanii (Rota i Moron). Hiszpanie są gotowi wysłać do działań przeciwko reżimowi Kadafiego również eskadrę F-18 i lotniskowiec "Principe de Asturias".
Piątkowe dzienniki włoskie, powołując się na "autoryzowane źródła", wskazują jako najbardziej prawdopodobną bazę do operacji przeciwko Kadafiemu Sigonellę na Sycylii, jedną ze znajdujących się najbliżej Libii.
Sigonella jest wykorzystywana dla celów logistycznych przez Szóstą Flotę USA.
Udostępnienie tej bazy do operacji w Libii - pisze "El Pais" - oznacza odłożenie na półkę przez Włochów układu o przyjaźni zawartego z Trypolisem w 2008 roku.
Czy Polska powinna wziąć udział w interwencji w Libii?
Wszystkie piątkowe doniesienia agencyjne i prasowe potwierdzają że w ciągu kilkunastu godzin po przegłosowaniu rezolucji Rady Bezpieczeństwa w sprawie Libii powstał z udziałem USA, W. Brytanii i śródziemnomorskich państw NATO dość konkretny kształt siły wojskowej gotowej pospieszyć na odsiecz libijskim powstańcom.
"Sytuacja w terenie, gdzie powstańcy są otoczeni w Bengazi wymaga szybkiej odpowiedzi wspólnoty międzynarodowej" - tę ocenę powtarzają wszystkie agencje prasowe w depeszach z Libii.
Kadafi odpowiedział w piątek na przygotowania NATO, w wywiadzie dla telewizji portugalskiej, kolejną groźbą "rozpętania piekła" nad głowami tych, którzy chcą go zaatakować.
"Jeśli świat będzie działał jak obłąkany, uczynimy to samo. Odpowiemy. Również ich życie zmienimy w piekło. Nigdy nie zaznają pokoju" - ostrzegał Kadafi.
"Strefa Morza Śródziemnego ucierpi, zostanie zniszczona, nie będzie żadnego ruchu morskiego ani powietrznego" - groził libijski dyktator.