Obama do Kadafiego: My nie żartujemy
Prezydent Barack Obama ostrzegł Muamara Kadafiego, że czeka go natychmiastowa międzynarodowa interwencja zbrojna, jeśli nie spełni obietnicy przerwania ognia przeciw powstańcom w Libii. Podkreślił jednak, że USA nie wyślą do Libii wojsk lądowych.
"Zawieszenie broni musi być wprowadzone w życie natychmiast" - powiedział prezydent w specjalnym wystąpieniu w Białym Domu. Zażądał też od Kadafiego wycofania wojsk z miast odbitych z rąk powstańców.
Według doniesień z Libii, mimo wcześniejszej zapowiedzi Kadafi nie zaprzestał w piątek atakowania rebeliantów.
"Raz jeszcze, Muammar Kadafi ma wybór. Uchwalona rezolucja (ONZ) wylicza bardzo jasno warunki, które musi spełnić. USA, Wielka Brytania, Francja i państwa arabskie zgodziły się, że zawieszenie broni musi być wprowadzone w życie natychmiast. Oznacza to, że wszystkie ataki na cywilów muszą ustać. Kadafi musi powstrzymać swoje oddziały przed posuwaniem się w stronę Bengazi, wycofać je z Adżdabii, Misraty i Zawii oraz przywrócić dostawy wody, gazu i elektryczności do wszystkich obszarów. Musi też pozwolić, by pomoc humanitarna docierała do społeczeństwa libijskiego" - oświadczył Obama.
"Pozwólcie mi wyrazić się jasno: warunki te nie podlegają negocjacjom. Jeżeli Kadafi nie podporządkuje się rezolucji ONZ, społeczność międzynarodowa wyciągnie z tego konsekwencje. Rezolucja zostanie wyegzekwowana poprzez akcję militarną" - powiedział z naciskiem.
Zaznaczył jednak, że przewiduje się ograniczoną operację militarną - bez użycia wojsk lądowych.
"Oto czego nie zrobimy. USA nie rozmieszczą w Libii oddziałów lądowych. Nie użyjemy też siły, która wykraczałaby poza dobrze określony cel: ochronę ludności cywilnej w Libii" - powiedział.
Obama podkreślił, że przygotowuje się operację międzynarodową i że USA działają w ścisłym porozumieniu i współpracy z innymi państwami.
"Dlatego poleciłem ministrowi obrony Robertowi Gatesowi koordynowanie planowania z innymi państwami, aby skutecznie wprowadzić w życie strefę zakazu lotów" - dodał.
"Nie jest to operacja, którą podejmujemy sami. (...) Zmiany na Bliskim Wschodzie nie mogą być, ani nie będą, narzucone przez Stany Zjednoczone" - oświadczył.