Fotografował potężny pożar w Sydney. Uchwycił wyjątkowy moment
Australijski fotoreporter Dean Lewis dokumentował potężny pożar, jaki wybuchł w centrum Sydney. Udało mu się uchwycić moment, w którym od budynku odpada rozgrzana do czerwoności potężna ściana. Zdjęcie w pełni oddaje grozę żywiołu, z jakim przyszło walczyć ponad 120 strażakom. Przy wsparciu 30 wozów gaśniczych próbowali oni zapanować nad pożarem siedmiopiętrowego wieżowca w Surry Hills niedaleko Dworca Centralnego w Sydney. Akcję gaśniczą utrudniały szalejące płomienie i odpadające ceglane ściany. Setki osób zostało ewakuowanych z sąsiednich budynków, wstrzymano też ruch na kolei.
Pożar budynku dawnej fabryki kapeluszy przy Randler Street wybuchł ok. godz. 16 czasu lokalnego (ok. godz. 8 czasu polskiego) na trzecim piętrze wieżowca. Do tej pory nie wiadomo, co było jego przyczyną.
"Ludzie zaczęli krzyczeć, gdy cegły i duże fragmenty ścian zaczęły spadać na ziemię" - relacjonowała stacja ABC News.
Akcji gaśniczej "na żywo" przyglądały się setki gapiów. W okolicy wstrzymano ruch kolejowy, a autobusy przekierowano na trasy zastępcze.
"Uniósł się ogromny słup dymu, zawaliła się cała ściana", "rozległ się ogromny huk, ziemia się zatrzęsła" - relacjonowali świadkowie zdarzenia.