Niemiecka "Sueddeutsche Zeitung" zwraca w piątek uwagę, że radykalne ugrupowania palestyńskie od dawna ostrzeliwują Izrael, jednak od ostatniej wojny na przełomie lat 2008/2009 izraelskie władze reagowały na te ataki "ze względnym spokojem". "Głównym powodem sięgnięcia obecnie po wielką maczugę jest kampania wyborcza w Izraelu" - czytamy w komentarzu. Przyśpieszone wybory parlamentarne w Izraelu odbędą się w styczniu. Jak podkreśla gazeta, premier Benjamina Netanjahu uznał zaplanowane zabicie wojskowego szefa Hamasu, Ahmeda Al-Dżabariego, za swój osobisty sukces. Zgodnie z panującymi na Bliskim Wschodzie regułami "rodem z Dzikiego Zachodu" śmierć odwiecznego wroga jest dowodem na skuteczne przywództwo - czytamy w "SZ", która dodaje, że Hamas został dodatkowo osłabiony przez zniszczenie przez Izrael jego wyrzutni rakietowych. Zdaniem komentatora Izrael osiągnął już wszystko, co można było osiągnąć podczas tej operacji, i nie jest zainteresowany wkroczeniem do Strefy Gazy. "Jedynym celem takiej operacji na wielką skalę byłoby ostateczne skończenie z Hamasem, a na to jest już za późno" - ocenia autor komentarza, wyjaśniając, że - inaczej niż podczas poprzedniej wojny - za Hamasem stoi obecnie kierownictwo w Egipcie. "Interwencja w Strefie Gazy groziłaby automatyczną eskalacją na cały region" - ostrzega "Sueddeutsche Zeitung". "Mamy nadzieję, że nie za wszelką cenę" Konserwatywna niemiecka gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) podziela ten punkt widzenia, przyznający Izraelowi prawo do samoobrony, podkreślając, że żaden rząd nie może biernie przyglądać się, jak jego obywatele stają się celem dla terrorystów. "Równocześnie jednak nasuwa się fatalne przypuszczenie, że termin i skala izraelskiej reakcji mogą mieć coś wspólnego z przyszłymi wyborami: premier Netanjahu dąży do stworzenia dużej własnej większości" - czytamy. "Mamy nadzieję, że nie za wszelką cenę" - podsumowuje komentator "FAZ" "Strefa Gazy jest strasznym miejscem, a Izrael ponosi częściowo odpowiedzialność za ten stan rzeczy" - pisze brytyjski "The Times". Hamas, który uznał zniszczenie Izraela za swój główny cel, doprowadził do powstania wielu problemów, jednak polityka Izraela wobec Strefy Gazy od momentu przejęcia tam władzy przez Hamas doprowadziła do przekształcenia tego miejsca w "biedny kraj gangsterski, opanowany przez przemytników i działaczy". Hamas jest jednak w Strefie Gazy instancją rządową i musi zaakceptować fakt, że konfliktu nie da się rozwiązać za pomocą siły - czytamy w "The Times". Zdaniem komentatora większość państw na świecie widzi w Hamasie nadal organizację terrorystyczną. "Jeżeli Hamas chce być postrzegany jako organizacja polityczna, musi odpowiednio zachowywać się: musi negocjować" - pisze "The Times". "Kiedy Netanjahu uzna, że już wystarczy?" - pytają "Salzburger Nachrichten". "Jego plan zmuszenia Hamasu za pomocą uderzeń z powietrza do błagania o zawieszenie broni pozostanie marzeniem" - ocenia austriacka gazeta. "Islamiści będą walczyli aż do ostatniego cywila w Strefie Gazy" - ostrzega komentator. "Każdy nowy nalot izraelskiego lotnictwa zwiększa niebezpieczeństwo popełnienia dramatycznego błędu, w którym śmierć poniosą niewinni Palestyńczycy" - czytamy w "Salzburger Nachrichten. Francuski dziennik "Le Monde" krytykuje obie strony konfliktu za "niezdolność do kompromisu". "Żaden Palestyńczyk nie zaakceptuje namiastki państwa, którą Natanjahu byłby ewentualnie skłonny im zaoferować. Nie ma też żadnego międzynarodowego mediatora, który dysponowałby wystarczającym politycznym autorytetem, by odegrać jakaś rolę w tym konflikcie" - czytamy. "Krwawe zamieszki w Gazie mogą pozostawić po sobie ruiny" - ostrzega "Le Monde".