Ostra wymiana ciosów między kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem (SPD) a liderem opozycji Friedrichem Merzem (CDU) podczas tradycyjnej debaty nad budżetem. Obaj zaatakowali się nawzajem personalnie - informuje niemiecki dziennik "Bild". Dyskusja zaczęła się bardzo spokojnie. - Niemcy muszą przyjąć wyciągniętą rękę francuskiego prezydenta Macrona, aby pchnąć Europę do przodu - mówił Merz. "Czyniąc to, rozdrapał ranę - relacje między Macronem a Scholzem są dość nadszarpnięte" - ocenia dziennik. - Niemcy nie podjęły wspólnej inicjatywy z Francją od 30 lat - ciągnął lider opozycji. "Bild" uważa, że jego celem jest "odegranie roli światowego polityka obeznanego z polityką zagraniczną, który ma to, czego potrzeba, aby być lepszym kanclerzem". Starcie Scholza z liderem opozycji. Friedrich Merz uderzył w kanclerza Niemiecki dziennik relacjonuje, że Merz krytykował dochody obywateli, politykę energetyczną i klimatyczną, której - jak mówił - nikt na świecie nie naśladował, oraz to, co określił jako "nieudaną politykę migracyjną koalicji sygnalizacji świetlnej". - Całkowicie nie zgadzamy się z koalicją sygnalizacji świetlnej we wszystkich kluczowych kwestiach polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, polityki gospodarczej i finansowej, polityki rynku pracy, polityki wewnętrznej i prawnej oraz polityki azylowej i imigracyjnej - podkreślił lider opozycji. - Nie w szczegółach, ale co do zasady - dodał. Kontynuując porównywanie niemieckiego rządu do "koalicji sygnalizacji świetlnej", stwierdził, że "ponosi on odpowiedzialność za wzrost popularności" skrajnie prawicowej Alternatywy dla Niemiec (AfD). - Nie wszyscy ich wyborcy są prawicowymi ekstremistami, ale wszyscy są dość sfrustrowani - kontynuował Merz. Jego zdaniem, "rozwiązaniem problemu jest praca nad sprawami kraju". Wymieniał, że chodzi o niższe koszty pracy, mniej biurokracji, lepszą politykę energetyczną oraz niższe podatki dla przedsiębiorców. "Merz nie jest (lub już nie jest) zwolennikiem koalicji i zwarcia szeregów przez opozycję w kluczowych obszarach polityki" - tłumaczy niemiecki dziennik. - Oszczędźcie sobie i nam wezwań do współpracy - mówił polityk CDU. Na jego słowa koledzy z partii zareagowali oklaskami. "Ale nie było wiwatów" - dodaje "Bild". Lider niemieckiej opozycji krytykuje Scholza. Kanclerz nie pozostał dłużny "Nastroje w SPD były zupełnie inne. Oblężony kanclerz był niezwykle bojowy i wielokrotnie personalnie atakował Merza" - ocenia dziennik. Olaf Scholz stwierdził, że przemówienie lidera opozycji "pokazało trochę szachrajstwa" i dodał, że "musimy trzymać się razem jako demokraci". Kanclerz oskarżył Merza o "jednostronne i niepotrzebne" anulowanie niemieckiego paktu migracyjnego. - Nigdy nie widziałem tyle tchórzostwa w obliczu własnej odwagi - szydził Scholz. Nazywając polityka CDU "tchórzem", stwierdził: "Oni uciekli". Na jego słowa politycy SPD zareagowali wiwatami. - Merz lubił atakować, czasami poniżej pasa, ale jeśli jesteś krytykowany, to jesteś mimozą - mówił kanclerz Niemiec. - Jeśli boksujesz, nie powinieneś mieć szklanego podbródka, panie Merz - kontynuował. Według Scholza przemówienie Merza udowodniło, że CDU i jej bliźniacza Unia Chrześcijańsko-Społeczna (CSU) "nie mają perspektywy dla Niemiec, nie mają perspektywy dla przemysłu, nie mają perspektywy dla miejsc pracy". "Wyścig o urząd kanclerza właśnie się rozpoczął" Podczas debaty kanclerza Niemiec wsparł lider Wolnej Partii Demokratycznej (FDP) Christian Dürr. Polityk również krytykował Merza, atakując go bezpośrednio. - Co to mówi o waszej partii, która słusznie przygotowuje się do ponownego przejęcia odpowiedzialności rządowej w Niemczech w odległej przyszłości, jeśli nie jesteście w stanie nawet przedstawić konkretnych propozycji, gdy jesteście w opozycji? Zachęcam was: zajmijcie się opozycją. To jest wasze zadanie - mówił Dürr. "Scholz atakuje Merza ostrzej niż na odwrót i dotrzymuje kroku swoim towarzyszom" - komentuje "Bild". Dziennik tłumaczy, że było to jego pierwsze wystąpienie jako kanclerza w parlamencie od czasu, gdy obiecał swoim kolegom z partii, że w przyszłości będzie używał "jaśniejszego, bardziej bojowego języka". "Ktoś, kto jest zdeterminowany, by pozostać na stanowisku kanclerza, wystąpił przeciwko komuś, kto jest zdeterminowany, by objąć urząd" - pisze niemiecki dziennik i dodaje: "wyścig o urząd kanclerza (następne wybory w 2025 roku - red.) rozpoczął się dzisiaj". Źródło: "Süddeutsche Zeitung", "Bild" *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!