Decyzja Putina afrontem wobec Zachodu
Niemiecka prasa uznała decyzję prezydenta Rosji Władimira Putina o moratorium na wykonywanie postanowień Traktatu o Ograniczeniu Sił Konwencjonalnych w Europie (CFE) za afront wobec Zachodu, którego celem jest powstrzymanie amerykańskich planów budowy w Europie Środkowej elementów tarczy antyrakietowej.
"Kto szczeka, ten musi też ugryźć" - czytamy w komentarzu opublikowanym w niedzielnym wydaniu dziennika "Der Tagesspiegel". Moratorium stanowi - w ocenie gazety - "poważny afront" i jest zgodne z "antagonistyczną polityką", prowadzoną przez Kreml od dłuższego czasu wobec Zachodu.
"Nie należy jednak obawiać się nowej spirali zbrojeń" - uspokaja komentator. Jego zdaniem, Rosja nie może sobie na to pozwolić, pomimo wpływów z ropy naftowej. Problem polega na tym, że Putin "zagalopował się" w grze napinania muskułów, chociaż jest oczywiste, że amerykański system antyrakietowy nie jest w stanie wyrządzić Rosji najmniejszej szkody. Zachód powinien teraz "sprowadzić Putina na ziemię", nie ulegając mu, ale w taki sposób, by władca Kremla nie stracił twarzy" - uważa "Der Tagesspiegel".
Zdaniem "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung", motywem działania Putina jest strach przed jeszcze pogłębieniem dystansu dzielącego jego kraj od Ameryki. Komentator "FAS" nie ma wątpliwości, że to amerykańska tarcza antyrakietowa spowodowała zaostrzenie stanowiska Kremla. "Rosja obawia się, że Ameryka wyprzedzi ją w dziedzinie techniki wojskowej" - czytamy. Zdaniem gazety, Moskwa obawia się też, że do planowanych dziesięciu rakiet w Polsce mogą dojść setki nowych rakiet w innych miejscach. Nie są one w stanie zniszczyć strategicznego potencjału Rosji, mogą jednak naruszyć równowagę odstraszania, która jest podstawowym elementem rosyjskiej polityki.
"FAS" zwraca uwagę, że dodatkowym motywem obaw Rosji są tworzone przez USA bazy w Europie południowo-wschodniej - Rumunii i Bułgarii. Ich celem jest co prawda wsparcie Ameryki w wojnie w Iraku, jednak bazy te są z pewnością "zdolne do rozwoju". Rosja widzi w tym przejaw okrążania ze strony NATO - wyjaśnia komentator. "Z tego okrążenia Putin chce wyzwolić się" - czytamy w "FAS".
Wydawany w Kolonii "Sonntags-Express" ostrzega przed powrotem "upiorów zimnej wojny". Na rok przed odejściem Putin i Bush uczestniczą w pojedynku, który nie może przynieść nic dobrego - pisze komentator. Dwaj uparci prezydenci nie są w stanie wznieść się ponad swoje uprzedzenia. "Niebezpieczna walka kogutów, której końca nie sposób przewidzieć" - zauważa komentator.
Drugi program niemieckiej telewizji publicznej ZDF podkreśla w komentarzu, że Kreml rozzłoszczony jest zwlekaniem przez Zachód z ratyfikacją traktatu CFE, ale jeszcze bardziej drażnią rosyjskie władze amerykańskie plany systemu antyrakietowego, którego elementy mają powstać w "byłych bratnich krajach socjalistycznych". "Putin nie wypowiedział umowy, a jedynie zapowiedział moratorium. Nie chce zrezygnować z partnerstwa z Zachodem. Chce natomiast wywrzeć presję na Amerykę, by zmieniła swe plany względem tarczy. Przesłanie Putina brzmi: Nikt nie powinien planować bez uwzględnienia stanowiska Kramla".
Telewizja ARD podkreśla, że Putin podpisał dekret, który ma obowiązywać dopiero od 11 grudnia, a równocześnie wzywa swój MSZ, by bardzo dokładnie obserwował reakcje NATO w Brukseli. "To jest zwyczajne potrząsanie szabelką. Na porozumienie się w sprawie tarczy jest pięć miesięcy".
INTERIA.PL/PAP