93-letni były kapitan SS, skazany za udział w egzekucji 335 osób w Rzymie, miał pracować jako tłumacz w kancelarii swego adwokata. Decyzja o wydaniu stałej przepustki wywołała falę protestów we Włoszech. By ją cofnąć posłużono się, zdaniem komentatorów, prawnym wybiegiem. W uzasadnieniu decyzji o cofnięciu zgody na opuszczanie aresztu domowego sędzia podał jako powód niepowiadomienie odpowiednich organów o tym, w jaki sposób Priebke będzie udawał się do pracy. Tymczasem w poniedziałek Priebke pojechał tam na skuterze razem ze swym obrońcą i pracodawcą. Zdjęcia hitlerowskiego zbrodniarza w kasku znalazły się na pierwszych stronach wtorkowych gazet. Najwyraźniej, podkreślają włoskie media, szukano pretekstu do anulowania wcześniejszej decyzji, uznanej przez wiele środowisk we Włoszech za hańbiącą. Zarówno przed rzymskim domem Priebkego, jak i kancelarią, w której miał pracować, odbyły się pikiety i protesty, zorganizowane między innymi przez wspólnotę żydowską. Działacze gminy wyrazili przekonanie, że to właśnie ich manifestacje doprowadziły do cofnięcia decyzji o faktycznym przyznaniu wolności zbrodniarzowi. Laureat pokojowej nagrody Nobla Elie Wiesel powiedział dziennikowi "Corriere della Sera", że wydanie przepustki dla Priebkego było "niewybaczalnym błędem". - Hitlerowscy zbrodniarze, odbywający karę, powinni umrzeć w więzieniu - powiedział Wiesel w opublikowanym we wtorek wywiadzie.