Do tragicznych wydarzeń doszło 23 maja ubiegłego roku w Medford w stanie Oregon (USA). 61-letnia Barbara Novaes została znaleziona martwa w koszu na śmieci na swojej posesji. Początkowo policjanci zakwalifikowali śmierć jako podejrzaną, nie wykryli jednak żadnych śladów, które świadczyłyby o udziale osób trzecich. Policja: Nieszczęśliwy wypadek Po miesiącach śledztwa i badań policja uznała, że śmierć ta była skutkiem nieszczęśliwego wypadku. Zdaniem lekarza sądowego kobieta zmarła w wyniku uduszenia pozycyjnego. Lekarz dowodzi, że 61-latka wpadła do kosza i zaklinowała się w nim. Nie mogąc się uwolnić, udusiła się w pojemniku. Rodzina nie wierzy W takie wyjaśnienia nie dowierza rodzina zmarłej. Bliscy wskazują, że w sprawie śmierci 61-latki jest wiele pytań bez odpowiedzi i niepokojące tło. Przed śmiercią 61-latka była skonfliktowana ze swoim mężem. Para była w separacji, w trakcie rozwodu. Mężczyzna nachodził swoją żonę, co zostało wielokrotnie odnotowane przez wzywaną na miejsce policję. Na kilka tygodni przed śmiercią 61-latka zawnioskowała o zakaz zbliżania się męża, krótko przed tragedią wycofała wniosek. Wizyty męża nie ustawały. Z relacji Boston 25 News wynika, że kiedy mężczyzna pojawiał się w domu żony, ta zamykała się w sypialni, zmieniła także zamki. Śledczy wskazują jednak, że nie mają żadnych dowodów, jakoby w śmierć 61-latki mógł być zamieszany mąż kobiety, ani jakakolwiek inna osoba. Boston 25 News podaje, że policjanci przeprowadzili nawet symulację, aby sprawdzić, czy można umrzeć w sposób, który uważają za prawdopodobny w tej sprawie. W ramach badania policjant o podobnym wzroście i wadze do denatki "wpadł" do kosza i próbował się wydostać. Zdaniem policji, miał on trudności z wyjściem z pojemnika.