Dokument dotyczący budżetu na lata 2014-2020 zwany schematem negocjacyjnym i rozesłany w poniedziałek wieczorem do stolic państw członkowskich będzie podstawą dalszych negocjacji, z zamiarem osiągnięcia porozumienia przywódców na szczycie UE 22-23 listopada. "Ten nowy schemat negocjacyjny zakłada oszczędności we wszystkich liniach budżetowych wieloletnich ram finansowych w wysokości co najmniej 50 mld euro lub więcej. (...) Bardziej istotne cięcia są potrzebne w celu osiągnięcia kompromisu. Kolejne redukcje będą wymagały jeszcze większych kompromisów i konieczność wyborów priorytetów między politykami i programami" - czytamy w dokumencie. Dla płatników netto, jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy Holandia, te propozycje cięć mogą być za małe, bowiem od miesięcy domagają się przynajmniej 100 mld euro cięć (a Londyn nawet 150-200 mld) w porównaniu z opiewającą na około bilion euro ubiegłoroczną propozycją Komisji Europejskiej. By wyjść naprzeciw prawdopodobnej krytyce płatników netto, prezydencja cypryjska zastrzega, ze wszędzie gdzie pojawia się zamiast liczby X, jest pole do "dalszych cieć". Cięcia w polityce spójności dotknęłyby różne kraje, ale w największym stopniu Polskę. Jak czytamy bowiem z dokumencie, Cypr zaproponował obniżenie limitu dostępnych funduszy z 2,5 proc. PKB kraju rocznie (jak zaproponowała w ub.r. KE) do 2,36 proc. PKB. W poniedziałek, jeden z nieoficjalnych projektów dokumentu wskazywał na jeszcze niższy limit w wysokości 2,35 proc. PKB, ale ostatecznie w dokumencie Cypru ten limit zapisano jako przedział od "X - 2,36". Oznacza to, że limit ten może się jeszcze zmienić na niższy. Ten limit określa, ile funduszy spójności maksymalnie przypada na dany kraj. Obniżenie limitu wyrażonego w procentach PKB oznacza, że mniej dostaną kraje, które - jak Polska czy Słowacja - mogły liczyć na więcej pieniędzy ze względu na swój wzrost gospodarczy pomimo kryzysu. Jednocześnie cypryjska prezydencja proponuje osobne rozwiązania, by zapewnić mniejsze cięcia w funduszach spójności (w stosunku do obecnego budżetu) dla państw, które ucierpiały w kryzysie, jak Grecja czy Hiszpania. Wcześniej źródła dyplomatyczne wyliczyły, że na te 50 mld euro cięć składają się redukcje po 11 mld euro w polityce spójności oraz w nowym instrumencie na rozwój infrastruktury, m.in. energetycznej i transportowej (fundusz Connecting Europe). Łącznie na cięciach w tych obu pozycjach Polska straciłaby blisko 5 mld euro w stosunku do wyjściowej propozycji KE - powiedziały polskie źródła dyplomatyczne w poniedziałek, przed publikacją ostatecznego schematu negocjacyjnego. Ponadto o około 9 mld euro Cypr proponuje obniżyć wydatki na Wspólną Politykę Rolną oraz o 19 mld euro w pozostałych liniach budżetowych, czyli funduszach wsparcia na wzrost i konkurencyjność w bogatszych regionach oraz w funduszach przewidzianych na działania w polityce zagranicznej Unii Europejskiej. Jeżeli chodzi o WPR, to - jak informują źródła UE - zgodnie z propozycją cypryjską dłużej ma trwać tzw. konwergencja, czyli wyrównywanie dopłat bezpośrednich między krajami dostającymi teraz najwięcej dopłat do hektara a krajami, które teraz dostają najmniej. Ogółem alokacja na dopłaty rolne w całej UE miałaby zmaleć o 3,5 mld euro, z czego spora część w krajach, które liczyły na szybsze zrównywanie dopłat, w tym w Polsce, ale nie wiadomo jeszcze, o ile. Natomiast nie ucierpiała w propozycji cypryjskiej - zaznaczają źródła - alokacja dla Polski z tzw. drugiego filaru WPR, czyli dopłaty na rozwój obszarów wiejskich. Przedstawiona w czerwcu ubiegłego roku budżetowa propozycja KE zakładała wydatki przez kolejne siedem lat na sumę ponad biliona euro (dokładnie 1 033 236 mln euro) w zobowiązaniach i 988 mld euro w tzw. płatnościach (faktycznych środkach, które mają być wydane z budżetu UE w ciągu siedmiu lat na podstawie spływających faktur i innych umów). Według ubiegłorocznej propozycji KE, do Polski w ramach samej polityki spójności miałoby trafić najwięcej. Początkowo szacowano, że to ponad 80 mld euro. Ale ta kwota zmalała w wyniku dokonanej w lipcu br. technicznej nowelizacji propozycji KE na podstawie nowych danych makroekonomicznych (jak np. niższy z powodu kryzysu wzrost gospodarczy). Źródła dyplomatyczne mówiły, że Polska straciła w lipcowej nowelizacji "kilka miliardów euro", ale wciąż może do niej trafić "poniżej 80 mld euro, ale ponad 75 mld euro" z funduszy spójności. Gdyby proponowany przez Cypr nowy limit polskiej koperty z funduszami został ostatecznie przyjęty, to od tej kwoty trzeba odjąć te kolejne miliardy. Polska jest tak dużym beneficjentem polityki spójności, gdyż jest największym spośród tzw. krajów spójności, których poziom zamożności liczony według PKB na mieszkańca jest znacznie poniżej unijnej średniej. To samo dotyczy ogromnej większości polskich regionów. Wielkość funduszy dla Polski ostatecznie określi wysokość uzgodnionego przez kraje górnego limitu - dlatego jest tak ważne, czy będzie to 2,5 proc. PKB, czy też 2,4 albo 2,36 proc.