Steinmeier przyznał, że przed rozpoczęciem "negocjacyjnego maratonu" w Brukseli nerwy wielu uczestników, "także w Polsce", napięte były "do ostateczności". Zaznaczył, że w tym czasie z Polski nadeszło kilka "irytujących argumentów". Steinmeier uznał za słuszne, iż z osób, które ponoszą polityczną odpowiedzialność w Niemczech, w Komisji Europejskiej oraz Radzie UE nikt nie dał się "wyprowadzić z równowagi lub sprowokować". Staraliśmy się cierpliwie i z pewną dozą zręczności doprowadzić do rozwiązania - tłumaczył szef niemieckiego MSZ. - Rozwiązanie zostało osiągnięte - stwierdził z satysfakcją. Niemcy związane są z Polską "straszną historią XX wieku" - podkreślił Steinmeier. Z tego faktu wynika zadanie cierpliwego poszukiwania dialogu, szczególnie w czasach, gdy wydaje się to być trudne - wyjaśnił. Broniąc przed brukselskim szczytem polskiej propozycji "pierwiastka kwadratowego", premier Jarosław Kaczyński odwołał się dostrat ludnościowych poniesionych przez Polskę w czasie drugiej wojny światowej. Ten argument wywołał falę krytycznych komentarzy w niemieckich mediach. Steinmeier uznał kompromis z Polską i Wielką Brytanią za "ważny sygnał". Jego zdaniem, zawarte w Brukseli porozumienie przyczyni się do umocnienia europejskiej idei we wszystkich krajach Wspólnoty.