Ataki na na ośrodki dla uchodźców w Niemczech. "Skrajnie prawicowe podłoże"
Do 202 ataków na ośrodki dla uchodźców doszło w Niemczech tylko od początku roku. To niemal tyle samo, co w roku ubiegłym - poinformowało w czwartek ministerstwo spraw wewnętrznych w Berlinie. Ponad trzy czwarte incydentów miało podłoże skrajnie prawicowe.
W 2014 roku policja odnotowała 203 zamachy na schroniska dla obcokrajowców, którzy przebywają w Niemczech w oczekiwaniu na rozpatrzenie ich wniosku o azyl polityczny - podała rozgłośnia Deutschlandfunk.
Władze w Berlinie szczególnie niepokoi seria podpaleń pomieszczeń przeznaczonych dla azylantów. W zeszłym tygodniu spłonęły schroniska w Remchingen w Badenii-Wirtembergii oraz w Reichertshofen w Bawarii. Nikt nie doznał obrażeń.
W ubiegłym miesiącu do podpaleń doszło m. in. w Lubece na północy kraju oraz w Miśni, w Saksonii. Przed ośrodkami organizowane są pikiety i demonstracje.
W zeszłym roku o azyl w Niemczech wystąpiło 200 tys. obcokrajowców. Władze spodziewają się, że w tym roku ich liczba będzie co najmniej dwukrotnie wyższa.
Dużą część uciekinierów stanowią obywatele Albanii, Kosowa i Czarnogóry. Nie mają oni żadnych szans na przyznanie statusu uchodźcy politycznego, a pomimo to masowo przyjeżdżają do Niemiec. W okresie, gdy władze rozpatrują ich wnioski, co trwa kilka miesięcy, otrzymują zapomogę w wysokości 143 euro miesięcznie.
Władze Bawarii zapowiedziały budowę dla uchodźców z krajów na Bałkanach obozów przy granicy kraju, pozwalających na ich szybką deportację. Rozważa się też możliwość likwidacji zapomogi.
Premier Bawarii Horst Seehofer z CSU, partii tworzącej wraz z SPD i CDU koalicję rządową Angeli Merkel, zarzucił imigrantom z Bałkanów "nadużywanie na masową skalę prawa do azylu". Socjaldemokraci krytykują inicjatywę CSU jako populistyczną.
Liczba uchodźców ostatni raz przekroczyła 400 tys. na początku lat 90. We wschodniej części Niemiec doszło wówczas do ataków i podpaleń ośrodków. W odpowiedzi na zamieszki władze zaostrzyły prawo imigracyjne.