Do ataku doszło w piątek nad ranem. Jak oświadczył sekretarz obrony USA Lloyd Austin, były to "precyzyjne uderzenia podjęte w samoobronie, w odpowiedzi na serie powtarzających się i w większości nieskutecznych ataków na personel USA w Iraku i Syrii dokonywanych przez wspierane przez Iran milicje". Austin podkreślił, że ataków dokonano na polecenie prezydenta Bidena i nie miały one związku z wojną Izraela z Hamasem. USA zaatakowały we wschodniej Syrii. "Nie dążymy do rozszerzenia konfliktu" Dodał, że USA nie dążą do rozszerzenia konfliktu, ale jeśli ataki będą się powtarzać, "nie zawahamy się przed podjęciem dodatkowych działań". Według danych Pentagonu od 17 października dokonano co najmniej 12 ataków na bazy USA w Iraku i cztery na bazy w Syrii. 21 żołnierzy amerykańskich zostało rannych. Ataków dokonywano przy użyciu rakiet i dronów. Eksplozja w Egipcie. Ma związek z wojną w Izraelu Tymczasem egipska telewizja Al Qahera poinformowała, że w piątek nad ranem w egipskim resorcie turystycznym Taba nad Morzem Czerwonym miał miejsce silny wybuch. Po eksplozji w powietrze wzniosła się chmura gęstego dymu i pyłu. Wybuch spowodowany był uderzeniem rakiety w budynek miejscowej placówki medycznej mieszczącej ambulatorium i w sąsiedni budynek mieszkalny. Rannych miało zostać sześć osób. Taba położona jest w pobliżu granicy z Izraelem. Media twierdzą, że wybuch miał związek z wojną w Strefie Gazy. Nie wiadomo jednak, która ze stron konfliktu ponosi odpowiedzialność za incydent. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!