Jak napisał w oświadczeniu rzecznik resortu dyplomacji USA, amerykańskie władze "są zaniepokojone przyjęciem przez polski rząd nowej legislacji, która może zostać nadużyta do ingerencji w wolne i uczciwe wybory w Polsce". "Podzielamy obawy wyrażane przez wielu obserwatorów, że to prawo tworzące komisję badającą rosyjskie wpływy, może być wykorzystane do blokowania kandydatur polityków opozycji bez należytego procesu prawnego" - dodał Matthew Miller. Wezwał przy tym rząd w Warszawie, by zapewnić, że komisja nie będzie używana do ograniczania wyboru dla wyborców lub "nadużywana w sposób, który może wpłynąć na postrzeganą prawowitość wyborów". Ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce: Rząd USA podziela obawy Wcześniej podobną opinię wygłosił ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski. - Jesteśmy doskonale świadomi tego, co niepokoi wiele osób odnośnie tej ustawy, w pełni rozumiemy i podzielamy to, dlaczego prezydent Duda przekierował tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, aby ten ocenił, czy te obawy sprawiają, że ta ustawa jest niekonstytucyjna - mówił w TVN24. Jak dodawał dyplomata, rząd Stanów Zjednoczonych "podziela obawy związane z ustawami, które w oczywisty sposób mogą pozwalać na zmniejszenie możliwości wyborców do głosowania na tych kandydatów, na których chcą głosować". - Ustawami omijającymi jasno określony proces przed niezawisłymi sądami - uściślał. Ustawa o komisji z podpisem prezydenta. Duda mówił o "transparentności" W poniedziałek prezydent RP Andrzej Duda argumentował, że ustawa o komisji ds. badania wpływów rosyjskich to sposób, by opinia publiczna "bezpośrednio przekonała się, w jaki sposób działali jej przedstawiciele pełniący ważne funkcje". Dodawał, że transparentność wyjaśniania ważnych kwestii ma dla niego "czołowe znaczenie". Zdaniem głowy państwa politycy, którzy działali w interesie Polski w ostatnich 16 latach, "nie boją się żadnej komisji". W jego ocenie "raczej to rosyjskie wpływy mogłyby zniszczyć polską demokrację, a nie komisja, która będzie to sprawdzała".