Według ministerstwa ofiary to pracujący na terenie składu imigranci z krajów poradzieckich. Rosyjskie media twierdzą, że mieszkali w fatalnych warunkach w lokalu połączonym z hangarem, w którym mieści się skład. Nie mieli oni bezpośredniego wyjścia na zewnątrz. Strażacy, aby się do nich dostać, musieli zburzyć ścianę. Śledczy usiłują określić przyczynę pożaru, który ugaszono po dwóch godzinach; według wstępnych ustaleń mogło być nią zwarcie w piecyku elektrycznym. Kilka milionów imigrantów, głównie z Tadżykistanu, Uzbekistanu i Kirgistanu, przyjechało w ostatnich latach do Moskwy, znajdując zatrudnienie, głównie "na czarno", w budownictwie i handlu. Po poniedziałkowym pożarze szef Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Siergiej Szojgu nakazał podległym mu służbom sprawdzenie obiektów, gdzie w nieodpowiednich warunkach mieszkają przybysze z państw poradzieckich.