Reportaż powstał przy współpracy z dziennikarzem śledczym "Interwencji" Polsatu Rafałem Zalewskim. Premiera materiału w Telewizji Polsat w czwartek 30 listopada o godz. 16:15. Więcej reportaży "Interwencji" możesz zobaczyć tutaj. Kiedy dzieci Marianny Kanickiej wychodziły z domu, ta odprowadzała je wzrokiem, stając przy oknie w kuchni. Tamtego wieczoru nie spojrzała. - Justyna powiedziała: tylko nie patrz w to okno. Posłuchałam córki. Wtedy widziałyśmy się po raz ostatni - mówi. Po 17 latach od tamtej sceny stoimy w tej samej kuchni. Marianna podchodzi do okna, odsłania firankę i spogląda w dal. W oczach pojawiają się łzy. - Od lat w myślach odtwarzam tamte sytuacje. Nigdy nie myślałam, że ją coś takiego spotka. 1. Jest początek stycznia 2006 r. Justyna Kanicka ma 24 lata, mieszka z rodzicami i bratem w Kamieniu Pomorskim. Od kilkunastu miesięcy pracuje w oddziale SKOK-u w rodzinnej miejscowości. Zaocznie studiuje finanse na nieistniejącej już Akademii Rolniczej w Szczecinie. Ma wąskie grono znajomych: kilka kuzynek i koleżanek. Kobieta ma problemy ze wzrokiem i nosi korekcyjne okulary, lekarze wykryli u niej skrzywienie kręgosłupa, a prawą nogę ma krótszą o dwa centymetry. Szczególnie ta ostatnia wada doskwiera dziewczynie. Bliskim zwierza się, że chce poddać się operacji. Rodzina jest temu przeciwna. Z opowieści znajomych i bliskich wyłania się obraz osoby skrytej w sobie, spokojnej, oddanej, łatwowiernej. 2. - Dopóki nie zamknę oczu, nie odpuszczę - mówi Marianna. W salonie, gdzie rozmawiamy, pełno jest zdjęć Justyny. Są wciśnięte za szybę, włożone w ramkę, leżące luzem. To zrobione na plaży w Dziwnowie Marianna lubi najbardziej. Justyna patrzy w obiektyw, delikatnie przechyla głowę i szeroko się uśmiecha. W tle widać morze i zachodzące słońce. Fotografię zrobiono w październiku 2005 r., niecałe cztery miesiące przed zaginięciem dziewczyny. Wspomnienia wywołują w Mariannie skrajne emocje, uśmiech w ułamku sekundy zastępują łzy. Jest piątek 13 stycznia 2006 r. Po godzinie 19 Justyna bierze torbę i trzy banany. Informuje Mariannę, że jedzie do Szczecina na studia. Dodaje, że noc spędzi u koleżanki. Decyzja o wyjeździe córki zaskakuje kobietę. Do tej pory Justyna na zajęcia jeździła w sobotę i niedzielę, zawsze wracała na noc. - To wtedy powiedziała, abym nie patrzyła w okno. Justynę spotyka jeszcze jej sąsiadka. Dziewczyna idzie sama w stronę ulicy Szczecińskiej. Kiedy po latach odwiedzamy Elżbietę Magierską w domu, potwierdzi opowieści sprzed lat. W tamten styczniowy wieczór zaskoczyła ją jedna rzecz: o tej porze nie było autobusów do Szczecina, a Justyna twierdziła, że idzie na przystanek. 3. Cztery dni po tym, jak Justyna wychodzi z domu, na komisariat policji w Kamieniu Pomorskim przychodzi mężczyzna. To ówczesny dyrektor regionalny SKOK-u. Zgłasza, że z placówki zginęło 13 549,18 zł. Wskazuje, że jedyną pracownicą oddziału w Kamieniu jest Justyna Kanicka. Z kasy znika tylko część pieniędzy. Policjantom opowiada, że do tej pory Justyna miała opinię pracowitej i sumiennej. Nie było do niej zastrzeżeń. Śledczy szybko wyrokują: Justyna wzięła pieniądze, aby zacząć nowe życie. Ustalają, że kilka dni przed zaginięciem dziewczyna wzięła trzy kredyty na łączną sumę 16,5 tys. zł. Dodatkowo pożyczyła od rodziców i brata 1,5 tys. Łącznie: 31 549,18 zł. Tego samego dnia kiedy dyrektor SKOK zgłasza kradzież, w komendzie pojawia się Marianna. Informuje o zaginięciu córki. 4. Mariusz ma kolorową koszulę, siedzi na pufie i delikatnie pochyla głowę. To młodszy o dwa lata brat Justyny. Wówczas 22-latek. Po latach niewiele pamięta, zamknął się w sobie, a jego odpowiedzi są lakoniczne. Ostatni raz widział siostrę dzień przed jej zaginięciem. W sobotę, dzień po wyjściu Justyny z domu, Mariusz jedzie z koleżanką na studniówkę. Sześć minut po północy otrzymuje SMS-a od swojej siostry. Po krótkiej rozmowie z koleżanką wychodzi z imprezy i znika na kilka godzin, po czym wraca. Treści wiadomości nie pamięta, wykasował ją. Mogła brzmieć: "Mam już tego wszystkiego dość". Śledczym Mariusz mówi, że ta informacja go zaniepokoiła. Próbuje dzwonić do siostry, ale ta nie odbiera telefonu. Policjantom przekazuje, że dlatego wyszedł ze studniówki i jej szukał. Śledczy badają go wariografem. Biegły sądowy na podstawie wyników stwierdza, że Mariusz nie ma nic wspólnego ze zniknięciem siostry. 5. Niedziela, dwa dni po zaginięciu. Dorota (imię zmienione - przyp. red.), ta, u której miała nocować w Szczecinie Justyna, chwyta za słuchawkę i dzwoni na numer stacjonarny do Kanickich. Chce rozmawiać z koleżanką. Dziewczyny pracują w tej samej firmie i poznały się podczas szkolenia, z czasem się zaprzyjaźniły. Często ze sobą rozmawiały. Telefon odbiera Marianna i po raz pierwszy czuje, że córce stało się coś złego. Okazuje się, że z telefonu Justyny ktoś napisał do Doroty: "wyjeżdżam jak najdalej stąd". Wiadomość była napisana małymi literami i bez przerw między wyrazami. Justyna nigdy tak nie formułowała wiadomości. Kilkanaście minut przed telefonem Doroty do Kanickich dzwoni domofon. Marianna słyszy głos Rafała - chłopaka Justyny. Kobietę dziwią te odwiedziny. Mężczyzna unika wizyt u Kanickich, bo wie, że rodzina nie akceptuje ich związku. - Ten wyraz twarzy, kiedy do nas przyszedł, miał dziwny, jakby coś się stało - wspomina Marianna. Rafał wchodzi i natychmiast rusza do pokoju Mariusza, pod pretekstem oddania jakiegoś motoryzacyjnego katalogu. - Pożyczył go bardzo dawno, nie potrzebowałem go, zaskoczyła mnie ta wizyta - opowiada Mariusz. Kilka miesięcy po tej wizycie Marianna zatrzymuje samochód, którym jedzie Rafał. - Co zrobiłeś z moją córką? - rzuca do niego. Rafał wsiada do auta i odjeżdża bez słowa. 6. Rafała w Kamieniu Pomorskim zna wielu, mało jednak kto ma o nim dobre zdanie. Porywczy, wykorzystujący ludzi, dbający tylko o siebie, robiący szemrane interesy, żerujący na kobietach, przywoził samochody i meble z Niemiec, nie miał stałej pracy, brał udział w nielegalnych wyścigach - mówią mieszkańcy. Kiedy dokładnie Rafał poznał Justynę, po latach trudno ustalić. Wiemy natomiast gdzie: w garażu brata. Chciała go o coś zapytać, gdy nadjechał Rafał. Obu mężczyzn łączyła wspólna pasja do motoryzacji, czasem się spotykali, ale to nie była bliska znajomość. Tymczasem młoda kobieta szybko zakochuje się w Rafale i zaczyna się z nim spotykać. Szkopuł w tym, że chłopak od lat jest w związku z inną dziewczyną. Justynie mówi, że relację zakończył, ale nie może się wyprowadzić, bo łączą ich jeszcze wspólne biznesy. Śledczy przesłuchują Rafała blisko pięć lat po zaginięciu Justyny. Zeznaje, że nie jej nie zna. Kilkukrotnie podtrzymuję tę wersję. Zanim dochodzi do przesłuchania, śledczy z Kamienia Pomorskiego przesyłają pismo rodzinie, że nie mogą odnaleźć mężczyzny. Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy wysyłają dokument, policjanci piją kawę na stacji benzynowej z Rafałem, kilkaset metrów od domu rodzinnego Justyny. 7. Kaniccy szybko zdają sobie sprawę, że nie mogą liczyć na pomoc miejscowej policji i prokuratury. Ta uznaje bowiem, że Justyna przywłaszczyła pieniądze ze SKOK-u, w którym pracowała, i uciekła. W listopadzie 2007 r. Marianna składa do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Prokuratura odmawia wszczęcia śledztwa. Rodzina przez lata przerzuca się z wymiarem sprawiedliwości dziesiątkami dokumentów i pism. W lipcu prokuratura z Kamienia Pomorskiego w decyzji o umorzeniu śledztwa pisze, że "analiza zeznań świadków pozwala na stwierdzenie, że nikt nie miał pewności co do faktycznych powiązań między Rafałem a Justyną". A dalej czytamy: "Justyna wspomniała o związku jedynie koleżankom i kuzynce". Śledczy, który sporządza ten dokument, staje później na czele kamieńskiej prokuratury. 8. Na parterze bloku, w którym mieszka Justyna, znajduje się mieszkanie. Jego właściciel przebywa w Niemczech. Podczas jego nieobecności dziewczyna dba o porządek. Bliscy Justyny po jakimś czasie odkrywają, że po kryjomu spotyka się tam z Rafałem. Zresztą sama Justyna opowiada o tym swojej kuzynce i koleżance. Pod koniec 2005 r. Marianna nakrywa w swoim mieszkaniu córkę wraz z "jej chłopakiem". To wtedy znajduje u niej męską piżamę, kapcie oraz czapkę robioną przez Justynę na drutach z napisem "Rafi". Kilka osób opowiada, że Justyna daje Rafałowi pieniądze: na doładowanie telefonu, na części samochodowe, na benzynę. - Kiedyś zobaczyłam, że ma zniszczone buty. Powiedziałam: pracujesz, nie dokładasz się do mieszkania i nie stać cię na zakup nowych butów. Wszystko mu oddajesz - wspomina Marianna. 9. Anna (imię zmienione - przyp. red.) jest związana z Rafałem od kilku lat. Poznają się na osiedlu, a mężczyzna szybko się do niej wprowadza. Rafał stara się kontrolować dziewczynę: chce wiedzieć, gdzie wychodzi, z kim się spotyka, stara się ją odizolować od rodziny i bliskich. I podobnie jak w przypadku Justyny finansowo żeruje na Annie. W grudniu 2004 r. mówi, że jest chory na raka i potrzebuje pieniędzy na leczenie. Najpierw 4-5 tys. zł, a potem kolejnych tysięcy. Kiedy kobieta żąda okazania dokumentów, mówi, że je zniszczył. Na przełomie października i listopada 2005 r. Rafał znika na cztery dni. Po powrocie mówi Annie, że miał dostarczyć pewną paczkę do Jeleniej Góry. Musiał ją jednak wyrzucić, bo po drodze była policyjna obława. Z opowieści mężczyzny wynika, że z powodu niedostarczania przesyłki musi zwrócić 20 tys. zł. Anna mu wierzy i pożycza 10 tys. zł. Zastrzega jednak, że tym razem ma je oddać. Nigdy tego nie robi. Mniej więcej w tym samym czasie Justyna zwierza się swojej kuzynce, że "ma dość Rafała". Dziewczyna żali się, że ten wykorzystuje ją finansowo, wcale nie chce z nią zamieszkać, a czasem wykręca jej ręce i poddusza. 10. Początek stycznia, kilkanaście dni przed zaginięciem Justyny. Brat Anny przyjeżdża do niej w świąteczno-noworoczne odwiedziny. Siostra żali mu się na swojego partnera. Brat Anny każe się mężczyźnie spakować i wyprowadzić z domu. Zamiast tego Rafał zbiega po schodach, wchodzi do kuchni, chwyta nóż i przykłada go sobie do gardła. Interweniuje policja. 12 stycznia, dzień przed zaginięciem Justyny, Rafał wyprowadza się od Anny i zamieszkuje na jeden dzień w pobliskim hotelu. Tego samego dnia Justyna niespodziewanie bierze kredyt, potem kolejne. Skąd taka nagła decyzja? Być może mężczyzna kontaktuje się z Justyną i obiecuje, że teraz mogą zamieszkać razem, ale potrzebne są pieniądze? To tylko przypuszczenia. 13 stycznia, dzień zaginięcia Justyny. Dziewczyna wychodzi z domu i idzie w kierunku ulicy Szczecińskiej. Tam dzwoni z budki telefonicznej na swój telefon komórkowy. Ten od kilku dni posiada Rafał. Nie wiemy, czy dziewczyna dała mu go dobrowolnie, czy został zabrany siłą. Los dziewczyny od tego momentu jest nieznany. 11. Krótko po zaginięciu Justyny Rafał dzwoni do swojego brata Sebastiana i prosi go o łopatę. Twierdzi, że zakopał mu się samochód. Tę opowieść przedstawia ich wspólny znajomy. Kiedy policja pyta o tę sytuację Sebastiana, ten zaprzecza. Podczas kolejnej rozmowy ze śledczym "przypomina sobie", że takie zdarzenie ma miejsce, ale w innym czasie. O tej sytuacji chcemy porozmawiać z mężczyzną. - Zniszczyliście mi życie - rzuca i kończy dyskusję. Pytań, które chcemy zadać, jest więcej. Wrzesień 2020 r., przed sądem w Kamieniu Pomorskim toczy się postępowanie przeciwko Sebastianowi. Jedna z kobiet zeznaje, że z mężczyzną często powtarzał jej: "znajdą cię jak Kanicką (nazwisko Justyny - przyp.red.) na cygańskich stawkach". Cygańskie stawki to podmokły teren, pełen wodnych oczek, zarośli i lasów. Znajduje się kilka kilometrów od miejsca, gdzie Justyna była widziana po raz ostatni. Rafał i Sebastian doskonale znali ten teren, często jeździli tam motorami. 12. Martę (imię zmienione - przyp. red.) odnajdujemy na niewielkim osiedlu w Dziwnowie. To ona daje alibi Rafałowi. Kiedy dowiaduje się, o czym chcemy porozmawiać, jest przerażona. Łamie jej się głos. Nie decyduje się na rozmowę. Śledczym opowiada, że Rafał pojawił się u niej po wyprowadzeniu się od Anny. Kiedy do niej przyjeżdża, jest przemoczony i ma gorączkę. Przypomnijmy. Dzień przed zaginięciem Justyny Rafał wyprowadza się od swojej partnerki i jedną noc spędza w hotelu. Tuż przed zniknięciem Justyna telefonuje do mężczyzny. Ten pojawia się u Marty najprawdopodobniej kilkanaście godzin po tym, jak Justyna przepada bez śladu. Telefon Justyny, który zabrał Rafał, loguje się w Dziwnowie. Kilkaset metrów od mieszkania Marty. Kobieta twierdzi, że odkąd Rafał u niej zamieszkuje, to przez dwa tygodnie nie opuszcza mieszkania. To nieprawda. Wiemy, że w niedzielę, dwa dni po zaginięciu, mężczyzna niespodziewanie zjawia się u rodziców Justyny i wypytuje o nią. Co ciekawe, mamie dziewczyny oznajmia, że kiedy jej córka zaginęła, był w Niemczech. 13. Beata (imię zmienione - przyp. red.) przez lata milczała. O wydarzeniach sprzed lat decyduje się opowiedzieć dopiero w tym roku. To co mówi, rzuca nowe światło na sprawę. Okazuje się, że w tamtym czasie kobieta również jest związana z Rafałem. Z naszych ustaleń wynika, że takich osób jest więcej. - O Justynie to ja nic nie wiedziałam. Ani o tym, że ona mu daje jakiekolwiek pieniądze. O Annie mówił, że tylko u niej mieszka, że tam pokój wynajmuje i tyle. I że ich nic nie łączy - opowiada. Dopytujemy, czy Rafał bywał agresywny. - Stosował taką inną przemoc i to go bardzo bawiło. Siedzieliśmy w jego samochodzie i zaczęliśmy się kłócić. W pewnym momencie on się na mnie położył i ja oddechu złapać nie mogłam. I to moje przerażenie go bawiło - mówi. Beata przywołuje jeszcze jedną istotną informację. Po zaginięciu Justyny często bywa u Marty. - Żeby nie skłamać, praktycznie co drugi dzień byłam u Marty i Rafała tam nie było - mówi kobieta. - Ani razu go pani nie widziała? - pytamy. - Nie. To, że ona mu dała alibi, to Marta sama mi powiedziała i dodała coś jeszcze, ale tego nie mogę powiedzieć, dopiero powiem to policji - odpowiada. I dodaje, że Marta zrobiłaby wszystko, aby Rafała chronić. 14. Kilkanaście dni po zniknięciu Justyny Rafał pojawia się u Anny, swojej wieloletniej partnerki. Staje na progu drzwi i zaczyna machać plikiem banknotów. Twierdzi, że ma 20 tys. zł. W ten sposób chce przekonać kobietę, aby znów ze sobą zamieszkali. Skąd mężczyzna ma taką sumę? Annie mówi, że ze sprzedaży samochodów. Jednak według dokumentów w tamtym okresie ani Rafał, ani żadna z bliskich mu wtedy osób nie sprzedaje żadnego pojazdu. Skąd zatem bezrobotny mężczyzna nagle wchodzi w posiadanie tak dużej ilości pieniędzy? Czy jest to ta sama gotówka, którą Justyna bierze z pracy i kredytów? Anna nie zgadza się na powrót Rafała. Trzy miesiące po zaginięciu Justyny, w kwietniu 2006 r. mężczyzna nagle staje przed samochodem kobiety i wyciąga broń spod kurtki. Anna wykorzystuje moment nieuwagi i odjeżdża. Sytuacja powtarza się w lipcu 2006 r. Miesiąc później ktoś podpala samochód dziewczyny. Śledczy przypuszczają, że może stać za tym Rafał. To nie jedyny pojazd, o którego podpalenie podejrzewa się Rafała. Kiedy po kilku latach od zaginięcia rodzina Kanickich chce nagłośnić sprawę, ktoś podkłada ogień pod samochodem brata Justyny. 15. Początkiem maja 2011 r. Rafał zostaje wezwany na przesłuchanie. Śledczy zamierzają przebadać go wariografem. Mężczyzna nie pojawia się w komendzie. Przychodzi dopiero pod koniec maja, odmawia składania zeznań. Trzy dni po rozmowie z policjantami Rafał zgłasza się do lekarza i chce na nim wymóc skierowanie do szpitala. Kiedy doktor odmawia, mężczyzna informuje śledczych, że od teraz mają kontaktować się z nim przez mecenasa. Jeszcze jedna sytuacja, która budzi wątpliwości. Rok po zaginięciu Justyny Rafał podczas luźnej rozmowy mówi policjantom, że rok lub dwa lata wcześniej miał poważny wypadek samochodowy i dlatego cierpi na olbrzymie problemy z pamięcią. Szkopuł w tym, że ani Anna, która była wówczas jego partnerką, ani żadna z bliskich mu wtedy osób nie potwierdza tego śledczym. 16. Marianna zastanawia się, czy jej córka mogła być w ciąży. Tuż przed jej zaginięciem znalazła w domu zapakowany test ciążowy. Wraz z Justyną zniknął także test. W kobiecie nadzieja na rozwiązanie sprawy pojawiła się ponownie, kiedy sprawą zajęło się Szczecińskie Archiwum X, elitarna jednostka policji. To śledczy z tej jednostki po latach odnajdują dwa samochody, którymi w momencie zaginięcia jeździ Rafał. W jednym z nich zabezpieczono ślady biologiczne, ale ze względu na umycie pojazdu środkiem chemicznym nie udaje się wyodrębnić DNA. W ostatnim czasie nadzór nad śledztwem obejmuje Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Sprawy jednak nie komentuje. 17. Rafał po zaginięciu Justyny przez jakiś czas mieszka w Kamieniu Pomorskim, potem w Szczecinie, ale ostatecznie wyjeżdża do Niemiec. Próbujemy się z nim skontaktować. Dzwonimy na sześć numerów telefonów, którymi się posługuje. Nie odbiera ani razu. Marianna siedzi w salonie. - Chcę się z nim spotkać i spojrzeć mu w oczy. Człowiek, który nie ma nic na sumieniu, nie unika przez tyle lat rozmowy. Nie wiem, czy jest jakaś sprawiedliwa kara, jak twoje dziecko nie żyje - mówi kobieta. Po zaginięciu córki spłaciła zaciągnięte przez nią kredyty. Tata Justyny po wydarzeniach sprzed 17 lat zamknął się w sobie i rzadko kiedy z kimś rozmawia. Mariusz wierzy, że uda się poznać prawdę o losie siostry. W marcu 2018 r. sąd w Kamieniu Pomorskim uznaje Justynę Kanicką za osobę zmarłą. Postanowienie wydaje na wniosek Zachodniopomorskiej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo Kredytowej w Szczecinie. W ten sposób kończy się sprawa związaną ze zniknięciem z sejfu 13 549,18 zł. Śledczy nigdy stawiają zarzutów Justynie. Marta, która udzieliła schronienia Rafałowi, nadal mieszka w tym samym mieszkaniu co 17 lat temu. W tym roku, jak twierdzą mieszkańcy, ktoś pobił jej córkę. Policjanci z Archiwum X typują kilka miejsc, w których może znajdować się ciało dziewczyny. Przekopują m.in. teren obok cmentarza, gdzie Justyna spotykała się ze swoim wybrankiem. Kiedy rozpoczynają pracę, do Kamienia Pomorskiego przyjeżdża Rafał i przebywa tam przez kilka dni - mówią miejscowi. W najbliższych miesiącach prace będą kontynuowane. Beata, która po latach opowiada nam historię swojej znajomości z Rafałem i wątpliwościami dotyczącymi jego alibi, zgłasza się na policję i składa zeznania. 18. - Wiele lat temu powiedziałam Rafałowi, że nie dam mu spokoju. Będę mu deptać po piętach dzień w dzień, dopóki jej nie znajdę - mówi Marianna. W oczach kobiety pojawiają się łzy. Na stole przed nią leżą zdjęcia. - Żebym chociaż świeczkę na jej grobie zdążyła zapalić. Jak ja zamknę oczy, już nikt jej nie będzie szukać. Masz informację w tej sprawie lub chcesz nas zainteresować inną historią? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl; rzalewski@polsat.com.pl Reportaż powstał przy współpracy z dziennikarzem śledczym "Interwencji" Polsatu Rafałem Zalewskim. Premiera materiału w Telewizji Polsat w czwartek 30 listopada o godz. 16:15. Więcej reportaży "Interwencji" możesz zobaczyć tutaj.