Wielu wczasowiczów podążających nad morze, przejeżdża przez Wągrowiec. Tędy też prowadziła trasa jadącej nad Bałtyk rodziny z Kalisza. Ich wycieczka została jednak niespodziewanie przerwana. Podczas podróży, gdy przejeżdżali przez centrum miejscowości, ich półtoraroczne dziecko nagle zaczęło się dusić. - Było kilka minut przed godziną 10:00, kiedy policjanci z Wydziału Kryminalnego przejeżdżając w pobliżu zauważyli stojącego na drodze volkswagena, chodzącą wokół niego nerwowo kobietę z telefonem i mężczyznę z małym dzieckiem. Sytuacja wyglądała jakby działo się coś niepokojącego. Zatrzymali radiowóz - przekazał Dominik Zieliński, rzecznik prasowy policji w Wągrowcu. Reanimacja w radiowozie Nie mylili się. Matka dziecka poinformowała ich, że chłopiec zachłysnął się i nie może złapać oddechu. Maluch był rozpalony i nieprzytomny. Mundurowi chcieli pomóc rodzinie na miejscu, ale z powodu szczękościsku nie byli w stanie udrożnić dróg oddechowych dziecka. Ponieważ sytuacja wyglądała bardzo poważnie policjanci zabrali chłopca do radiowozu i wraz z jego ojcem ruszyli na sygnale w stronę szpitala. Kiedy jeden z policjantów kierował samochodem, drugi prowadził akcję reanimacyjną. Tuż przed szpitalem malec odkaszlnął i załapał oddech. Po przyjeździe do szpitala dziecko trafiło pod opiekę lekarzy.