Badania ruszą na początku czerwca i mogą potrwać nawet kilka tygodni. Opiekun muzeum wraz z Bogusławem Wołoszańskim będą chcieli odnaleźć zastawę generalską, talerze oraz tajne archiwum Wermahtu. - Będziemy georadarem skanować dużą powierzchnię lasu. Wiemy w których miejscach są kuchnie, kasyna, więc tej porcelany powinno być dużo i raczej mamy pewność, że coś znajdziemy. Skąd wiemy o archiwum Wermahtu? Pan Bogusław Wołoszański dotarł do relacji świadka, wspomnień jednego z oficerów wywiadu, który był zamieszany w zamach na Hitlera. W dniu zamachu wspomina, że w okolicy baraku, w którym mieszkał, a my wiemy, który to jest barak, starał się ukryć dokumenty, które były przygotowane na wypadek, gdyby zamach się udał. Miał je właśnie zakopać w pobliżu baraku - powiedział reporterowi RMF FM Bartek Plebańczyk, opiekun muzeum w Mamerkach. To nie pierwsze poszukiwania w Mamerkach. Kilkukrotnie szukano tam już słynnej bursztynowej komnaty. W tym celu wwiercano się w ogromny fundament bunkra. Niestety odwierty na kilka metrów nie wykazały żadnego ukrytego pomieszczenia, a tym bardziej bursztynowej komnaty. - Myślę, że tegoroczne badania na pewno coś nam pokażą. Tutaj w dalszym ciągu jest wiele pozostałości po działalności kwatery. Będziemy mieli dobry sprzęt. Najpierw przeczeszemy teren i oznaczymy, gdzie warto kopać, a potem sprawdzimy, co jest w ziemi - mówi Plebańczyk. Samowystarczalne miasto Mamerki Mamerki w latach 1941-1944 były samowystarczalnym "miastem" chronionym przez zmechanizowany batalion wartowniczy. Cały obiekt otoczony był zasiekami z drutu kolczastego. Co 300 m znajdowały się betonowe słupy (zachowane do dziś) z aparatami telefonicznymi i latarniami oświetlającymi teren. Bezpieczeństwa strzegły 4 wartownie, przed atakami z powietrza chroniły stanowiska dział obrony przeciwlotniczej. Oprócz schronów w kwaterze zbudowano dziesiątki baraków, w których pracowali sztabowcy, służby łączności, mieściły się kuchnie, kasyna, poczta, kino, kwatery mieszkalne, szpital, sauna i stajnie. Schrony w zależności od typu posiadają dwa lub pięć pomieszczeń, dwie lub cztery strzelnice ryglowane od wewnątrz. Schrony mają również system wentylacyjny, ślady po filtrach powietrza, instalacji elektrycznej, telefonicznej, centralnym ogrzewaniu i toaletach. Oba wejścia z korytarza posiadały drzwi pancerne oraz gazoszczelne. Maskowanie ścian zewnętrznych trawą morską utwardzoną betonem i specjalnym mchem chroniło schrony przed wykryciem z powietrza, tak skutecznie, że nawet teraz po 60 latach bunkry wtapiają się w tło lasu. Ujęcie z jeziora Mamry dostarczało wodę do schronu przepompowni i stacji uzdatniania wody. Piotr Bułakowski