"Tajemnicze zgony" wśród rosyjskich żołnierzy. Znów w Mariupolu

Oprac.: Joanna Mazur
Siły rosyjskie odnotowały straty w swoich szeregach w Mariupolu, gdzie "tajemniczą śmierć" poniosło 11 żołnierzy, w tym dwóch oficerów. Powodem śmierci okupantów miało być nagłe zatrzymanie krążenia, a strona rosyjska podejrzewa, że mogło dojść do otrucia. To nie pierwszy raz, kiedy z Mariupola napływają informacje o "tajemniczych" zgonach.

Problemy rosyjskich żołnierzy w Mariupolu nie kończą się jedynie na działaniach zbrojnych. Lojalny wobec Kijowa doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko przekazał w mediach społecznościowych oświadczenie Rosjan, w którym stwierdzono, że zaledwie w ciągu dwóch tygodni "tajemniczą śmierć" poniosło 11 okupantów.
Wojna w Ukrainie. Tajemnicze zgony Rosjan
Jak przekazano, rosyjscy żołnierze mieli umrzeć z powodu nagłego zatrzymania krążenia. W komunikacie, powołując się nadane "Ministerstwa Spraw Wewnętrznych" Donieckiej Republiki Ludowej i Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Rosji poinformowano, że dwóch zmarłych to rosyjscy oficerowie.
Okupanci, u których przyczynę zgonu stwierdzono jako nagłe zatrzymanie krążenia mieli od 23 do 42 lat. "Sekcja zwłok wykazała, że tylko trzech z nich miało problemy z sercem, a jeden poważne" - głosi oświadczenie.
W związku z tym, że nie jest to jedyny przypadek, kiedy siły rosyjskie odnotowują tajemnicze zgony w Mariupolu, policja podejrzewa, że wszyscy, którzy zmarli, mogli zostać otruci. W jej ocenie mogą za tym stać sabotażyści bądź osoby, które czekają na przybycie ukraińskiej armii do miasta.
Mariupol. Okupanci giną wskutek otrucia
Najnowsze informacje o tajemniczych zgonach wśród rosyjskich żołnierzy, które mogą być spowodowane otruciami, nie są niczym nowym. Końcem lipca, kiedy Rosja obchodzi Dzień Marynarki Wojennej, również w Mariupolu, doszło do próby otrucia 17 okupantów. Andriuszczenko podawał wówczas w mediach społecznościowych, że akcji dokonała grupa "E" z mariupolskiego ruchu oporu.
Według przekazanych przez niego informacji, 17 Rosjan trafiło do szpitala w stanie ciężkim, z czego dwóch oficerów zmarło. Stan pozostałych był nieznany.
Siły rosyjskie podejrzewały, że do sabotażu użyto "cyjanku i pestycydów w żywności". Natomiast lojalny wobec Kijowa doradca mera Mariupola skomentował sytuację w następujący sposób: "Nasi ludzie mówią z uśmiechem 'trucizny na szczury zawsze jest pod dostatkiem' Dzień zaczyna się od dobrych wiadomości. Sabotaż to takie miłe słowo, prawda?"
Więcej informacji o wojnie w Ukrainie w specjalnym raporcie Ukraina-Rosja
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!