Owsiannikowa pokazuje nadajnik. "Załóżcie go Putinowi"
Oprac.: Mateusz Stelmaszczyk
- Uważam, że jestem całkowicie niewinna i odmawiam zastosowania się do aresztu domowego, zwalniam się z niego - napisała w mediach społecznościowych Marina Owsiannikowa, rosyjska dziennikarka, która jako jedna z nielicznych odważyła się publicznie zaprotestować przeciwko wojnie w Ukrainie i zabijaniu cywilów, w szczególności dzieci. Kobieta, która uciekła z aresztu domowego, trafiła ostatnio na federalną listę poszukiwanych. Owsiannikowa opublikowała też nagranie, w którym widać, że na nodze ma nadajnik dla osób objętych aresztem. - Załóżcie go Putinowi, to jego trzeba izolować - mówi.

Marina Owsiannikowa po raz kolejny dała wyraz swojego sprzeciwu wobec inwazji na Ukrainę i działań rosyjskich władz.
Marina Owsiannikowa uciekła z aresztu. "Załóżcie to Putinowi"
Dziennikarka opublikowała nagranie, na którym widać, że na nodze ma nadajnik stosowany wobec osób przebywających w areszcie domowym, a który umożliwia ich śledzenie. Nie jest jasne, czy sprzęt działa.
- Drodzy pracownicy Federalnej Służby Więziennej. Załóżcie taką bransoletkę Putinowi, to on musi być izolowany i osądzony za ludobójstwo w Ukrainie oraz za masowe niszczenie męskiej populacji Rosji - powiedziała Owsiannikowa.
W środę miało się odbyć posiedzenie sądu dotyczące zmiany środka zapobiegawczego wobec Owsiannikowej - zostało jednak przełożone, bo - jak poinformowały media - nie zjawiła się na nim ukrywająca się dziennikarka ani prokurator.
Marina Owsiannikowa. "Jestem niewinna"
Wcześniej Owsiannikowa opublikowała w mediach społecznościowych post, w którym deklaruje, że "jest całkowicie niewinna, odmawia zastosowania się do aresztu domowego i zwalnia się z niego". Kolejny raz przypomniała, o licznych ofiarach cywilnych inwazji na Ukrainę, w tym również dzieci.
"Minister obrony Szojgu i generał Konashenkow od miesięcy próbują udawać, że podczas wojny w Ukrainie nie zginęło żadne dziecko. Wszyscy wiemy, że panowie nie spędzili na froncie ani jednego dnia i nie mają pojęcia o liczbie ofiar cywilnych. Tymczasem informacje o liczbie ofiar są dostępne na niezablokowanej w Rosji stronie internetowej Organizacji Narodów Zjednoczonych, której Rosja jest pełnoprawnym członkiem" - pisze Owsiannikowa.
Dalej dziennikarka napisała, że "kiedy w lipcu zorganizowała jednoosobowy protest, wg. ONZ w Ukrainie zginęło 350 dzieci". "Dziś ta liczba jest zdecydowanie wyższa i mówi o 390 zabitych" - dodała.
"Szczęście całego świata nie jest warte jednej łzy na policzku niewinnego dziecka. Chcę, żeby te przejmujące słowa Dostojewskiego wybrzmiały dziś w sądzie. Może trafią one do sędziego, prokuratora czy śledczych i obudzą kogoś z nich, ruszą ich sumienia, a oni przestaną nazywać śmierć dzieci w Ukrainie kłamstwem, a mnie prześladować za mówienie prawdy" - napisała.
Owsiannikowa otwarcie sprzeciwiała się wojnie
Rosyjska dziennikarka w marcu tego roku, podczas programu informacyjnego na Kanale 1, pokazała planszę z antywojennym przesłaniem. Kilka miesięcy później kobieta pojawiła się w pobliżu Kremla z plakatem, na którym widniało hasło: "Ile jeszcze dzieci musi umrzeć, zanim przestaniecie".
W efekcie Owsiannikowa została objęta aresztem domowym za "rozpowszechnianie fałszywych informacji o armii", z którego w minionym tygodniu uciekła wraz ze swoją 11-letnią córką, o czym poinformował mąż kobiety. Jeśli sprawa trafi do sądu, dziennikarce grozi do 10 lat pozbawienia wolności.