Ostrzał elektrowni atomowej w Zaporożu. Ekspert mówi o możliwych skutkach
- Ostrzał Zaporoskiej Elektrowni Atomowej nie był groźny. On dotknął tylko budynku szkoleniowego, zupełnie nieistotnego z punktu widzenia funkcjonowania elektrowni. Żeby wyrządzić jakieś poważne szkody, czy w obudowie czy w samym reaktorze, Rosjanie musieliby użyć pocisków kierowanych o możliwościach penetrujących - wyjaśnia w rozmowie z Interią Jakub Wiech, ekspert ds. energetycznych i zastępca redaktora naczelnego Energetyka24.com.
W nocy z czwartku na piątek Rosjanie ostrzelali i zajęli Zaporoską Elektrownię Atomową. Doszło do pożaru, w którym ucierpiało dwóch pracowników. Zarówno polskie jak i międzynarodowe agencje odpowiedzialne za bezpieczeństwo zapewniają, że żaden z reaktorów elektrowni atomowej nie został uszkodzony i nie ma zagrożenia radiacyjnego.
Elektrownia atomowa w Zaporożu. "Ostrzał nie był groźny"
Uspokajają również eksperci. - Ostrzał Zaporoskiej Elektrowni Atomowej nie był groźny - ocenił w rozmowie z Interią Jakub Wiech. - On dotknął tylko budynku szkoleniowego, zupełnie nieistotnego z punktu widzenia funkcjonowania elektrowni - dodał.
Jak mówi, "żeby wyrządzić jakieś poważne szkody, czy w obudowie czy w samym reaktorze, Rosjanie musieliby użyć pocisków kierowanych o możliwościach penetrujących". - To dosyć trudne, bo musiałyby być precyzyjnie wystrzelone w samą komorę reaktora. Takich rzeczy się nie robi - nie widzę sensu w tym, trudno byłoby to uzasadnić na gruncie taktycznym czy strategicznym. Elektrowni atomowych się nie atakuje. Jeżeli chce się je odłączyć od sieci, tak, żeby nie produkowały energii, to wystarczy uderzyć w stację transformatową lub w linie przesyłowe - wyjaśnił.
Ostrzał elektrowni w Zaporożu. Szok i strach narzędziem do walki
- Ja ten ostrzał postrzegam jako kwestię psychologiczną, w której główną rolę odgrywa szok i strach. W żaden sposób nie wiązałbym tych działań z zagrożeniem radiacyjnym - zaznaczył.
Wiech pytany o elektrownię w Zaporożu wyjaśnia, że "działa w niej tylko jeden reaktor, pozostałe są albo w przestojach remontowych albo skończyły reakcje, wchodzą w stan podkrytyczny".
Elektrownie atomowe w Ukrainie bezpieczne
- Ukraina w dużej mierze oparła swoją energetykę na atomie. Wszystkie ukraińskie reaktory są wodno-ciśnieniowe i najpoważniejszą rzeczą, jaką można tam wyrządzić, to zakłócenie chłodzenia takiej jednostki - ona wtedy przerywa reakcję łańcuchową. Wówczas uruchamiają się system bezpieczeństwa. Ukraińskie jednostki mają potężne obudowy bezpieczeństwa. To żelbetonowe bunkry, konstruowane z myślą, o takich atakach - podkreśla.
- W historii mieliśmy jeden atak terrorystyczny na powstającą elektrownię atomową we Francji. Po uderzeniu pociskami z granatnika RPG-7 ta jednostka nie poniosła praktycznie żadnych szkód - podsumował.