Mer Buczy: Prawie 85 proc. zabitych ma rany postrzałowe

Oprac.: Jolanta Kamińska
- Okupanci mordowali ludzi z premedytacją. Prawie 85 proc. ciał znalezionych w Buczy pod Kijowem po wycofaniu się stamtąd wojsk rosyjskich ma rany postrzałowe – przekazał mer miasta Anatolij Fedoruk, cytowany w piątek przez agencję Ukrinform.

- Prawie 85 proc. wszystkich ciał, jakie wyciągamy ze zbiorowych mogił lub indywidualnych grobów w ogrodach, parkach, na skwerach i podwórzach ma rany postrzałowe. To znaczy, że w Buczy popełniono świadome morderstwa z premedytacją - powiedział Fedoruk.
Mer dodał, że prace związane z ekshumacją zwłok ze zbiorowej mogiły na terenie cerkwi najprawdopodobniej zakończą się w piątek. - Skończymy tę pracę: przeniesiemy ciała do kostnicy, by przeprowadzić odpowiednie procedury oraz aby krewni zabrali ciała zmarłych i odpowiednio je pochowali - dodał.
Fedoruk informował we wtorek, że w mieście znaleziono dotychczas 403 ciała ofiar rosyjskiej agresji.
Zełenski: Kraje, które kupują ropę z Rosji, zarabiają na krwi ludzi
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w rozmowie ze stacją BBC w czwartek oskarżył kraje europejskie, które nadal kupują ropę z Rosji, o "zarabianie pieniędzy na krwi ludzi". - Embargo na ropę jest jedną z kluczowych kwestii, o których wiemy, że są blokowane w Europie przez Niemcy i Węgry - powiedział ukraiński prezydent, odpowiadając na pytanie, jak się czuje z tym, że Ukraina dostała od początku wojny pomoc z UE o wartości miliarda euro, czyli tyle, ile Rosja dostaje każdego dnia za sprzedaż gazu i ropy.
Dodał, że inne kraje dostrzegają konieczność zrezygnowania z rosyjskiej energii. - Niektórzy nasi przyjaciele i partnerzy rozumieją, że teraz są inne czasy, że to już nie jest kwestia biznesu i pieniędzy. Jest to kwestia przetrwania - wskazał.
Ukraiński prezydent ocenił, że w Mariupolu, który od początku wojny jest kluczowym celem rosyjskich ataków, mogły zginąć dziesiątki tysięcy ludzi. - Mamy również informacje, że oprócz tych dziesiątek tysięcy zabitych wiele osób zaginęło. Wiemy, że ich dokumenty zostały podmienione, dostali rosyjskie paszporty i zostali wywiezieni w głąb Rosji - niektórzy do obozów, inni do innych miast. Nikt nie wie, co się dzieje z tymi ludźmi. Nikt nie wie, ilu z nich zostało zabitych - mówił Zełenski.
Oświadczył, że okrucieństwa, jakich dopuszczały się wojska rosyjskie w Mariupolu oraz w podkijowskich miejscowościach Bucza i Borodzianka, jeszcze bardziej zawęziły możliwość rozmów pokojowych z Rosjanami. Przyznał, że "doświadczył całego spektrum emocji", kiedy odwiedził Buczę w zeszłym tygodniu, ale zakończył ten dzień z "niczym innym jak nienawiścią do rosyjskich wojskowych". Oskarżył prezydenta Rosji Władimira Putina i całe dowództwo rosyjskiej armii, że są "od góry do dołu zbrodniarzami wojennymi".