Biały Dom: Nie przygotowujemy się do wizyty Joe Bidena w Kijowie

Dawid Skrzypiński

Oprac.: Dawid Skrzypiński

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij

Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki poinformowała, że Biały Dom nie przygotowuje się do wizyty Joe Bidena w Ukrainie. Prezydent USA kilkukrotnie podkreślał gotowość do podróży do Ukrainy. Psaki przyznała, że administracja prezydenta bierze pod uwagę wizytę w Kijowie wysokiego urzędnika.

Prezydent Joe Biden
Prezydent Joe BidenAP/Associated Press/East News

"Nie przygotowujemy się do wizyty prezydenta na Ukrainie" - powiedziała Psaki, cytowana przez "New York Times".

W czwartek prezydent Joe Biden wyraził gotowość do odwiedzenia Ukrainy, ale w ostatnich dniach kilkakrotnie już wyrażał taką wolę i sugerował, że nie pozwalają mu na to chroniące go służby.

Według amerykańskich mediów Biały Dom planuje wysłanie do Kijowa szefa Pentagonu Lloyda Austina lub szefa dyplomacji Antony'ego Blinkena.

Kto poleci do Kijowa?

O możliwej wizycie w Kijowie amerykańskiego urzędnika państwowego informowała stacja CNN.

Według doniesień urzędnicy przeprowadzili wewnętrzne, wstępne rozmowy w związku z wizytą w Ukrainie ministra obrony Lloyda Austina lub sekretarza stanu Anthony'ego Blinkena - poinformowała w czwartek CNN.

Celem wizyty wysokich przedstawicieli rządu USA ma być wsparcie walczącego z rosyjską agresją dzielnego ukraińskiego narodu. Negocjacje w tej sprawie są na wstępnym etapie, nie jest zatem wykluczone, że do niej nie dojdzie - spekuluje CNN powołując sie na anonimowe źródła rządowe.

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Mieszkańcy Czernihowa wracają do domów. "Nie pozostało nic innego jak patrzeć i płakać"
      Mieszkańcy Czernihowa wracają do domów. "Nie pozostało nic innego jak patrzeć i płakać"INTERIA.TVAFP
      Przejdź na