Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Wyrzucenie Wildsteina to skandal

Niebywały skandal - tak sprawę usunięcia ze składu redakcyjnego "Rzeczpospolitej" Bronisława Wildsteina komentuje gość Faktów RMF Jarosław Kaczyński. To pokazanie, że w Polsce nie ma wolności prasy - dodaje.

/arch. INTERIA.PL

Tomasz Skory: Jak pan ocenia usunięcie ze składu redakcyjnego "Rzeczpospolitej" Bronisława Wildsteina? Dbałość o oddzielenie polityki od dziennikarstwa czy wpływy "Wyborczej"?

Jarosław Kaczyński: Niebywały skandal. To takie pokazanie naoczne, że w Polsce nie ma wolności prasy. To jest wiadomość bardzo niedobra. W jakimś sensie nowa, przynajmniej dla tych, którzy wierzyli, że wydarzenia ostatnich 2-3 lat zmieniły sytuację. Bo to, że przedtem prasa była na różne sposoby uwikłana, ograniczona, uzależniona politycznie, to każdy, kto chciał wiedzieć, wiedział. Ostatnio wydawało się, że to się zmienia. A dzisiaj znów po staremu, jest jeden ośrodek decyzyjny "Gazeta Wyborcza" - to bardzo celnie pan Wildstein zauważył.

Wpływ "GW" w "Rzeczpospolitej" konkurencyjnej?

/RMF

To jest szczególnie i zdumiewające, i zatrważające. Jeszcze nie tak dawno okazało się, że w "GW" decyduje się, co ma być umieszczone w wywiadzie w "Polityce" - w końcu tytuły sobie bardzo bliskie. Teraz okazuje się, że można nawet wyrzucać ludzi z pracy. I to za co? Za to co i tak było dostępne dla każdego. Każdy mógł przyjść i przeczytać. Nie było tajne. Zostaje przez kogoś ściągnięte na jego komputer - mówiąc tak najprościej.

Wildstein nigdy nie twierdził, że to ubecka lista - jak pisała "Wyborcza"; nie publikował jej. Jak pan ocenia "GW" w tej sprawie? Jej histeryczną akcję. Skąd ona się bierze?

Ja nie ukrywam, że każdy przeciętnie domyślny człowiek musi się zastanawiać nad jakimiś uwarunkowaniami odnoszącymi się do ludzi, na których bardzo zależy "GW". To jest bardzo łagodne określenia. Żadnego innego powodu tutaj być nie może. Ktoś się boi trupów i to może całej masy trupów w szafie.

A tymczasem prokurator Olejnik gotów jest wszcząć śledztwo ws. skopiowania tego jawnego rejestru danych IPN-u. Są wg pana podstawy do tego?

Nie ma nawet cienia podstaw. To tak jakby ktoś przepisał katalog w bibliotece uniwersyteckiej i przeciwko niemu wszczął śledztwo. Powtarzam, to pokazuje jeszcze jedno że prokuratura jest niesamowicie dyspozycyjna politycznie, bo pan prokurator doskonale wie, że tu nie było cienia przestępstwa.

Ale wg prof. Andrzeja Paczkowskiego - już z wnętrza IPN-u - to co zrobił Wildstein, zrobił w złej wierze i źle się przysłużył sprawie lustracji. Ja się zastanawiam, czy ta wrzawa wokół tej sprawy w istocie pomaga działaniom oczyszczającym kraj ze zmory SB czy raczej przeszkadza?

Nie mam wątpliwości, że Wildstein działał w dobrej wierze. Natomiast te działania zostały wykorzystane jako pretekst do potężnego uderzenia w lustrację. Lustracja po tym, co się stało wokół pani Niezabitowskiej, wydawała się już nieunikniona; taka ostrzejsza, a nie kapiąca bardzo powoli. Niektóre orzeczenia sądu budziły wątpliwości. Jeżeli ktoś - tak jak ja - miał kiedyś możliwość przez chwilę spojrzenia na niektóre dokumenty, to te wyroki tym bardziej budziły zdumienie. W tej chwili mamy do czynienia z kontruderzeniem, takim zwrotem zaczepnym. Trzeba to będzie jakoś odeprzeć, chociaż siły, które za tym stoją są potężne, front szeroki. Rzeczywiście premier Belka występuje tutaj jako autorytet moralny. Ale to jest jakby powrót do sytuacji z początku lat 90.

A propos kontruderzenia. Z innej bajki. Rada Krajowa SLD zgodnie z przewidywaniami opowiedziała się za przeprowadzeniem wyborów jesienią. Przedstawia je jako sposób na ratowanie kraju przed chaosem, demontażem państwa, lustracją, dekomunizacją, delegalizacją, a może także chorobą wściekłych krów? Jak pan na to reaguje?

To było do przewidzenia. Natomiast to uzasadnienie jest z jednej strony komiczne, ale z drugiej strony pokazuje jak zaciekle będzie broniony tutaj układ. Te wszystkie przedsięwzięcia, o których się teraz mówi, to są przedsięwzięcia zmierzające do tego, aby ten parszywy układ, który nam towarzyszył przez te 15 lat i tak bardzo ograniczał nasze szanse rozwojowe i wprowadził tyle zła, tyle demoralizacji w nasze życie publiczne i społeczne, został zlikwidowany. Widać, że nie będzie łatwo.

RMF

Zobacz także