Tusk: będzie koalicja PO-PiS
Nie dopuszczam do siebie myśli, że koalicji PO i PiS nie będzie - deklaruje Donald Tusk, lider PO i kandydat na prezydenta. Tusk był gościem Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM.
Kamil Durczok: Czy tę PO-PiS-ową burzę słychać w Gdańsku, gdzie pan jest w tej chwili?
Donald Tusk: Jestem teraz w Sopocie, pogoda jest umiarkowana i muszę powiedzieć, że mieszkańcy miasta, podobnie jak wszyscy Polacy, mają odrobinę dystansu do tego zamieszania kampanijnego.
Czy na dwa dni przed wyborami dopuszcza pan myśl, że koalicja PiS-PO jednak nie powstanie?
Nie, bo to byłoby większym kłopotem dla nas niż teraz mają kłopot Niemcy. Bardzo chciałbym mieć pewność dziś, jutro, pojutrze - gdy będziemy rozmawiali - z kim rozmawiam. Rozmawiam z umiarkowanym, uśmiechniętym i życzliwym Polakom Lechem Kaczyńskim czy z politykami PiS-u, którzy w telewizji Trwam i Radio Maryja mówią takie rzeczy, żebym się wstydził je powtórzyć w normalnej rozgłośni.
Ale wobec tej nerwowości warto zapytać, gdzie są warunki brzegowe? Gdzie powiedziałby pan "nie" takiej koalicji?
Umawialiśmy się przede wszystkim z polską opinią publiczną, że nowe rządy oznaczają także przełom w polskiej gospodarce. Poza oczywistą potrzebą, emocjonalną i polityczną, by władza w Polsce była uczciwa i bezinteresowna jest przede wszystkim potrzeba bezpieczeństwa miejsca pracy, nowych miejsc pracy i takiego impulsu, który odczują wszyscy Polacy - impulsu gospodarczego. Do tego niezbędnych jest kilka prostych działań, o których mówimy od lat i teraz konkretnie od miesięcy - uproszczenie i obniżenie podatków. Jestem gotów siąść do stołu i dyskutować z każdym ekspertem i politykiem PiS-u, by dla Polaków zbudować najbardziej przyjazny i prosty system podatkowy.
Ocena tego, co państwo prezentują jest między wami bardzo różna. 19 nieponumerowanych stron - to recenzja PiS-u na temat programu PO. Pan może powiedzieć: mamy program? Może pan pokazać, gdzie ten program można przeczytać?
PiS i bracia Kaczyńscy od wielu tygodni uważają program Platformy za zły i go bardzo gruntowanie atakują po to, by przedwczoraj ogłosić, że go nie znają. Logiki w tym nie ma za grosz. Odsyłam wszystkich na bardzo ciekawy wynik ankiety wśród internautów, ludzi dociekliwych, na portalu Gazety. Aż 24% internautów odpowiedziało, że zna tylko program PO. Z przykrością stwierdzam, że tylko 10% powiedziało, że coś słyszało o programie PiS-u.
To próbka stylu PiS-u, a ja przypomnę próbkę stylu PO. "Lech Kaczyński potraktował Warszawę jako trampolinę do najwyższego urzędu w państwie. To prezydentura zaniechania". Tak mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz.
Musiałbym się jeszcze dużo uczyć, by zaprezentować styl, jaki w ostatnich dniach proponują niektórzy politycy PiS-u. Daleko mi jeszcze do tego mistrzostwa. Ale mówię o tym, odpowiadając na ewidentne zaczepki kogoś, z kim chciałbym współpracować przez najbliższe lata i z kim współpraca ma przynieść ludziom pożytek. Dlatego bywam w ostatnich dniach zniecierpliwiony, bo odnoszę takie wrażenie - i nie jestem odosobniony - że bracia Kaczyńscy uznali, że dziś ważny jest dla nich wyłącznie wynik PiS-u, a nie odpowiedzialność za to, co się zacznie dziać dzień po wyborach. Nie pierwszy raz obserwuję braci Kaczyńskich w takiej sytuacji, w której czują się odpowiedzialni wyłącznie za swój sukces. I to jest niepokojące. Jesteśmy już w tym wieku - dojrzali faceci, którzy powinni się czuć odpowiedzialni za dziś, jutro, pojutrze i za przyszły miesiąc.
Mogę się domyślać, że pana najbardziej rozsierdziły wypowiedzi Jacka Kurskiego, ale mimo wszystko jego pozycja w PiS jest inna niż Hanny Gronkiewicz- Waltz i dlatego pana chciałbym zapytać, czy pan też uważa, że Lech Kaczyński oszukał 335 tys. wyborców, bo nie chodziło mu o miasto, tylko o własną karierę?
Nie, ja nie używam takich słów, które przynoszą później tylko guzy i siniaki, więc wszystkim życzyłbym większej powściągliwości w formułowaniu opinii, a prezydenturę prezydenta Kaczyńskiego powinni oceniać warszawiacy. Ja jestem gościem w Warszawie, tam pracuję, więc nie czuję się osobą, która powinna takie recenzje wygłaszać. Podejrzewam, ze za kilkadziesiąt godzin będziemy wiedzieli także dokładnie, jak warszawiacy oceniają swojego prezydenta.
Komu potrzebne te sztormowe dni na koniec kampanii?
Na pewno nie PO, to widać zresztą po naszych reakcjach. Jesteśmy tym poirytowani i zmartwieni, bo nie chcieliśmy tego typu kampanii, ale też - jak widać - kiedy ktoś przesadza z taką zaczepką, to ludzie PO też potrafią oddać. Na tym nie powinna polegać wyłącznie kampania, ale jak nie ma innego wyjścia, to trudno.
Też przywołam internautów: "Jak się tak kłócą przed wyborami, to co będzie przy dzieleniu władzy?" Takie głosy pojawiają się w internecie. Co takiego miałoby świadczyć, że nie szykuje się dla Polaków bardzo trudna koalicja?
Jest mi przykro, że tak wielu komentatorów udaje, że nie widzi, że w ostatnich tygodniach PiS nic innego nie robi, tylko atakuje PO. Ja z satysfakcją powtórzę i złożę zobowiązanie: w materiałach PO nie zobaczycie ani jednej złośliwości po adresem konkurencji. Uważam za niesprawiedliwą ocenę, że kłóci się PO z PiS-em - to PiS niepotrzebnie atakuje PO. Taka jest prawda i nie powinniśmy jej zamazywać. Widzę szansę na powodzenie tej koalicji w pełnej jawności rozmów o koalicji. Chciałbym, by Polacy widzieli, kto tak naprawdę będzie o przyszłym rządzie rozmawiał, bo mam nadzieję, że będzie to najprostszy sposób, by bracia Kaczyńscy pokazali Polsce, że nie uzgadniają tych przyszłych rządów z o. Rydzykiem, Romanem Giertychem i Andrzejem Lepperem.
Dziękuję za rozmowę.
Posłuchaj całego wywiadu: