"To PO opóźnia powstanie rządu"
Od początku mówiliśmy, że rząd powinien powstać szybko. Od razu przedstawiliśmy bardzo daleko idące propozycje. Niestety, odpowiedzią był atak - uważa Jarosław Kaczyński, prezes PiS.
Kaczyński był gościem Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM.
Kamil Durczok: Nie spieszą się państwo z powołaniem rządu? Komu się nie spieszy bardziej - PiS-owi czy Platformie?
Jarosław Kaczyński: Sytuacja chyba jest zupełnie jasna - to Platforma stwierdziła, że rząd powstanie po II turze wyborów prezydenckich.
Jan Rokita mówi, że gdyby to od niego i Marcinkiewicza zależało, to rząd powstał by szybko. Kandydat na premiera chce powstania rządu. Kandydat na wicepremiera również, to kto nie chce, by rząd powstał?
To pytanie do Platformy Obywatelskiej. Myśmy mówili od początku, że rząd powinien powstać szybko. Przedstawiliśmy od razu, bez żadnych targów, taktyki politycznej bardzo daleko idące propozycje. Niestety, odpowiedzią był atak. Nagle się okazało, że to jest jakieś przestępstwo podział miejsc w rządzie między partie. Wszędzie na świecie to jest normalna praktyka - choćby w Niemczech wczoraj coś takiego się odbyło. Donald Tusk był łaskaw stwierdzić, że jest to coś wysoce nagannego. Ten atak trwa bez przerwy i kładzie się ciężkim cieniem na pracach nad powołaniem rządu i naszych stosunkach - zupełnie tego nie rozumiem.
Wczoraj Kazimierz Marcinkiewicz przekazał Janowi Rokicie taki dokument, który się nazywa "Solidarne państwo solidarnych obywateli" - to jest zestaw celów strategicznych dla rządu. Czy pan jest pewien po lekturze tego dokumentu, że Kazimierz Marcinkiewicz chce tworzyć rząd z Platformą Obywatelską?
To jest propozycja rzeczywiście oparta o nasze plany, ale nie było żadnej, innej możliwości. My nie mamy możliwości intuicyjnego zanalizowania i ewentualnego wprowadzenia do planów rządu programu Platformy, bo nie został on nigdy nam przedłożony. My mamy różnego rodzaju przecieki, informacje z boku na temat programu i znamy to słynne "3x15" - to w gruncie rzeczy tyle.
To o czym rozmawiają w takim razie Marcinkiewicz z Rokitą?
O czym rozmawiają? To już jest pytanie o nich.
Pan nie zna treści tych rozmów? Nie czuwa pan nad powstawaniem tego rządu, jako prezes partii?
Jeżeli chodzi o ostatnie rozmowy, które miały miejsce wczoraj, to muszę się przyznać, że nie znam. Jest tyle pracy w związku z kampanią wyboczą, którą się w tej chwili zajmuje, bo to dla partii rzecz niesłychanie ważna. Sądzę, że to są rozmowy odnoszące się do dwóch kwestii, które w takich sytuacjach są zawsze rozstrzygające, tzn. z jednej strony jest kwestia programu, a z drugiej - kwestie personalne.
Pytam o program, bo w tym programie jest napisane o powrocie finansowania ochrony zdrowia z budżetu. To jest coś, co Platforma nazywa "pomysłem radykałów z nieodpowiedzialnymi programami". Zastanawiam się, gdzie tu jest pole do kompromisu?
My uważamy, że program ochrony zdrowia, w ramach którego w jednym szpitalu jedni mają być w klimatyzowanych pokojach, a drudzy mają leżeć na korytarzach, jest pomysłem skrajnie nieodpowiedzialnym i niemoralnym. Mimo wszystko należy rozmawiać. W Niemczech między socjaldemokratami a chadekami różnice są poważne, a właśnie zdecydowali się na wspólny rząd.
A pan sądzi, że od przerzucenia środków na ochronę zdrowia z funduszu do budżetu, tych środków przybędzie?
Nie przybędzie, ale każdy, kto ma choćby elementarne pojęcie o polskich praktykach, wie, że będą one lepiej pilnowane. Trzeba pamiętać, że obok tego oczywistego faktu, że środków jest za mało, to jeszcze jest tak, że one czasem są wydawane nie na to co trzeba - to jest bardzo łagodne określenie.
To prawda, ale skąd wziąć środki, żeby ta opieka była lepsza?
Po pierwsze, dobrze wykorzystać te środki, które są. W perspektywie jednak trzeba dążyć do tych 6 proc. w dochodzie narodowym - to jest w istocie udział bardzo niewielki - traktowany na świecie jako minimalny, a my go w dalszym ciągu nie mamy.
To powinno wystarczyć na poprawę świadczeń zdrowotnych i na dopłaty do leków. Państwo jeszcze zamierzają zmniejszyć wskaźnik współpłacenia za leki przez pacjenta. To jest oczywiście bardzo słuszny postulat, ale skąd też na to wziąć pieniądze?
Te pięćdziesiąt kilka miliardów złotych, które w tej chwili są, chociaż nie ma co ukrywać, jest to suma zbyt mała, to jednak można też nią gospodarować. Po pierwsze, można taniej kupować leki - to, co się wyprawiało w tej dziedzinie, tj. w relacji między polskim płatnikiem a koncernami medycznymi, to rzeczywiście są rzeczy zdumiewające. W Polsce leki bywały niekiedy kupowane drożej niż w bogatych państwach zachodnich - to wymaga zbadania, dokładnego przyjrzenia się i powiedzenia wprost, kto na tym zarabiał, bo ja nie wierzę, żeby to się bez tego rodzaju mechanizmu działu. Po drugie - zmiany. Proszę pamiętać, że w bardzo wielu dziedzinach polskiego życia jest możliwość bardzo wielu oszczędności, dlatego że nasz system dotąd opierał się w ogromnej mierze na mechanizmach patologicznych albo - można powiedzieć wprost - korupcyjnych.
Na koniec chcę pana zapytać o wczorajszą publikację w tygodniku "Wprost", który napisał, że Kazimierz Marcinkiewicz korzystał z pomocy jednego z biznesmenów. Pan odpowiedział: "Chodzi o czarną kampanię. Ostrzegamy tych, którzy taką kampanię prowadzą, że mogą bardzo źle na tym wyjść". Komu i czym pan grozi?
Mówię jeszcze raz - my nie prowadziliśmy dotąd i nie chcemy prowadzić czarnych kampanii, stawiać zupełnie bezpodstawnych zarzutów, ale jeśli tego rodzaju akcje będą prowadzone w dalszym ciągu, to będziemy zmuszeni się bronić. Tyle mogę na razie powiedzieć. Mam nadzieję, że to zostanie powstrzymane. My wiemy, że dużo szerszy układ niż ten, który zawiera się w Platformie Obywatelskiej, czuje się ogromnie zagrożony perspektywą naszego sukcesu, ale mimo wszystko nie można przesadzać.
Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości, był gościem Kontrwywiadu. Dziękuję.
Posłuchaj całego wywiadu: