Terlecki: PO traci najwięcej, z dwóch stron rośnie jej konkurencja
Platforma Obywatelska traci najwięcej, a z dwóch stron rośnie jej konkurencja, czyli ruch Pawła Kukiza i ugrupowanie NowoczesnaPL - tak wyniki najnowszych sondaży poparcia dla partii politycznych komentuje w rozmowie z Interią Ryszard Terlecki. Poseł PiS nie wyklucza, że członkowie PO, w związku z wyborczą porażką, będą przechodzić do formacji założonej przez Ryszarda Petru.
Z najnowszych sondaży wynika, że na polskiej scenie politycznej następują spore zmiany - na pierwszym miejscu jest Prawo i Sprawiedliwość, choć partia notuje spadek o 8 punktów procentowych. Drugie miejsce nieoczekiwanie zajmuje ruch Pawła Kukiza, który przegonił PO. Do Sejmu weszłaby jeszcze tylko formacja Ryszarda Petru, NowoczesnaPL. Czy jest to dla Pana zaskoczenie?
Ryszard Terlecki: - Jest to efekt nastrojów powyborczych. Widać, że elektorat jest rozczarowany PO i że trwa dobra passa Pawła Kukiza, który podczas pierwszej tury wyborów prezydenckich sprawił dużą niespodziankę. W mojej opinii, by wyniki były miarodajne, takie badanie należy przeprowadzić za tydzień lub dwa, gdy emocje już opadną.
Pewne jest jednak, że Platforma Obywatelska traci najwięcej, a z dwóch stron rośnie jej konkurencja - ruch Pawła Kukiza i ugrupowanie Ryszarda Petru. Jeśli chodzi o formację NowoczesnaPL, to ponieważ jej notowania w sondażach są dobre, można podejrzewać, że wkrótce wystąpi zjawisko "przeciekania" do niej członków PO.
Jak postrzega Pan formację Ryszarda Petru - jako nowość na polskiej scenie politycznej czy jako ugrupowanie, które ma być naturalnym koalicjantem dla PO, w sytuacji, gdyby przegrała ona wybory?
- Myślę, że taki mógł być zamysł - by z NowoczesnąPL stworzyć koalicję. Jednak autorzy tego pomysłu przekombinowali, może bowiem okazać się, że największym przegranym będzie Platforma Obywatelska. Z partii mogą odchodzić osoby, które będą obawiać się, iż z list PO nie dostaną się do Sejmu. Z drugiej strony, nowa formacja miała odebrać wyborców Pawłowi Kukizowi, ale także pod tym względem plan nie ma szans na powodzenie - twórcy ruchu mówią, że "są wkurzeni", ale nie jest to wiarygodne, bo przecież są to osoby raczej zadowolone z życia. Wątpię, by wyborcy Kukiza poparli tego rodzaju inicjatywę.
Czy w sytuacji gdyby sondaże znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości i po wyborach parlamentarnych do Sejmu wejdą tylko cztery partie, to Paweł Kukiz będzie naturalnym koalicjantem dla Prawa i Sprawiedliwości?
- Na razie nie ma odpowiedzi na to pytanie. Wszystko zależy od tego, co zrobi Kukiz - czy na jego listach pojawią się osoby, które działały już w polityce, czy postawi on na studentów i młodych ludzi. To drugie rozwiązanie wydaje się mało realne, więc wynik Pawła Kukiza w wyborach parlamentarnych będzie różnił się od tego, jaki uzyskał w maju. Podczas tej kampanii uwaga skupi się na osobach, które znajdą się na "jedynkach" list. Podejrzewam, że w związku z tym entuzjazm wyborców znacznie się zmniejszy.
6 września ma odbyć się referendum zapowiedziane przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Jedno z pytań będzie dotyczyć jednomandatowych okręgów wyborczych. Jaki jest Pana stosunek do tego rozwiązania, które coraz mocniej krytykowane jest np. w Wielkiej Brytanii - ta najstarsza demokracja w Europie nie wyklucza odejścia od JOW-ów.
- Mam sceptyczny stosunek do JOW-ów, ponieważ mam dobre rozeznanie w sytuacji brytyjskiej czy niemieckiej. Być może dobrym rozwiązaniem, "złotym środkiem", byłby system mieszany.
Ale niestety w przestrzeni publicznej funkcjonują pomysły, które nie są racjonalne. Innym przykładem jest propozycja, by zlikwidować finansowanie partii politycznych z publicznych pieniędzy. W Europie analizowano to przez dziesięciolecia i okazało się, że najlepszy, i chroniący przed korupcją, jest system oparty na finansowaniu ugrupowań z budżetu, a nie z prywatnych kieszeni lobbystów.
JOW-y też są takim chwytliwym hasłem. Ludziom wydaje się, że jeśli wprowadzimy takie rozwiązanie, to każdy będzie mógł dostać się do Sejmu, ale tak nie będzie, bo to partie polityczne będą wygrywać wybory. Nadzieja, że da się rozmontować demokrację poprzez likwidację formacji politycznych jest naiwna. Choć doświadczenia minionych dziesięcioleci pokazują, że wiele naiwnych propozycji pojawiało się i ożywiało politykę, nawet jeśli później nie były wcielane w życie.
Na koniec, proszę zdradzić, czy Prawo i Sprawiedliwość ma już gotowe listy wyborcze?
- Nie, to proces, który będzie trwał jeszcze przez najbliższe miesiące. Są pewne przymiarki i dyskusje, ale ostateczne decyzję zapadną tuż przed rozpoczęciem kampanii wyborczej. Platforma Obywatelska rozważa możliwość wcześniejszych wyborów, ale mam nadzieję, że tak się nie stanie i że odbędą się one zgodnie z planem, 18 października. Wówczas nasze listy będą kompletne na przełomie sierpnia i września.
Rozmawiała: Antonina Kotarba