Seremet: Trzeba zbadać, czy nie naruszono tajemnicy śledztwa
Trzeba zbadać, czy te informacje, które zostały publicznie rozpowszechnione przez Mariusza Kamińskiego, nie stanowią naruszenia tajemnicy śledztwa - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM prokurator generalny Andrzej Seremet.
Konrad Piasecki: Prokurator generalny Andrzej Seremet, dzień dobry, witam.
Andrzej Seremet: - Dzień dobry.
Panie prokuratorze, czy prokuratura dysponuje zeznaniami, które obciążałyby PO zarzutem finansowania przez mafię?
- W tych śledztwach, o których była mowa, a które zapewne nawiązują do znanego wywiadu pana Kamińskiego, nie natrafiono na taki ślad.
Mariusz Kamiński myli się mówiąc, że świadek o wdzięcznym pseudonimie "Broda" mówił takie rzeczy w prokuraturze?
- W tych protokołach, z którymi ja miałem się okazję zapoznać, tego rodzaju informacje się nie pojawiły.
A czy w ogóle jest tak, że te zeznania "Brody" mogą doprowadzić jakiegoś polityka na ławę oskarżonych?
- Ja użyję ulubionej formuły: nie wykluczam tego, bo w tych zeznaniach jest szereg istotnych informacji...
Ale "Broda" w ogóle mówi o politykach?
- Tak, mówi o niektórych politykach.
O Mirosławie Drzewieckim i jeszcze o jakichś innych?
- Nie chciałbym szerzej tego wątku rozwijać z przyczyn oczywistych, ponieważ toczą się czynności z tym związane.
W tych zeznaniach są też informacje, że Mirosław Drzewiecki był zamieszany, zaplątany w handel narkotykami?
- Znaczy, dokładnie te informacje dotyczyły podawania, udzielania narkotyków, ale w tym zakresie, w zakresie tego wątku postępowanie zostało umorzone z powodu przedawnienia. Miało to dotyczyć okresu '98 roku.
Inni politycy, nie tylko Mirosław Drzewiecki, też się tych zeznań powinni obawiać?
- Nie sądzę.
Znaczy żadnego aktu oskarżenia, żadnych zarzutów w tej sprawie raczej nie będzie?
- Raczej nie.
A czy, ujawnienie tego, że istnieje taki świadek, ujawnienie tego, co on mówił, przez byłego szefa CBA, nie stanie się przedmiotem zainteresowania prokuratorów?
- Stanie się przedmiotem zainteresowania, ponieważ trzeba zbadać, czy te informacje, które zostały publicznie rozpowszechnione, nie stanowią naruszenia tajemnicy śledztwa.
Może być tak, że Mariusz Kamiński będzie miał problemy?
- Nie chciałbym w ten sposób formułować, ale na pewno czynności sprawdzające muszą być przez prokuraturę wykonane...
Bo możemy mieć do czynienia z ujawnieniem tajemnicy śledztwa. Kiedy do Polski trafi wrak tupolewa?
- Tego nie wiem. Pytałem o to dokładnie moich rozmówców w czasie pobytu w Moskwie: przewodniczącego komitetu śledczego oraz członków tego organu. Nie podano mi daty, podano jedynie informację, która ograniczała się do tego, że wg zasad prawnych, którymi kieruje się tamtejsza prokuratura, tamtejszy komitet śledczy, jest to możliwe dopiero po zakończeniu postępowania, nie wyłączając postępowania sądowego.
Ale Rosjanie w ogóle do czegokolwiek potrzebują cały czas tego wraku, czy to już jest tylko czekanie na koniec śledztwa?
- Zostałem poinformowany, że w tej chwili jeszcze trwają badania tego wraku, że nie jest skończona ekspertyza techniczno-awiacyjna. No i w tym zakresie polscy biegli będą mieli okazję uczestniczyć w tych badaniach w lipcu. Myślę, że uda się taki wyjazd zrealizować.
Czy to jest tak, że dopóki ten wrak i czarne skrzynki nie trafią do Polski, to polskie śledztwo nie może się zakończyć?
- Jeśli polscy biegli z zakresu fonoskopii pojadą do Moskwy, a czynione są w tej chwili starania, żeby nastąpiło to jeszcze w maju, dokonają odpowiednich pomiarów, będą dysponowali wszystkimi informacjami, które są niezbędne dla wydania opinii i jeżeli polscy biegli będą uczestniczyć w badaniach wraku w takim zakresie, w jakim będzie to niezbędne dla wydania ich opinii, to zakończenie śledztwa nie będzie uzależnione od wydania tych rzeczy.
Czy z pana rozmów w Rosji może wynikać to, o czym ostatnio mówią politycy, że prokuratura rosyjska zbliża się, czy myśli o postawieniu jakichś zarzutów polskim politykom, polskim rządzącym w sprawie katastrofy tupolewa?
- Takiego wrażenia nie odniosłem, natomiast usłyszałem wyraźną deklarację z ust przewodniczącego komitetu śledczego, że tamtejsi śledczy są zdeterminowani do tego stopnia, że to postępowanie powinno się toczyć z uwzględnieniem zasady maksymalnej rzetelności, niezależnie od tego, jakie będą wyniki i jakie będą czynności i niezależnie od tego, w jaki sposób przełożą się one na odbiór w obu krajach.
A na pańskie wyczucie, może być tak, że rzeczywiście szef MON-u, szef MSZ-u, szef kancelarii premiera usłyszą od Rosjan zarzuty w tej sprawie?
- Nie chciałbym w tym zakresie się wypowiadać. Nie wiem, jaki jest dokładnie kierunek śledztwa. My nie mamy wglądu w całość śledztwa rosyjskiego, lecz jedynie przesyłane są nam określone dokumenty, o które my się zwracamy.
Podczas tej pańskiej wizyty pojawiła się intrygująca i szokująca wręcz informacja. Czy pan ma absolutną pewność, że nie doszło do żadnego błędu, pomyłki przy pochówku ofiar katastrofy?
- Wielokrotnie o tym mówiliśmy przy okazji konferencji prasowych, że zajęcie ostatecznego stanowiska w tym przedmiocie jest uzależnione od przesłania i dysponowania dokumentacją rosyjską. I te dokumenty - o czym zostałem poinformowany w czasie pobytu w Moskwie - zostaną przesłane tamtejszej Prokuraturze Generalnej 25 maja, a ona prześle je do Polski. W zależności od tego, jaka będzie treść tych dokumentów, oczywiście po analizie i wcześniejszym tłumaczeniu, zostaną podjęte decyzje w zakresie tych dwóch wniosków o ekshumację, o których mowa, bo zapewne również do tego pan zmierza.
Czyli rozumiem, że dzisiaj absolutnej pewności nie ma i czekamy na dokumentację rosyjską.
- Tak jest.
A czy prokuratura ma już w ręku wyniki eksperymentu na drugim tupolewie?
- Prokuratura dysponuje protokołami z tych eksperymentów, ale zawierają one dane techniczne, które niewiele mówią laikowi. Staną się one elementem ogólnej opinii Instytutu Ekspertyz Sądowych i dopiero wówczas będziemy dysponować całością opinii, w tym m.in. odnoszącą się do przebiegu tego eksperymentu.
I jeszcze na koniec chciałem zapytać pana o słynną historię antykomor.pl. Czy ten człowiek, który był administratorem tej strony, usłyszy zarzuty prokuratorskie?
- Tego nie wiem, to jest decyzja prokuratora prowadzącego postępowanie. Nie chciałbym uprzedzać tych czynności.
Pan by, jako prokurator, takie zarzuty postawił?
- Na pewno głęboko bym się nad tą sprawą pochylił. Głębiej niż nad innymi.
Bo tam były rzeczy, które obrażały prezydenta, pańskim zdaniem?
- Moim zdaniem były co najmniej niesmaczne, wulgarne i mało śmieszne tak naprawdę.
Czy warto było uruchamiać ABW, żeby je ścigać, w takim razie?
- Ja miałem i mam wątpliwości co do tego, czy rzeczywiście ABW było właściwe do wykonania tych czynności, czyli przeszukania i zabezpieczenia tych dowodów. Ale wiem, że osoba, o której mówimy, czyli właściciel tej strony, nosi się z zamiarem złożenia zażalenia do sądu, więc sąd oceni także pewnie tę kwestię.
Prokurator dostanie od pana pochwałę czy raczej naganę za to, co się działo wokół tej sprawy?
- Nie zajmę żadnego stanowiska w tym względzie, gdy idzie o konkretną osobę. Prokuratorzy są niezależni i nie mogę wkraczać w pewne dziedziny.
A dużo jest takich śledztw, w których bada się ośmieszanie czy obrażanie prezydenta albo innych?
- Nie prowadzimy monitoringu tych spraw, ale wiem, że one istnieją, że się toczą.
Po 10 kwietnia są też takie sprawy?
- Także w związku z wydarzeniami z 10 kwietnia.
A co tam wzbudziło niepokój? Treść transparentów?
- Znane powszechnie treści na transparentach. Prokuratura otrzymała zresztą zawiadomienie od policji o możliwości popełnienia przestępstwa poprzez umieszczanie tego rodzaju haseł.
I w tej sprawie też się toczy śledztwo?
- Tak jest, toczy się postępowanie w Warszawie.
I niewykluczone, że ABW wkroczy do kogoś o świcie.
- Nie sądzę, żeby to było ABW.