- Dzisiaj zwróciłem się do Rzecznika Praw Obywatelskich o zbadanie tej sprawy - powiedział adwokat blogera Bartosz Kownacki. Wcześniej zapowiadał też, że z podobnym wnioskiem zwróci się do Prokuratora Generalnego. W piśmie skierowanym do RPO, Kownacki zaznaczył, że w sprawie "nie było uzasadnionych podstaw do wydania postanowienia o wydaniu rzeczy, przeszukania pomieszczeń, ani tym bardziej do wykonania tej czynności przez funkcjonariuszy ABW". Dodał, że zawarte na stronie zdjęcia, artykuły, komentarze i gry "miały charakter prześmiewczy i karykaturalny". - Takie działania podejmowane wobec pojedynczego obywatela negatywnie wpływają na poczucie praw i wolności w całym społeczeństwie. Na skutek powyższego przeszukania każdy może się obawiać, że również w stosunku do niego, gdy zamieści komentarz niepochlebny wobec administracji państwowej, użyty zostanie aparat przymusu - dodał. Mecenas poinformował, że rozważa czy nie złożyć do prokuratury doniesienia o popełnieniu przestępstwa przez funkcjonariuszy ABW. Miałoby ono polegać na przekroczeniu uprawnień. Według Kownackiego, po tym jak Frycz oddał dobrowolnie laptopa, agenci nie powinni przeszukiwać jego mieszkania. Na stronie antykomor.pl od sierpnia zeszłego roku gromadzone były materiały o prezydencie Bronisławie Komorowskim. Znalazły się tam m.in. dwie gry - "Komor-killer" oraz "Komor-szoter" oraz zdjęcia, które zdaniem Agencji - mogły wyczerpać znamiona czynu zabronionego polegającego na znieważeniu głowy państwa. W ubiegłą środę do mieszkania Roberta Frycza, autora strony, weszli funkcjonariusze ABW oraz dwóch policjantów. Przeszukali je, zabezpieczyli laptopa oraz inne nośniki danych. Autor strony po ich wyjściu zdecydował się na jej zamknięcie. Śledztwo w sprawie znieważenia głowy państwa prowadzi prokuratura w Tomaszowie Mazowieckim. Powołany został biegły, który bada zabezpieczony przez ABW sprzęt komputerowy. Prokurator Katarzyna Tomczyk z tomaszowskiej prokuratury przypomniała, że są trzy możliwości zakończenia postępowania - umorzenie sprawy, jej zawieszenie lub skierowanie aktu oskarżenia. - Na tym etapie nie mogę powiedzieć, jaki będzie sposób zakończenia postępowania i kiedy to nastąpi - powiedziała. Jak wyjaśniła, uzależnione to jest m.in. od tego, kiedy do prokuratury trafi opinia biegłego. Prokuratura nie wyklucza, że być może powołany zostanie jeszcze jeden biegły. Wczoraj ABW wydała oświadczenie. Napisała w nim m.in., że gra "Komor-killer" polegała na rzucaniu w wizerunek prezydenta różnymi przedmiotami - np. fekaliami, młotkiem, aż do momentu zabicia postaci. "Na tej samej stronie zamieszczone zostały także odnośniki do linka zatytułowanego 'zdjęcia', gdzie zainstalowano zdjęcia przedstawiające prezydenta jako: prostytutkę, homoseksualistę, pijaka, uczestnika czynności seksualnych, porównujące go do Józefa Stalina oraz innych polityków byłego ZSRR" - napisała ABW. Dziś oświadczenie w tej sprawie przesłał PAP Robert Frycz. Zaznaczył w nim, że informacje przekazywane przez ABW a dotyczące strony są nieprawdziwe i mają na celu przedstawienie opinii publicznej "zafałszowanego obrazu rzeczywistości". Nieprawdziwe - według Frycza - są m.in. informacje, iż w postać prezydenta można było "rzucać fekaliami i młotkiem". - Żadna z gier dostępnych na moim blogu nie dawała grającemu takiej możliwości - pozostaje więc pytanie jaki był cel tej dezinformacji. (...) Instalacja gier 'Komor-szoter' i 'Komor-killer' nie wymagała rzucania różnymi, opisywanymi przez panią rzecznik przedmiotami w zdjęcie prezydenta, a jedynie kilku kliknięć myszką - dodał. Zaznaczył również, że obie gry zostały nadesłane na jego skrzynkę pocztową przez osobę, która odwiedziła blog. Po przejściu na podstronę opisującą daną grę odwiedzający czytał informację, że "gra nie jest zapowiedzią zamachu na Prezydenta RP lub inną, terrorystyczną bądź kryminalną działalnością, której celem miałoby być na przykład pozbawienie życia w/w" - zaznaczył Frycz. Wyjaśnił, że prezentowane na jego blogu zdjęcia, gry i materiały "były powielane z innych miejsc w sieci lub pochodziły od osób, które odwiedzały bloga". Pytana o oświadczenie Frycza rzeczniczka ABW Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska powiedziała, że "Agencja nie będzie komentować tej sprawy". Poniedziałkowa "Rzeczpospolita" podała, że Frycz był już karany. Cztery lata temu - według gazety - został skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu "za zdobycie danych z serwera firmy z branży telekomunikacyjnej".