Schetyna: Gowin szkodzi rządowi. Potrzebna rekonstrukcja rządu
- Pomiędzy Tuskiem i Gowinem iskrzy, to dyskomfort dla premiera. Sytuacja jest zła - mówi Grzegorz Schetyna w Kontrwywiadzie RMF FM. "Gowin szkodzi rządowi jako całości". Dymisja? - Gowin jest wytrwały i politycznie żywotny, ale to premier ma długopis. On decyduje - zaznacza. - Potrzebna jest poważna rekonstrukcja rządu. Reset. Nowy początek - twierdzi Schetyna. - Jeśli premier zdecyduje się na poważną rekonstrukcję, to będzie sygnał dla PO, że nadchodzi nowy czas. Musimy mieć polityczną inicjatywę. Inaczej kolejnych wyborów nie wygramy - dodaje.
Konrad Piasecki: Daje pan Gowinowi jakiekolwiek szanse na przeżycie?
Grzegorz Schetyna: - Gowin jest wytrwały dosyć i politycznie żywotny, że tak powiem.
Pytanie, czy premier ma jeszcze cierpliwość do jego kolejnych wypowiedzi.
- Ciekawe, czy minister Gowin dalej nie lubi poniedziałków, bo ten ostatni czy przedostatni...
...skończył się dobrze.
- Skończył się dla niego dobrze.
Ten się skończy dobrze?
- Trudno mi powiedzieć.
Nie, na pewno łatwo panu powiedzieć.
- Tak, jak powiedziałem, jest żywotny i wszystkie rozwiązania są możliwe. Już nic mnie nie zdziwi.
Jest za co go odwoływać?
- To jest ważna rzecz, żeby relacje rządowe były bardzo otwarte i oparte na zaufaniu między premierem a ministrami. Tutaj, mam wrażenie, dosyć iskrzy i mają różne zdanie w różnych kwestiach i niestety dużo z tej różnicy jest na zewnątrz. To zawsze jest dyskomfortowe dla premiera, stąd widzę, że ta sytuacja jest trochę taka...
...zła.
- Tak, tak jest.
Czyli Tusk nie wytrzymuje.
- Trudno wytrzymać, jeśli nie ma tutaj relacji opartych na otwartości, zaufaniu i wspólnej pracy, jakimś wspólnym spojrzeniu na problemy. Jeżeli są problemy, to wtedy premier ma długopis i on decyduje.
A pana zdaniem, Gowin dzisiaj nie rządowi, a partii przynosi więcej szkody czy pożytku?
- Myślałem o tym. Nie mam takiego wrażenia, że on szkodzi Platformie. On szkodzi rządowi jako całości, bo jest takim enfant terrible - jak piszą gazety i to rzeczywiście jest dobre określenie.
Chociaż już trochę z wieku enfant wyrósł.
- No tak, ale jednak jest w tym coś dziwnego, nietypowego jak na wcześniejsze standardy rządowe. On bardzo wyraźnie adresuje to do części tego prawicowego, konserwatywnego elektoratu. Czy to jest szkodliwe dla Platformy? To trzeba by było zbadać.
A kiedy mówi, że to wszystko, co dzieje się wokół niego, to jest spisek środowisk, którym szkodzi swoimi reformami - wierzy mu pan czy nie?
- Nie, to zostawiam, tutaj nie ma żadnych spisków. Mówi bardzo twarde rzeczy i powiem szczerze, że w moim przekonaniu one nie są najważniejsze dla tego, co robi Ministerstwo Sprawiedliwości i co robi Platforma w tych kwestiach. Ja żałuję, że cały ten projekt deregulacyjny, ogromny projekt zbudowany w Ministerstwie Sprawiedliwości i w komisji prowadzonej przez Adama Szejnfelda, nie wybrzmiał i nie został dostrzeżony, bo to rzeczywiście jest wielka praca i wielkie osiągnięcie.
Dzisiaj Gowin powinien stanąć twarzą w twarz ze słowami, które wypowiedział, posypać głowę popiołem, powiedzieć: Przepraszam, zagalopowałem się, czy to już nie ma sensu, bo i tak jego los jest przesądzony?
- On powinien porozmawiać z premierem i powinien ustalić dalszą karierę polityczną Gowina w Radzie Ministrów. To jest rozmowa między nimi.
Pytanie, czy jest jeszcze co ustalać?
- No tak, ale to jest rozmowa między nimi, oni wszystko wiedzą.
No to teraz o drugim enfant terrible. Wierzy pan w historię o 40-latkach wymieniających się czy pożyczających sobie zegarki?
- Zawsze jest tak, że władzy wolno mniej, władza jest obserwowana i często nawet nie mniej, tylko już bardzo mało czy nic. I trzeba sobie z tego zdawać sprawę i trzeba wyciągać wnioski. Ten artykuł, o którym pan mówi, nie jest konkretnym oskarżeniem, jest tworzeniem klimatu.
Ale panie przewodniczący, jest pan w polityce od wielu lat, czy wierzy pan w historię ministra, 40-letniego mężczyzny, który sobie pożycza drogie zegarki ze swoim kolegą?
- Nie chcę się w tej sprawie wypowiadać.
Ale jest pan wiceprzewodniczącym Platformy, więc niech pan odpowie jako wiceprzewodniczący Platformy: wierzy pan w takie historie czy nie?
- Moje funkcje w Platformie Obywatelskiej nie mają żadnego związku z tym, czy jeden z ministrów tego rządu pożycza zegarki, czy też nie. Żeby pan tutaj nie tworzył takich konstrukcji. Ja mogę powiedzieć prywatnie, jako Grzegorz Schetyna.
No to jako Grzegorz Schetyna niech pan powie.
- Nie chodziło o kilka zegarków, tylko jeden, tak donosi gazeta, natomiast uważam, że to jest pewnego rodzaju niezręczność i musi minister Nowak poradzić sobie z tym i jestem przekonany, że to zrobi.
Czyli panu też się zapala taki wielki znak zapytania na tę historię?
- Raczej uważam, że na pewno to jest bardzo dobrze przygotowany artykuł, chociażby rodzaje i skala tych zdjęć, przygotowań postępowania śledczego dziennikarzy...
Dziennikarze dobrze zrobili swoją robotę.
- Widać, że ktoś się naprawdę tym zajął, naprawdę się zajął ministrem Nowakiem. Ten urobek nie jest jakiś porażający, ale jestem przekonany, że musi dbać o swoje dobre imię, stąd kancelaria prawna i kroki prawne, które zapowiedział.
I znów Giertych obrońcą Platformy?
- No tak, ale to...
On ma jakąś promocję dla was?
- Ja nie wiem, proszę pytać ministra Nowaka, dlaczego wskazał jego. Widocznie jest skutecznym adwokatem.
Był uosobieniem całego moherowego zła, dzisiaj jest ukochanym Romkiem wszystkich ministrów.
- W palestrze, panie redaktorze, liczy się tylko skuteczność, proszę mi wierzyć.
U Giertycha liczy się też polityka, bo to człowiek, który mówi: Na miejscu Tuska zająłbym się pacyfikacją Schetyny. Może to go pcha ku sukcesom adwokackim?
- Nie, nie widzę związku między sprawami, które prowadzi mecenas Giertych, a relacjami wewnątrz Platformy.
Panie przewodniczący, to czas tylko bardzo zły czy już czas katastrofalny dla Platformy?
- To jest trudny czas...
Rybnik, sondaże, ministrowie, koalicjant, wygląda to wszystko fatalnie.
- Rybnik jest symbolem, ale - tak, jak mówiliśmy już wielokrotnie - wynikającym raczej z braku wyobraźni i tego, że dwóch kandydatów Platformy walczyło między sobą.
To nie o Rybniku, mówmy o tym, co w ogóle. Czy widzi pan na to jakąś receptę?
- Tak. Nowy początek, rekonstrukcja rządu, którą zapowiadał premier już jakiś czas temu, i takie przejście i mobilizacja. Reset tego, co było dotychczas i przygotowanie się do takiej gorącej wiosny i do własnej politycznej inicjatywy. To musi być, żebyśmy mogli też wewnątrz Platformy zbudować takie przekonanie, że idziemy po następne zwycięskie wybory, że chodzi nam o coś w polityce, że chcemy Polskę zmieniać.
A z tym układem personalnym, z tym układem organizacyjnym, da się wprowadzić jeszcze do Platformy takie przekonanie, że idziemy po kolejne zwycięstwa?
- Mówi pan o zarządzie krajowym czy rządzie?
Mówię o rządzie, o premierze, o marszałku Sejmu, o takim układzie.
- Jeżeli będzie taki wariant zmiany, tak patrzę na zmiany w ministerstwie skarbu. Jeżeli Rada Ministrów, jeżeli premier zdecyduje się na poważną rekonstrukcję - i to będzie taki sygnał do wewnątrz Platformy, że teraz jest nowe otwarcie i nowy czas, i rzeczywiście wszystko zależy od nas, i Platforma ma wpływ i na rząd, i na tę politykę najbliższych miesięcy - to szansa jest. To zależy od nas tylko.
A pan uważa, że rządowi jest potrzebna poważna rekonstrukcja.
- Ja uważam, że potrzebny jest nowy początek, prawdziwy, który ma być tak postrzegany i w Platformie i na zewnątrz.
Ale jak ma wyglądać ten nowy początek?
- Personalia są czymś najbardziej konkretnym i wymiernym. Nie wierzę w to, że rozpoczniemy nowy etap w Platformie, jeżeli nie będzie zmiany w rządzie. Czy ona będzie poważna czy nie, to zawsze - tak, jak powiedziałem - inicjatywę ma premier, i on będzie przedstawiał swoją koncepcję.
A ta zmiana rządu powinna sięgnąć też premiera?
- Nie, to by było nielogiczne. To wywracałoby i całą koalicję, i sytuację wewnątrz Platformy, wewnątrz koalicji. Nie wyobrażam sobie, żeby to mogło stabilizować czy otwierać Platformę.
Czyli premier tak, ale wszyscy inni do wymiany?
- Tak nie powiedziałem. Na pewno bardzo poważny pomysł na drugą część roku, na jesień, która na pewno będzie gorąca. I Platforma musi mieć polityczną inicjatywę. Jeżeli nie będzie miała, to tego boju nie wygramy.