Romowie: Naród, który jest wszędzie u siebie
Romantyczna wizja tego ludu to piękni, wolni i kolorowi wędrowcy. Wizja negatywna to złodzieje i nieroby. O kim mowa? O Romach, którzy od wielu wieków są częścią polskiego społeczeństwa. - To naród, który jest wszędzie u siebie – opisuje Romów jeden z rozmówców Interii - etnograf, cyganolog Adam Bartosz.
- Z ostatnich danych dotyczących mniejszości narodowych i etnicznych wynika, że w Polsce jest ponad 17 tys. Romów. Wszyscy zdają sobie jednak sprawę z tego, że te dane nie odzwierciedlają rzeczywistości. Dane szacunkowe mówią, że w Polsce jest 25-30 tys. Romów i ta liczba jest bliższa prawdy - wyjaśnia pedagog, kulturoznawca, aktywistka romska Elżbieta Mirga-Wójtowicz.
"Chować kury, bo tabor jedzie"
"Kręci jak Cygan słońcem", "Chować kury, bo tabor jedzie", "Jedz szybciej, bo ci Cygan ukradnie" - to powiedzenia, które odzwierciedlają, jaką negatywną łatkę przypinamy zwykle Romom.
- Stereotypy i uprzedzenia są od wielu lat te same: Romowie to złodzieje, oszuści, brudni, leniwi, ludzie, którym nie można zaufać. Te negatywne stereotypy są przekazywane z pokolenia na pokolenie, na szczęście bardzo często zdarza się, że po bliższym poznaniu i kontakcie z Romami ludzie zmieniają zdanie - tłumaczy Elżbieta Mirga-Wójtowicz.
- Stereotypy polegają na tym, że ocenia się całą grupę społeczną przez pryzmat zachowania jednostek - dodaje pełnomocnik świętokrzyskiego komendanta wojewódzkiego policji w Kielcach ds. ochrony praw człowieka, mł. insp. Gerard Bah.
- Stereotypy z natury rzeczy są krzywdzące, dehumanizujące, szczególnie w odniesieniu do mniejszości, których się nie lubi. Uprzedzenia i stereotypy należy zwalczać. Genialnym pomysłem na walkę ze stereotypami jest kampania Romarising i jej polska odsłona "Jedni z wielu". Ta kampania pokazuje Romów, którzy są zwykłymi ludźmi, mającymi zainteresowania, prace, rodziny - wyjaśnia Elżbieta Mirga-Wójtowicz, która również jest bohaterką kampanii "Jedni z wielu".
Stereotypowe przekonania i uprzedzenia łatwo jest ożywić. - Media, choć często nie intencjonalnie, przyczyniają się jednak do takiego stanu rzeczy. Jednostkowe zdarzenia, o których media informują urastają do typowych i wzmacniają uprzedzenia. I to jest obraz, który dostaje większość społeczeństwa, niekoniecznie prawdziwy, zaś społeczność romska jest złożona, jest wielobarwna, i nie da się jej zredukować do stereotypowej jednowymiarowości - twierdzi pani Elżbieta.
Eksterminacja i prześladowania
- Romowie to trzecia grupa mniejszościowa, która jest w Polsce najbardziej dyskryminowana - mówi mł. insp. Gerard Bah.
Taki stan rzeczy nie jest niczym nowym, o czym najlepiej świadczy historia Romów. Jej najtragiczniejsze wydarzenia łączą się z okresem II wojny światowej. Naziści dokonali, do dziś w pełni nieoszacowanej i właściwie niefunkcjonującej w świadomości Europejczyków, eksterminacji społeczności cygańskich w podbitej przez nich części Europy. Do tych wydarzeń powraca organizowany przez Muzeum Okręgowe w Tarnowie - Tabor Pamięci Romów, który wykorzystuje pozytywne stereotypy o Romach i integruje tę społeczność.
Po wojnie Cyganie polscy usiłowali wrócić do tradycyjnego sposobu życia. Ich tabory ponownie ruszyły po kraju. Jednak państwo nie mogło zaakceptować koczowniczego trybu życia i wymykania się spod jego kontroli. W 1964 r. władze PRL zakazały Cyganom poruszania się taborami i rozbijania obozowisk oraz nakazały osiedlanie się, najczęściej w małych miastach.
Obecnie dyskryminacja Romów nie przybiera tak drastycznej formy, jednak negatywne stereotypy na temat tej grupy etnicznej nie ograniczają się tylko do niewinnych żartów, a wiążą się często również z dyskryminacją Romów w przestrzeni publicznej.
Dyskryminacja i trudne sytuacje
- Dyskryminacja objawia się samą niechęcią. Jeśli widzimy Roma to kojarzy nam się - złodziej, nierób, itp. Stereotypy przejawiają się też w kwestii zatrudnienia. Jeżeli pracodawca ma do wyboru zatrudnić Roma lub nie-Roma to wybór jest tak naprawdę jasny - mówi mł. insp. Gerard Bah.
- Nam jest łatwo powiedzieć w stosunku do Romów - niech wezmą się do pracy, jednak odwróćmy sytuację, chciałbym żeby czytelnicy postawili się w sytuacji pracodawców - kogo wybiorą Roma czy nie-Roma? Prowadziłem kiedyś szkolenie dla przedstawicieli dużych firm i kiedy zapytałem o tę kwestię tylko jedna osoba na całą salę podniosła rękę, decydując się w ten sposób na zatrudnienie Roma - dodaje.
- Głównie dyskryminacja objawia się na rynku pracy, ale ma ona też w pewnym sensie obiektywne podstawy, jako że Romowie są nisko edukowani. Ci, którzy mają wykształcenie, nie maja problemów ze znalezieniem pracy i mniej odczuwają dyskryminację. To nie wynika tylko z negatywnych stereotypów, ale z tego, że przez niskie wykształcenie Romowie nie są atrakcyjni na rynku pracy. W innych dziedzinach nie dopatrywałbym się dyskryminacji - stwierdza etnograf, cyganolog Adam Bartosz.
Spostrzeżenia etnografa potwierdza 23-letnia Ewelina, która twierdzi, że nigdy nie miała problemu ze znalezieniem pracy, pomimo romskiego pochodzenia. - Zawsze staram się być kreatywna - mówi.
Spotkała się z dyskryminacją w innych dziedzinach życia. - Miałam przykre sytuacje w szkole, ze strony rówieśników, a kiedy szłam z dziadkiem do sklepu, ochroniarze chodzili za nami krok w krok. Ludzie często mierzą wszystkich jedną miarą, co jest niedorzeczne, bo jakby Polaków mierzyć jedną miarą, to wszyscy byliby złodziejami i alkoholikami - dodaje.
Edukacja źródłem problemu?
- Romowie w Polsce, podobnie jak w innych krajach charakteryzują się niskim poziomem wykształcenia. Za ten stan rzeczy odpowiada wiele elementów, w tym z historii Romów, czy wspomnianych stereotypów i uprzedzeń. Niski poziom wykształcenia przekłada się na dramatyczną sytuację na rynku pracy. To zaś skutkuje pogarszającymi się warunkami mieszkaniowymi i problemami zdrowotnymi. W wielu przypadkach Romowie żyją na marginesie nowoczesnego społeczeństwa obywatelskiego - wyjaśnia Elżbieta Mirga-Wójtowicz.
Zdaniem mł. insp. Gerarda Baha, polska szkoła nie jest przygotowana na wielokulturowość, nie tylko w kwestii dzieci romskich, ale także w przypadku cudzoziemców, którzy przyjeżdżają do naszego kraju. - Próbujemy umieszczać dzieci romskie w jednej klasie i to jest ogromny błąd, kiedyś się robiło podobnie z dziećmi z niepełnosprawnością i nie było mowy o szkołach integracyjnych. Na szczęście jest już coraz mniej takich przypadków, dzięki czemu te dzieci mają możliwość integrowania się ze swoimi rówieśnikami - dodaje.
- Kiedy dziecko nie posługuje się językiem polskim to potrzebne są zajęcia wyrównawcze. Trzeba takiemu dziecku poświęcić więcej czasu. To jest też kwestia powołania, jakie powinien mieć nauczyciel - tłumaczy specjalista ds. mniejszości narodowych i etnicznych.
Nie można pomóc temu, kto nie chce pomocy...
Problemy edukacyjne Romów mają, zdaniem ekspertów, dwie strony medalu.
- Wynikają też z tego, że Romowie nie oddają dzieci do przedszkoli, chcą je zachować jak najdłużej przy sobie. Z drugiej strony, dzieci nie mogą być winne błędów rodziców. Inny aspekt, na który chciałbym zwrócić uwagę to fakt, że dzieci romskie są niejednokrotnie umieszczane w ośrodkach specjalnych. Właśnie dlatego, że nie przechodzą testów, które są robione przed pójściem do szkoły. One ich nie zdają nie dlatego, że są opóźnione w rozwoju, ale dlatego że nie rozumieją poleceń w języku polskim. To nie ma nic wspólnego z poziomem ich inteligencji. Kolejny aspekt jest taki, że niestety dla części Romów jest to wygodne, wiąże się z orzeczeniem o niepełnosprawności, a co za tym idzie pomocą finansową od państwa - mówi mł. insp. Gerard Bah.
- Większą winę w kwestii edukacji upatrywałbym po stronie niewykształconych Romów, którzy nie przykładają do niej wielkiej wagi. Wina po stronie szkoły również istnieje, ale patrząc z perspektywy ostatnich kilkunastu lat i projektów, które były skierowane na edukację nauczycieli, to rozumienie istoty romskiej kultury, specyfiki oraz potrzeb dzieci romskich, jest na bardzo dobrym poziomie. Jeśli chodzi o bardziej tradycyjnie żyjące grupy romskie to czasem jest tak, że sami rodzice próbują ze swoich dzieci robić osoby niepełnosprawne, bo to im się bardziej opłaca. Jest to pewien margines oczywiście, a nie reguła, niemniej jednak występuje - zgadza się z przedmówcą etnograf, cyganolog Adam Bartosz.
- Po 1989 r. kiedy władze polskie zaczęły realizować politykę mniejszościową nakierowaną na integracje Romów w Polsce wiele się zmieniło szczególnie w tym obszarze. Zarówno sami Romowie, a przynajmniej znacząca ich cześć rozumie znaczenie edukacji. Rośnie też wśród Romów przekonanie, ze szczególnie ważna jest edukacja wczesnoszkolna i przedszkolna - dodaje pedagog, kulturoznawca, aktywistka romska.
Integracja, nie asymilacja
- Problem polega na tym, że my chcemy Romów zasymilować, nie zintegrować. Romowie są mniejszością, a na podstawie ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych mają prawo do zachowania swojej odrębności kulturowej i tradycji. A my chcielibyśmy, żeby Romowie zachowywali się tak, jak my, żeby przyjęli naszą kulturę i tradycję. Zresztą my mamy taki sam problem z innymi narodowościami, myślimy - jak przyjechali tutaj to niech się zachowują tak, jak my, więc w ogóle nie uwzględniamy tej wielokulturowości i różnorodności - ocenia mł. insp. Gerard Bah.
- Działania powinny iść w kierunki integracji. Jestem przeciwnikiem umieszczania Romów w tzw. gettach, gdzie Romom przydziela się mieszkania wspólnie i na peryferiach miasta, żeby byli jak najmniej widoczni. Jeżeli jest jedna rodzina romska w bloku to naprawdę jest mniej problemów, niż kiedy mamy jedną grupę, która "kisi się we własnym sosie" - dodaje.
- Nad relacjami trzeba stale pracować i to po obu stronach, spotykać się, poznawać, rozmawiać. Romowie zdają sobie sprawę z tego, że proces integracji musi być obustronny, że muszą być w nim aktywni i zaangażowani. Organizacje romskie starają się to robić. Z drugiej strony samorządy i organizacje pozarządowe też już wiedzą, że bez udziału w projektach i działaniach samych Romów rezultaty są marne. Kluczem wiec jest podmiotowość i realizowanie działań z Romami i przez Romów a nie "dla Romów" - wyjaśnia Elżbieta Mirga-Wójtowicz.
- Polacy są zainteresowani i otwarci na kulturę romską. Uwielbiają nasze relacje rodzinne, wesoły styl życia i kochają nasza muzykę i imprezy okolicznościowe - dodaje Ewelina, 23-letnia Romka.
Nie jest łatwo być Romem w Polsce
Elżbieta Mirga-Wójtowicz, pytana o swoje doświadczenia jako Romki mieszkającej w Polsce, odpowiada, że nie jest łatwo być Romem w Polsce. - To wyzwanie, na każdym kroku trzeba udowadniać, że jest się wystarczająco dobrym. To stała konfrontacja z wyobrażeniami innych na temat Romów - mówi.
- Oczywiste jest, że zdarzają się negatywne incydenty trafiające na pierwsze strony gazet, ale jest to bardzo mały wycinek, który przez mediatyzowanie pojedynczych incydentów utożsamiany jest z całą społecznością. Jest to bardzo niesprawiedliwe i krzywdzące dla zdecydowanej większości Romów, którzy starają się żyć godnie i aktywnie uczestniczyć w życiu lokalnym swoich wspólnot, a tymczasem wrzucani są do wspólnego worka z tymi, którym na tym nie zależy - dodaje.
- W Polsce najbardziej brakuje mi wsparcia ze strony rządzących. Tutaj nie patrzą na to by pomóc ludziom.
Uważam też, że największym problemem w kwestii integracji jest strach przed nieznanym, z jednej strony się nas boją, bo jesteśmy ludźmi z temperamentem i mamy sztywne zasady moralne, z drugiej strony kierują się zacofanymi stereotypami - opisuje swoje wrażenia Ewelina - młoda Romka.
***
Romowie. Lud ten, zwany tradycyjnie Cyganami, pojawił się w Polsce ok. 1401 roku. Polscy Romowie dzielą się na cztery grupy: osiadli Cyganie górscy, czyli Bergitka Roma, Polska Roma, przez wieki wędrujący Cygani Nizinni, potem przymusowo osiedlani. Dwie kolejne grupy to Kalderasze, potocznie zwani kotlarzami, oraz Lowarzy, dawni eksperci od handlu końmi.
Nazwę "Romowie" zaczęli promować w latach siedemdziesiątych XX wieku europejscy aktywiści romscy i przyjaciele, aby zerwać z pejoratywnym znaczeniem słowa "Cygan" i nadać nowego ducha rodzącemu się wtedy ruchowi etnicznej mobilizacji Romów. Obecnie termin "Romowie" jest promowany przez rządy i instytucje międzynarodowe i jest to termin poprawny politycznie.