Prezydent niczym Giertych albo Rydzyk
Prezydent wrócił na dawne pozycje - jest dalej liderem PiS, przeszedł na pozycje antyeuropejskie - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego premiera.
Wczorajszego orędzia nie powstydziłby się Roman Giertych i Tadeusz Rydzyk - podkreślił Nowak.
Konrad Piasecki: Panie ministrze, wzruszył się pan choć trochę oglądając niestandardowe wystąpienie prezydenta?
Sławomir Nowak: Nie, nie wzruszyłem się.
Bo mnie melodia z "Polskich dróg" zawsze wzrusza.
Jestem nieczuły na argumenty, które wczoraj padały. Rzeczywiście muzyka z "Polskich dróg" jest piękna. Natomiast nie jest do końca wyjaśniona sprawa wykorzystania tego utworu. Prawdopodobnie mogło dojść do naruszenia praw autorskich. Jeden z głównych autorów tego filmu nie był w stanie wytłumaczyć akurat tego aspektu sprawy.
Ale też miał problemy z wytłumaczeniem tego, czy maczał palce w montowaniu teledysku prezydenta.
To charakterystyczne dla polityków PiS.
Nowa jakość prezydenta - zauważył pan to?
Nie bardzo. Zauważyłem odwrotnie powieszoną flagę - czerwono-białą. Myślę, że pan prezydent albo ktoś z jego otoczenia ma ewidentny kłopot z barwami narodowymi. To zauważyłem.
Czy propozycję prezydenta uważa pan za syntezę nieuctwa z paranoją?
Nie użyłbym tak mocnych słów. Prezydenta Rzeczpospolitej traktujemy ze szczególną estymą. Ta inicjatywa wydaje się jednak nietrafioną, ponieważ opinie konstytucjonalistów są bezlitosne.
Pytam o nieuctwo z paranoją, bo Radek Sikorski mówi, że to co proponuje opozycja w sprawie traktatu to właśnie tradycyjna dla eurofobów synteza nieuctwa z paranoją. Propozycje prezydenta są podobne. Też je za takie uznajecie?
Myślę, że Radek Sikorski nie miał na myśli pana prezydenta, mówił o opozycji parlamentarnej.
Ale propozycje prezydenta są podobne do tych, które przedstawiła opozycja. Czy się rozciąga nieuctwo i paranoja również na prezydenta? Czy prezydenta omijacie z takimi słowami?
Z tego rodzaju określeniami na pewno urząd prezydenta jest omijany. Natomiast wczoraj wieczorem pan prezydent rzeczywiście wrócił na dawne pozycje - jest dalej liderem PiS, przeszedł też - niestety - na pozycje antyeuropejskie. To źle.
Dlaczego antyeuropejskie? On przechodzi na pozycję umacniania polskiej pozycji w Unii Europejskiej. Tak tłumaczy.
Absolutnie nie. Utwardzanie polskiej pozycji i obrona polskiej pozycji to jest skuteczna walka w Europie o polską pozycję. Ale nie straszenie Polaków kolejnym rozbiorem i napaścią Niemiec, bo to jest zwykły skandal. Wczorajszego orędzia nie powstydziłby się Roman Giertych i Tadeusz Rydzyk. Oni mogliby się podpisać obiema rękami pod wystąpieniem pana prezydenta. Oni się dzisiaj najbardziej z tego cieszą. Jeśli to uważamy za wzmocnienie polskiej pozycji, to...
Sikorski mówi o wystąpieniu jątrzącym; pan mówi o wystąpieniu skandalicznym. Spokój, szacunek, budowanie? Sam pan powiedział, że straszenie Niemcami to skandal. Rozumiem, że prezydent trochę straszy.
W dzisiejszej Europie i wszyscy przecież mamy pełną tego świadomość, Polacy nie obawiają się Niemców. A to jest wyciąganie trupa z szafy - arsenału antyeuropejskich poglądów użytych przez pana prezydenta. Mówią to z żalem, a nie z satysfakcją.
Dzisiaj mamy taką sytuację. Prezydent przedstawi lada chwila nową wersję ustawy ratyfikacyjnej. Dwóch trzecich dla poparcia tej wersji, którą chce Platforma w Sejmie przeprowadzić, nie widać. Co z tym wszystkim zrobić, panie ministrze?
Zobaczymy. Przed nami jest dzisiaj drugie czytanie. Finalne głosowanie odbywa się dopiero w trzecim czytaniu. Jest czas.
Ale czy w ogóle nad propozycją prezydenta Platforma będzie się pochylać?
Z uwagą przeczytaliśmy ten projekt, natomiast dla nas istotne są opinie konstytucjonalistów, wybitnych profesorów prawa.
Przeczytaliście ten projekt? Wczoraj wieczorem nie był on znany.
Tak, znamy ten projekt.
Co w nim jest?
To jest dokładne powtórzenie projektu PiS-u. Zatem dlatego mówię o tym, i nie intuicyjnie, tylko działając na podstawie wiedzy, pan prezydent stał się dziś liderem antyeuropejskiego ruchu w Sejmie. I mówię to z żalem, bo to widać w tej ustawie.
Czyli jeżeli powtarza propozycje PiS-u, to wy to wszystko wyrzucicie do kosza?
Przede wszystkim nie może być zgody na tego rodzaju ustawy, dlatego że ona jest niekonstytucyjna. To mówią profesorowie prawa.
Niekonstytucyjne jest dopisywanie czegokolwiek do ustawy ratyfikacyjnej?
Dokładnie tak.
Czyli w takim razie nie ma sensu się zajmować propozycjami prezydenta, jeśli tak mówią konstytucjonaliści?
Szkoda, że prezydent żeruje tego rodzaju, po pierwsze niekonstytucyjne działania, po drugie antyeuropejskie.
Uważa pan, że w tej sytuacji rząd powinien dążyć do zwarcia i do przegłosowania ustawy ratyfikacyjnej, czy wycofać ją z Sejmu i od razu zdecydować się na referendum?
Na razie będziemy dążyć do tego, aby zakończyć - zgodnie z uchwałą Sejmu - procedurę ratyfikacji poprzez parlament.
A gdyby to się miało skończyć porażką w parlamencie?
To potem zobaczymy co z tym zrobić.
Referendum?
Polska nie może być popychadłem w Unii Europejskiej i znowu krajem, z którego wszyscy się śmieją, zatem Polska nie weźmie na siebie odpowiedzialności za załamanie procesu ratyfikującego Traktat Lizboński.
A skąd wziąć wyborców, którzy pójdą na to referendum?
Wielokrotnie to pokazaliśmy, że w sytuacjach krytycznych potrafimy się zmobilizować jako obywatele.
Tylko raz się zmobilizowaliśmy. Jak szliśmy na referendum w sprawie wejścia do Unii Europejskiej.
Jakoś nie narzekam na ostatnią frekwencję w wyborach, w których PO wygrała. Wierzę w to, że Polacy głosując za lub przeciw Unii Europejskiej, zawsze wybiorą za Unią Europejską i takie będzie to referendum.
O ile pójdą do urn.
Dzisiaj PiS nawołując do bycia przeciwko traktatowi, który sam wynegocjował - a to już jest polityczna schizofrenia, do której się przyzwyczailiśmy - gra interesem Polski i interesem obywateli polskich w Europie.
Ma pan jakiś autorski pomysł na to jaki zwiększyć frekwencję w referendum?
Będziemy szukali takich pomysłów. Na pewno można zwiększyć partycypację wyborczą w referendum poprzez dwudniowe głosowanie, nowe formy głosowania.
Głosowanie przez Internet?
Chyba nie jesteśmy jeszcze do tego infrastrukturalnie gotowi, ale wszystkie inne formy jak najbardziej tak. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie. Że część polityków PiS-u pójdzie po rozum do głowy i zastanowi się nad tym co robią. W jaką stronę pchają Polskę.
Chciałem na koniec zapytać. Bojkotować olimpiadę w Pekinie?
Oczywiście potrzebne są ostre słowa międzynarodowej opinii publicznej na to co się dzieje w Tybecie. Na to zgody być nie może.
Ale ostre słowa władz chińskich kompletnie nie interesują.
Żaden bojkot dotychczasowych olimpiad nie przyniósł spodziewanego skutku.
Czyli sportowcy powinni jechać?
Myślę, że tak. Raczej Unia Europejska i międzynarodowa opinia publiczna powinny wywierać stosowną presję na Chiny i cywilizować pewne metody działania władz chińskich.
Czy premier, albo któryś z przedstawicieli polskiego rządu, powinien jechać do Pekinu?
Nic nie wiem o tym, aby ktokolwiek z polskich oficjeli się tam wybierał. Na pewno premier tam nie jedzie.
I nie zamierzał i nie pojedzie?
Ale nie jest to wynik bojkotu. Po prostu nie ma tego w planach.
A ktoś inny powinien pojechać?
Nie wiem.
Nie wie pan, czy powinien pojechać? Ja uważam, że nie powinien.
Wiem, że dzisiaj łatwo jest szafować tego rodzaju opiniami, ale tak jak mówię, czasami warto wywierać ostrą, zdecydowaną presję, tak jak to zrobiło MSZ. Wczoraj został wezwany ambasador Chin do złożenia wyjaśnień. Natomiast stosowanie bojkotu, czyli gdy sportowcy mają płacić najwyższą cenę, to nie jest najlepsza droga.