Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Polityk Porozumienia alarmuje o lobbingu. Chodzi o lekarzy

W nocnych głosowaniach nad nowelą dotyczącą zapewnienia w okresie epidemii wystarczającej liczby kadr medycznych politycy Porozumienia zbuntowali się i zagłosowali inaczej niż PiS. Dlaczego? Prof. Wojciech Maksymowicz z ugrupowania Jarosława Gowina mówi o lobbingu i próbie psucia kadr medycznych. - Janusz Cieszyński był sprawozdawcą na poziomie rządowym, bardzo promował nowelizację. Wiem, że jako wiceprezydent Chełma jest mocno zainteresowany sprawą - przekazał Interii polityk.

Wojciech Maksymowicz
Wojciech Maksymowicz/Mateusz Wlodarczyk/Agencja FORUM

Jakub Szczepański, Interia: - Skąd odrębność w nocnym głosowaniu na sali sejmowej? Przecież projekt odnosi się do zwiększenia liczebności lekarzy w dobie pandemii.

Prof. Wojciech Maksymowicz, Porozumienie: - Chodzi o bezrefleksyjny sposób wzbogacenia kadr. To nie jest najlepszy pomysł, żeby lekarze ze Wschodu, bez weryfikacji ich umiejętności oraz znajomości języka, tworzyli kadry medyczne w Polsce. Polacy nie znają na ogół innego języka. Nie można być lekarzem czy pielęgniarką, jeśli nie zna się języka pacjentów. Nie da się z nimi kontaktować.

Głosowanie ma wymiar polityczny?

- To, co się dzieje politycznie, jest właśnie w ten sposób traktowane i ja to rozumiem. Konsekwentnie sprzeciwiam się temu pomysłowi ze względów merytorycznych, chociaż nie wszyscy politycy to rozumieją.

Jak długo pan walczy?

- To już jest czwarta próba. Kiedy byłem jeszcze wiceministrem nauki i szkolnictwa wyższego, robiłem to w ramach Komitetu Stałego Rady Ministrów. Najpierw był projekt rządowy, potem trafił do Sejmu, ostatecznie stał się poselski. Pod płaszczykiem pandemii obserwujemy kolejną próbę psucia kadr.

Co ma pan na myśli?

- Łatwo powiedzieć, że w pandemii udało się wpaść na wspaniały pomysł: brakuje lekarzy, więc ich znaleźliśmy. Dwie kadencje byłem dziekanem wydziału lekarskiego, widziałem procesy nostryfikacyjne. Są przyzwoite. Sprawdzaliśmy różnice w programie.

Jakie wyciągnęliście państwo wnioski?

- Najwięcej było absolwentów z Ukrainy i Białorusi. Brakowało im dwóch przedmiotów: chodzi o kodeks etyki lekarskiej oraz diagnostykę laboratoryjną. Dlatego wymagaliśmy zdawania egzaminów. I nie ma to nic wspólnego z gorszym traktowaniem, tylko wiedzą.   

Młodych lekarzy z Białorusi czy Ukrainy nie da się sprawdzić?

- W grę wchodził dyplom oraz poświadczenie z uczelni: informacje o liczbie odbytych godzin, rodzaju przedmiotów. Mówimy o poważnych sprawach, było kilka pomysłów. Ostatnia wersja przepisów usuwa jednak wszelkie możliwości rzetelnej weryfikacji.

Co to znaczy?

- Praktycznie każdy, bez poświadczenia o faktycznym zakończeniu studiów, może zostać lekarzem w Polsce. A niestety mamy do czynienia z kadrą pochodzącą z krajów, w których wciąż mocno występuje korupcja. Także na uczelniach. Ci, co omijali łatwy egzamin, nie wiedzieli prostych rzeczy. Na pewno nie byłyby one problemem dla naszych licealistów.

Jak przy poszukiwaniu lekarzy mają działać agencje pracy tymczasowej?

- W ustawie znalazły się zapisy, że z agencjami zostaną podpisane umowy. Ma się to odbywać z pominięciem procedury postępowania przetargowego. Słowem: prywatne agencje pośrednictwa pracy będą sprowadzać lekarzy. Dały pewnie sygnał, że nie mają chętnych, którzy potrafią mówić po polsku. Do tego problemy z dyplomami. Widzę to jako lobbing agencji i dyrektorów szpitali granicznych.

Absolwenci medycyny w Polsce powinni czuć się dotknięci?

- Kadra, która ma przyjechać ze Wschodu, jest w praktyce zwolniona z egzaminu państwowego. Nie wspominam nawet o konkurencji wśród maturzystów, żeby w ogóle dostać się na studia lekarskie. To zwyczajnie nagradzanie wiedzy wątpliwej jakości. Dość powiedzieć, że na Ukrainie można zostać pielęgniarką po szkole średniej. Po co nam takie kadry?

Jako lekarz, który pracuje na oddziale covidowym, na pewno ma pan doświadczenie.

- Pracuję w mieście, gdzie na 100 tys. mieszkańców jest najwięcej zakażeń w Polsce. Potrzebujemy pielęgniarki, która umyje pacjenta, przewróci go, zadba o niego. Kogoś, kto wie, jakie leki podawać, jest biegły w polskich procedurach, potrafi się dogadać z chorymi. Przecież nawet alfabet jest inny. Na swoim oddziale nie chciałbym takiego personelu ze Wschodu. Radzimy sobie, nie sięgnęliśmy jeszcze po rezerwy.

Podobno za przyjętymi rozwiązaniami optował były już wiceminister zdrowia, Janusz Cieszyński. To prawda?

- Oczywiście. Mieliśmy bardzo wyraźne zderzenie już podczas prac w rządzie.

Mówi pan o lobbingu i firmach. Należałoby powiązać te dwie sprawy?

- Tego nie wiem. Proszę samemu sobie rozważyć. Na pewno Janusz Cieszyński był sprawozdawcą na poziomie rządowym, bardzo promował nowelizację. Wiem, że jako wiceprezydent Chełma jest mocno zainteresowany sprawą. Nie znam szczegółów, dla mnie to dziwne.

Porozumienie będzie walczyć o zmianę tych rozwiązań?

- Nie mam czasu na politykierstwo, jestem fachowcem. Nie lubię, kiedy ktoś oszukuje niezorientowanych ludzi. Sprawa nie jest polityczna. Głosowania trzeba wygrywać, ale czasem trzeba też myśleć. Praca sejmowej komisji zdrowia też pozostawia wiele do życzenia.

Co ma pan na myśli?

- Przed pierwszym głosowaniem w Sejmie i przesłaniem ustawy do Senatu komisja, większością głosów, wycięła cały ten punkt (dotyczący kadr medycznych ze Wschodu - red.).

Czeka nas pęknięcie w Zjednoczonej Prawicy?

- W Porozumieniu nie występuje dyscyplina głosowania. Czasem jest zrozumienie ze względu na sprawy strategicznie ważne, ustalone umową koalicyjną. Wtedy sytuacja jest inna. Głosowanie dotyczące lekarzy nie było polityczne. Niektórzy z moich kolegów byli zrozpaczeni. Już po pierwszym głosowaniu usłyszałem, że przepadła sprawa wzmocnienia kadr medycznych. A ja przecież nie pracuję przy dojeniu krów!

Jakub Szczepański

Bielan w "Graffiti": Na tym polega demokracja/Polsat News/Polsat News

***

Trwa wielka loteria na 20-lecie Interii!

Weź udział i wygraj! Każdego dnia czeka ponad 20 000 złotych - kliknij i sprawdź!

W tym roku świętujemy swoje 20-lecie i mamy dla Ciebie niespodziankę. Masz szansę wygrać wielką gotówkę już dziś! Zapraszamy do udziału w Multiloterii. Każdego dnia do wygrania minimum 20 000 złotych, a w wybrane dni grudnia nawet 40 000 złotych! Dołącz do tysięcy Internautów biorących udział w grze! Kliknij link: GRAM o duże pieniądze już teraz!

INTERIA.PL

Zobacz także