Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Nowak: Musimy umieć oddzielać Katyń od Smoleńska

Obecnością w Katyniu prezydent symbolicznie zakończy misję poprzednika. To będzie klamra, która zamknie rok katyński - mówi Sławomir Nowak.

/RMF

Temat raportu MAK prawdopodobnie w naturalny sposób będzie pojawiać się w rozmowach Komorowskiego i Miedwiediewa. Rosjanie znają nasze zdanie, wystarczy śledzić media, żeby wiedzieć, że Polacy nie są zadowoleni z raportu MAK - odpowiada gość Kontrwywiadu RMF FM, proszony o jednoznaczną deklaracje, czy prezydent zwróci uwagę Miedwiediewa na niezadowolenie strony polskiej.

Konrad Piasecki: W starciu z celebrytami Tusk tradycyjnie błysnął dotykiem geniuszu?

Sławomir Nowak:- Na pewno wykazał się talentem, jeśli chodzi o przekonywanie, można powiedzieć, darem przekonywania. Bez wątpienia był przekonywujący w czasie tej rozmowy.

Ale uwiódł pana bardziej niż Hołdys, Kukiz, Lipiński razem wzięci?

- Myślę, że opinia publiczna dowiedziała się wiele o tym, co premier zrobił do tej pory, o jego intencjach. Musiałby pan zapytać gości pana Marcina Mellera, czy czuli się przekonani przez premiera, ja nie wiem. Ja z nimi nie rozmawiałem. Jak będę miał okazję, to zapytam.

Ja pytam, czy pan był bardziej uwiedziony przez artystów, czy bardziej przez Donalda Tuska?

- Cieszę się, że do tej rozmowy doszło, bo po prostu ja wielokrotnie też publicznie mówiłem po krytyce Marcina Mellera, że chciałbym mieć okazję z nim się spotkać, żeby też pewne rzeczy mu wytłumaczyć. Cieszę się, że się udało to premierowi.

To może teraz prezydent zaprosi celebrytów i zacznie ich przekonywać do swoich racji?

- Wie pan, to nie chodzi o to, żeby robić jakiś spektakl, bo celebryci to, celebryci tamto. Zwłaszcza, że akurat ci ludzie, z którymi premier rozmawiał, to nie są ludzie, którzy szczególnie zabiegają właśnie o celebryckie życie.

To prawda. Dlatego mówię raczej artyści niż celebryci.

- W związku z tym, myślę też, że premier przejął się krytyką akurat tych osób, które z nami sympatyzowały. Mam nadzieję, ze sympatyzują dalej. Jest gotów przekonywać ich do swoich racji. Ja myślę, że był wiarygodny i przekonał.

A nie zabolało pana to, że prezydent przyczynił się do jedynej porażki czy klęski, do jakiej przyznał się premier, czyli do rozrostu liczby urzędników?

- Nie, w żaden sposób się prezydent do tego nie przyczynił.

Nawet premier mówił, że gdyby nie veto prezydenta czy odesłanie do Trybunału Konstytucyjnego , byłoby łatwiej.

- Redukuje zatrudnienie w swojej kancelarii pan prezydent, bardzo konsekwentnie. Z tego co wiem, pan premier robi to również od kilku lat. Natomiast kwestia przerostu dotyczy w dużej mierze również samorządu terytorialnego. Tam są bardzo duże wzrosty. natomiast jeśli pan mówi o skierowaniu do trybunału ustawy o redukcji zatrudnienia o 10 procent, to ja przypomnę, że to nie było veto. Prezydent nie przewrócił tej ustawy. Prezydent miał opinię konstytucjonalistów o możliwej niekonstytucyjności.

Nie miał innego wyjścia.

- Zadziałał automat, nie miał innego wyjścia.

A co z ustawą o OFE, czy prezydent też nie będzie miał innego wyjścia i odeśle ją do Trybunału?

- Nie, tutaj z tego, co wiemy, są opinie rządowe, przez rząd przygotowane, opinie konstytucjonalistów i przez Sejm, że ustawa jest zgodna.

I prezydent im wierzy.

- Trzeba będzie przede wszystkim dostać na biurko ustawę, bo dzisiaj jest ona jeszcze w parlamencie.

Jest w parlamencie, chociaż Senat nie wprowadzi do niej prawdopodobnie poprawek , czyli już w środę ta ustawa ma potężną szansę, żeby trafić na biurko prezydenta.

- Jeżeli to jest ustawa w przedłużeniu rządowym i ona rzeczywiście przechodzi bez istotnych, fundamentalnych zmian, to prezydent będący od samego początku powstawania tej ustawy w procesie - bo przypomnę, że prezydent złożył list do premiera, w którym postulował kilka zmian, które zostały uwzględnione w tej propozycji rządowej - po części czuje się współautorem tego przedsięwzięcia. W związku z tym myślę, że jeżeli ta ustawa nie będzie odbiegała od przedłużenia rządowego, to będzie mogła liczyć na wsparcie prezydenta. Ale trzeba rozstrzygnąć pewne kwestie konstytucyjne. Właśnie tego vacatio legis i innych rzeczy.

Ale czy jest tak, że podłożenie nogi rządowi w tej sprawie w ogóle wchodzi w grę? Pan sobie to w ogóle jest w stanie wyobrazić?

- Ja się cieszę z tego, że już od ładnych kilku miesięcy nie ma polityki podstawiania sobie nogi między instytucjami władzy w Polsce. jest dobra współpraca, dzięki temu jest efekt synergii. To bardzo widać w polityce zagranicznej. Takiego pasma sukcesów, jeżeli chodzi o aktywności Polski za granicą, nie mieliśmy od wielu lat. Współpraca prezydenta, premiera i rządu w wielu obszarach naprawdę przynosi dobre skutki dla Polski.

To popatrzmy na efekty tej synergii. 11 kwietnia, Komorowski, Miedwiediew - razem w Katyniu. Także na miejscu katastrofy w Smoleńsku?

- Oczywiście, muszą się tam zjawić, aby również uczcić ofiary katastrofy, zwłaszcza, że to jest dzień po rocznicy tej katastrofy. Ale bez wątpienia trzeba pamiętać - zresztą o tym prezydent tak bardzo wyraźnie mówi - że my musimy umieć oddzielać Katyń od Smoleńska. To jest wyprawa prezydenta z prezydentem Miedwiediewem do Katynia, odbywa się również w towarzystwie rodzin katyńskich. To jest jakby taka symboliczna klamra, którą zamyka się rok katyński, kiedy rok temu premier Tusk z premierem Putinem kłaniał się nad grobami katyńskimi. Jest coś wielkiego i symbolicznego w tym, że rok później jakby prezydent niejako kończy misję swojego poprzednika Lecha Kaczyńskiego, ale jest tam jednocześnie z prezydentem Rosji. To jest wielka sprawa.

Czy odbędzie się tam symboliczne wmurowanie kamienia węgielnego pod budowę pomnika? Bo były takie pomysły, kiedy planowano wcześniej ten wspólny przejazd.

- Przede wszystkim trzeba pamiętać, że na razie jesteśmy dopiero w fazie otwierania konkursu międzynarodowego. Trzeba byłoby wiedzieć, jak ten pomnik miałby wyglądać, w którym miejscu będzie stał, bo to też jest pewnie kwestia lokalizacji.

Krótko mówiąc - nie będzie tego wmurowania?

- Nie wiem, jeszcze jest przedwcześnie, aby powiedzieć panu, jak ten program tam na miejscu dokładnie będzie wyglądał.

A wie pan, że to będzie pierwsze spotkanie na takim szczeblu od czasu raportu MAK?

- Tak.

Prezydent powie coś prezydentowi Miedwiediewowi na temat naszych uczuć po tym, co zrobiła pani Anodina?

- Agenda spraw polsko-rosyjskich jest jakby stała w pewnych kwestiach.

Ale czy pan sobie wyobraża, że przy takiej okazji temat raportu MAK zostanie poruszony czy nie?

- Kwestie katyńskie i kwestie śledztwa smoleńskiego to są rzeczy, które w sposób naturalny się zawsze pojawiają i będą się pojawiały w rozmowach między Polakami a Rosjanami.

I 11 kwietnia też się pojawią?

- Tam będzie część w rozmowach bilateralnych, więc na pewno w jakimś wymiarze to się będzie pojawiało i zapewne również ze strony rosyjskiej.

Bardzo dyplomatycznie - "w jakimś wymiarze". Zapytam wprost, czy prezydent powie Miedwiediewowi, że nie podobał nam się raport MAK-u? Oburzył nas, dotknął nas.

- Wie pan, ta opinia jest absolutnie znana Rosjanom. Wystarczy otwierać i czytać polskie gazety, słuchać polskich rozgłośni radiowych i wypowiedzi polskich polityków, również prezydenta.

Ale czymś innym jest spotkanie prezydentów w cztery oczy, podczas którego coś takiego zostanie wyartykułowane - przyzna pan?

- Ta opinia niezadowolenia ze sposobu publikacji, nawet nie treści, ale takiej jednowymiarowości tego raportu, jest stronie rosyjskiej bez wątpienia znana. Również jeżeli chodzi o opinię pana prezydenta.

Czyli nie trzeba o tym przypominać?

- Wie pan, to na pewno będzie się pojawiało w sposób naturalny. Pan chce, żebym tutaj deklarował, składał jakiekolwiek deklaracje polityczne?

Tak, właśnie tego bym chciał.

- Ja nie znam jeszcze szczegółów rozmów prezydentów w Smoleńsku, bo tam się odbędzie ta bilateralna część wizyt. Ale bez wątpienia - tak, jak panu powiedziałem - pewne kwestie są oczywiste w naszych rozmowach. To jest Katyń, to jest również śledztwo smoleńskie. Od tych rzeczy się nie da uciec.

To ostatnie pytanie. Czy dzień wcześniej - 10 kwietnia - prezydent zapali znicz albo złoży kwiaty pod własnym pałacem? Pod Pałacem Prezydenckim? Pod tablicą, którą wmurował?

- Nie widzę związku. Prezydent będzie uczestniczył w państwowych obchodach, będzie na Powązkach.

Ja wiem, ale w tym czasie będzie na Krakowskim Przedmieściu manifestacja, będą składane kwiaty, będą składane znicze. Czy prezydent włączy się do tego ruchu społecznego?

- Ja nie wiem, musiałby pan zapytać prezydenta. Natomiast domyśla się pan prawdopodobnie mojej oceny wyboru miejsca, co do składania zniczy, chociażby w rok po tej katastrofy i urządzania co miesiąc politycznych manifestacji pod Pałacem Prezydenckim. Uważam, że są stosowniejsze miejsca do składania wieńców, do stawiania krzyży czy palenia zniczy, jak Pałac Prezydencki.

RMF

Zobacz także