Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Apoloniusz Tajner gościem Faktów RMF FM

Apoloniusz Tajner, trener polskich skoczków

Sebastian Szczęsny: Wierzył pan w zwycięstwo Adama Małysza?

Apoloniusz Tajner: Tak. Wierzyłem, dlatego że Adam naprawdę jest dobrze przygotowany i ta jego słabsza dyspozycja, która wyniknęła w trakcie Turnieju Czterech Skoczni, przez jakiś czas się ciągnęła. Mieliśmy jednak przesłanki, żeby sądzić, że idzie ku dobremu. I faktycznie, na treningach, tutaj w Zakopanem, dwa tygodnie temu i tydzień temu Adam skakał bardzo dobrze i teraz trzeba było tylko poczekać, aż to zaskoczy znowu w konkursach. W sobotę może jeszcze nie zaskoczyło, natomiast w niedzielę zaskoczyło doskonale.

Sebastian Szczęsny: Nic nie wskazywało tak naprawdę na to, żeby Adam mógł tak spokojnie wygrać. Ostatnie konkursy: sobotnie 7. miejsce, nawet wczorajsza seria próbna, w której skoczył 114 metrów, to było dopiero 30. wynikiem.

Apoloniusz Tajner: Zgadza się, ale nie wszystko wyszło tak jak trzeba. Przede wszystkim ta końcówka jechała z ograniczonego rozbiegu, trafiły się złe warunki atmosferyczne. Między innymi dlatego również Hannawald był bardzo daleko w tej serii próbnej, w tej serii kwalifikacyjnej. Widać było, że Adam ma ogromną chęć pokazania, oddania dobrych skoków dla publiczności, która tutaj przyszła.

Sebastian Szczęsny: Czy ta wygrana oznacza powrót starego Adama-zwycięzcy?

Apoloniusz Tajner: Ta wygrana oznacza, że Adam zaczyna skakać coraz lepiej - tak jak tego oczekujemy i tak, jak to było widać na treningach. Jest dobrze i teraz mamy trochę czasu na to, żeby się przygotować do igrzysk olimpijskich. Wyjeżdżamy do Austrii. Myślę, że przez ten tydzień uda nam się doszlifować wszystkie elementy skoku.

Sebastian Szczęsny: Wiadomo, że jest rywalizacja między Adamem a Svenem Hannawaldem. Jak było wczoraj? Czy na podium trenerskim, na górze, na tej wieży Reinhard Hess pogratulował panu?

Apoloniusz Tajner: Tak. Reihard Hess był jednym z pierwszych, który z uśmiechem na twarzy - wydaje mi szczerze, znam go dość dobrze - pogratulował mi zwycięstwa Adama. Chociaż zaznaczył, że to zwycięstwo Adama było minimalne. To prawda. W drugim skoku warunki były znacznie trudniejsze. Zaczął posypywać śnieg, szybkość zaczęła maleć i w związku z tym nie było wiadomo, jak się to skończy.

Sebastian Szczęsny: Spodziewał się pan takiej presji? Była przecież presja ze strony publiczności... Wierzył pan, że Adam podoła tej presji?

Apoloniusz Tajner: Tak, wierzyłem. Wczoraj zrobiliśmy sobie odprawę i jeszcze przed skokami ustaliliśmy zasady gry na dzień startu. Bardzo zdecydowanie podeszliśmy tutaj do koncentracji i mobilizacji całego zespołu, i było to widać. Wszyscy nasi zawodnicy skakali dobrze. Jestem zadowolony. Adam uświetnił to zwycięstwem.

Sebastian Szczęsny: Co jeszcze trzeba poprawić u Adama, żeby był w takiej formie, w takiej dyspozycji, jakiej pan jako trener sobie życzy?

Apoloniusz Tajner: Powinien skakać, potrzeba kilku dni spokojnego treningu. Powinno to zrobić swoje. Zresztą ja zbyt wielkich obaw o Adama nie miałem, ponieważ to już w dobrym kierunku idzie. Natomiast moje obawy sięgały pozostałych zawodników. I tutaj nasi chłopcy nie zwiedli i zaczęli w końcu pokazywać, na co ich stać, a stać ich na dobre skakanie. Tego od nich oczekiwaliśmy i to nam wczoraj zaprezentowali.

Sebastian Szczęsny: Adam zdobędzie medal w Salt Lake City?

Apoloniusz Tajner: Tego oczywiście nie wiem. Adam będzie na pewno jednym z zawodników, którzy będą o medal walczyć, i będzie miał szansę na zdobycie tego medalu. Natomiast jak się ułoży konkurs, jak się ułożą zawody - tego dzisiaj przewidzieć nie możemy. Możemy tylko przewidzieć jedno, że przygotujemy się maksymalnie. Sprężymy się maksymalnie, żeby ten jak najlepszy wynik osiągnąć.

Sebastian Szczęsny: Nie boi się pan tego, że w przypadku - oczywiście życzymy Adamowi złotego medalu - gdy będzie to miejsce poza podium, to zostanie ogłoszona wielka narodowa porażka?

Apoloniusz Tajner: Będziemy się starali, żeby walczyć o te medale i żeby to było realne. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że tak jak w każdej konkurencji sportowej - a szczególnie w skokach narciarskich, gdzie często włączają się warunki atmosferyczne, czasami bardzo niekorzystne dla zawodników - może się zdarzyć, że te skoki nie ułożą się tak, jak trzeba. Odrzucamy tego rodzaju myślenie. Jesteśmy nastawieni na sukces.

Sebastian Szczęsny: Do olimpiady pozostało tak naprawdę bardzo niewiele czasu. Jak ten czas wykorzystacie? Czy w treningu przez ten krótki okres można coś jeszcze poprawić?

Apoloniusz Tajner: Można bardzo dużo poprawić. Za nami dość długi sezon startowy i teraz trzeba to skakanie u wszystkich zawodników uspokoić, wyrzucić jeszcze wszystkie te elementy, które przeszkadzają i ustabilizować formę na poziomie takim, na jaki każdego z zawodników stać, na jak najlepszym. Wydaje mi się, że to już w tym momencie nie będzie takie trudne.

Sebastian Szczęsny: Jak wygląda ta rozbiegówka do olimpiady? Co teraz będziecie robić?

Apoloniusz Tajner: We wtorek wyjeżdżamy do Austrii, gdzie będziemy trenować w Ramsau - tam gdzie zawsze przygotowujemy się przed najważniejszymi imprezami, gdzie skocznia jest dla nas szczęśliwa. Po czym wracamy do kraju i musimy się meldować w Warszawie. W przyszłą środę w godzinach rannych odlot do Salt Lake City.

Sebastian Szczęsny: Boi się pan olimpiady?

Apoloniusz Tajner: Nie. Nie boję się olimpiady. Byłem już na jednej olimpiadzie.

Sebastian Szczęsny: Ale w tej chwili jedzie pan z kimś, kto w mniemaniu naprawdę wielkiej liczby osób powinien wygrać, musi wygrać.

Apoloniusz Tajner: Może nie aż tak. My tego tak nie traktujemy. Oczywiście jedziemy z myślą o sukcesie, ale u nas to nie funkcjonuje w ten sposób, że zawodnik musi. To można inaczej robić, żeby zawodnika zmotywować maksymalnie do wysiłku. Nie będziemy sami, bo jedziemy w mocnym zespole, w zespole, z którym razem teraz pracujemy, i w którym zawodnicy mają bardzo moce oparcie.

RMF

Zobacz także