"Gamechanger" w podróżach. Pojechałem koleją z Warszawy do Paryża
Bardzo wcześnie wstałem, a później poświęciłem 15 godzin na podróż, ale się udało. Dzięki temu, że niemieckie i francuskie koleje uruchomiły bezpośredni pociąg Berlin - Paryż, mogłem wyruszyć z Polski i w ciągu jednego dnia znaleźć się w tej drugiej stolicy. Wystarczyło tylko się przesiąść. Przy okazji sprawdziłem, co Deutsche Bahn serwują dobrego w swoim "Warsie" i czy linie lotnicze mają teraz powody do obaw.
Międzynarodowymi pociągami dojedziemy z Polski do Pragi, Berlina, Bratysławy, Kijowa czy Budapesztu, a niemal równo rok temu na liście pojawiło się Monachium. Na wycieczkę z Warszawy do bawarskiej metropolii zarezerwować trzeba 14 i pół godziny. Dużo? IC "Chopin" to nocny skład, więc spory odcinek trasy możemy przespać. Jeśli jednak ktoś nie chce odwiedzić południowych Niemiec, a ma wolny cały dzień, może zdecydować się na inną wyprawę.
W poniedziałek ruszyło nowe, bezpośrednie połączenie kolejowe Berlin - Paryż. Pociąg Deutsche Bahn (DB), uruchamiany we współpracy z francuskim przewoźnikiem SNCF, wyrusza o 12:02, by do końcowej stacji dotrzeć tuż przed 20:00. Ułożony w ten sposób rozkład jazdy pozwala dojechać do miasta Wieży Eiffla i z Polski. Wsiadając w Warszawie, trzeba zająć miejsce w najwcześniejszym pociągu do Berlina, a tam przesiąść się na skład do Paryża. Tak właśnie zrobiłem w dniu, kiedy zadebiutowała ta druga relacja.
Pociąg Berlin - Paryż ruszył. Deutsche Bahn chcą konkurować z samolotami
O tym, że w końcu będzie można pojechać bez przesiadki między stolicami Niemiec i Francji, media rozpisywały się jeszcze latem. W "Deutsche Welle" dyrektor DB Michael Peterson podkreślał, iż pociąg będzie "symbolem rozwijającej się Europy", a Alain Krakovitch z SNCF zachwalał przyjaźń między dwoma krajami i wykonanie kolejnego kroku, by zmniejszać emisję CO2. Kolejarze nie ukrywają, że chcą odbić część pasażerów liniom lotniczym - a dotychczas raczej "pomagali" powietrznej konkurencji.
Bo jak inaczej niż wpadką nazwać sytuację, gdy pod koniec 2023 roku austriacka spółka ÖBB ogłaszała uruchomienie nocnego pociągu Berlin - Paryż, a po ośmiu miesiącach trzeba było zawiesić jego kursowanie na wiele tygodni, ponieważ w Niemczech rozpoczęła się modernizacja torów? Samolotom sprzyjał też fakt, że czas przejazdu składem ÖBB to ponad 13 godzin (od 19:12 do 8:26 następnego dnia), a ponadto widnieje on w tabeli odjazdów tylko trzy razy w tygodniu: z Berlina rusza we wtorki, czwartki i niedziele.
Dzięki pociągowi jeżdżącemu każdego dnia, wyraźnie szybszemu od nocnego, DB chcą też poprawić swój wizerunek - a jest co zmieniać, bo nadszarpnęły go ciągnące się remonty, wiele strajków pracowników i częste opóźnienia. W zeszłym oraz 2022 roku co trzecie dalekobieżne połączenie tego przewoźnika nie było punktualne i wytłumaczeniem takiego stanu rzeczy nie mogła być wyłącznie ekstremalna pogoda.
Pociągiem z Warszawy do Paryża. Wystarczy przesiąść się w Berlinie
PR-ową katastrofą były transportowe turbulencje, jakie niemiecka kolej zagwarantowała kibicom oraz piłkarzom w czasie Euro 2024: brakowało wagonów, a część pociągów całkiem odwołano. Pełen nadziei, że tym razem nie będzie żadnych niemiłych niespodzianek, zjawiłem się na warszawskim Dworcu Wschodnim po godzinie 4 rano. Skład PKP Intercity "Berlin-Warszawa-Express" czekał już przy peronie, a w fotelach rozlokowali się niektórzy pasażerowie.
Za przejazd do największego miasta Niemiec zapłaciłem niecałe 153 złote. Był jednak haczyk, ponieważ do Wigilii włącznie pociąg ten nie kończy biegu na stacji Berlin Hauptbahnhof (skąd rusza połączenie do Paryża) lecz Berlin Gesundbrunnen. Wiedziałem o tym, kupując bilet, dlatego przygotowałem się na krótki transfer w granicach miasta. Z rozkładu jazdy wynika, iż po Bożym Narodzeniu takiej dodatkowej przesiadki nie będzie.
Pierwszy etap rozpoczętej o 4:44 wycieczki przebiegł spokojnie: w Warsie zjadłem śniadanie, chwilę mogłem się przespać, nie było też tłoku - wiele miejsc pozostawało cały czas wolnych. Ja rozgościłem się w wagonie bezprzedziałowym, ale jeśli ktoś wolałby jechać, chociażby z grupą przyjaciół, rozmawiając we własnym gronie, może zająć fotele w przedziale. Działało ogrzewanie, do czystości przyczepić się nie można i tak właśnie dotarłem do Berlina.
ICE 3 śmiga do Paryża. Pociąg pędzi ponad 300 km/h
Gdy wyszedłem z pociągu, stacyjny zegarek wskazywał 10:11. Miałem niecałe dwie godziny, by przejechać na Hauptbahnhof i ewentualnie zrobić drobne zakupy. Na właściwy dworzec dostałem się na pokładzie piętrowego pociągu, na który nie musiałem długo czekać - lokalnych połączeń funkcjonuje w stolicy RFN wiele. Pozostało jeszcze uzbroić się w cierpliwość aż do chwili, gdy oczom zgromadzonych na stacji ukaże się skład o nazwie ICE 3 serii 407.
Deutsche Bahn eksploatują te jednostki od 2013 roku, mają ich łącznie 17 i należą do najszybszych z całego ich taboru. W środku pociągu zmieści się jednocześnie 444 podróżnych, z czego 111 pojedzie pierwszą klasą. ICE 3 może rozpędzić się do 330 km/h - na terenie Francji, gdzie korzysta ze szlaków dla TGV, jedzie maksymalnie o 10 km/h wolniej. W Niemczech natomiast osiąga najwyżej 250 km/h.
Ceny biletów na pociąg Berlin - Paryż rozpoczynają się od 59 euro za drugą klasę i 69 euro, jeśli decydujemy się na wyższy standard. O ich wysokości decyduje dynamiczny system sprzedaży, który podwyższa cenę, im bliżej jest daty odjazdu oraz wykupionych już miejsc. Gdy w Berlinie sprawdzałem, ile kosztuje bilet, gdybym kupował go na kilkadziesiąt minut przed gwizdkiem konduktora, ujrzałem kwotę 156 euro.
Za swoją podróż, w klasie drugiej, zapłaciłem istotnie mniej - 69 euro. Bilet upolowałem dwa miesiące przed podróżą i wolałem nieco dopłacić, abym mógł go zwrócić, jeżeli musiałbym zmienić plany i zrezygnować z wycieczki.
Tylko sześć stacji. Pociąg Berlin - Paryż to prawdziwy ekspres
I w końcu jest - przyjechał! ICE 3, wypucowany i oklejony z przodu, by upamiętnić ważny dzień dla niemieckiej oraz francuskiej kolei, przyciągał uwagę nie tylko czekających na skład do Paryża. Nie zabrakło też oficjeli, ponieważ swoją obecność w dniu debiutu połączenia zapowiadali m.in. ambasador Francji w Niemczech, a także burmistrz Berlina. Wielkiej fety jednak nie było - pracownicy DB i SNCF rozdawali ciasteczka oraz przewodniki po najciekawszych atrakcjach stolicy RFN (choć właśnie z niej wyjeżdżałem).
Pociąg nr 9590 relacji Berlin Hauptbahnhof - Paris Est to prawdziwie mknąca strzała. Zatrzymuje się tylko na czterech stacjach pośrednich: Berlin-Spandau, Frankfurt (Main) Süd, czyli Frankfurt nad Menem Południowy, Karlsruhe Hbf i w Strasburgu. Dla porównania, polskie PKP w drodze do Niemiec obsługuje trzy stacje w Warszawie, staje też w Kutnie, Koninie, Poznaniu, Zbąszynku, Świebodzinie, Rzepinie, Frankfurcie nad Odrą i dwukrotnie w Berlinie.
W trasę ICE 3 ruszył co do minuty, jak podano w rozkładzie jazdy. Fotele były wygodne i dało się wygodnie pracować z nich podczas jazdy, nawet jeśli ktoś nie siedział przy stoliku. Konduktor, sprawdzając bilet, poinformował mnie, że obsługa mówi w trzech językach - angielskim, niemieckim oraz francuskim - i zapytał, czy wszystko jest w porządku. Był to pierwszy i ostatni raz, gdy ktoś chciał, bym pokazał rezerwację swojego miejsca.
Coś na ząb? Tak wygląda Wars, ale we niemiecko-francuskim wydaniu
Mijały godziny, a ja zgłodniałem. W pociągu działał wagon gastronomiczny, gdzie serwowano różne dania, na ciepło i zimno. Rozważałem, czy z menu wybrać chilli con carne (12,50 euro), medaliony z wieprzowiny (16,20 euro), a może bolognese z mięsem wołowym (14,20 euro). Padło na ostatnią pozycję, którą podano mi dość szybko, w misce i ze sztućcami wielokrotnego użytku, a plastikowymi.
W niemieckim odpowiedniku Warsu zajęte były niemal wszystkie miejsca, w całym jednak pociągu było wiele foteli, które nie znalazły swojego pasażera. Na pokładzie znaleźli się za to przedstawiciele Francusko-Niemieckiego Biura ds. Młodzieży (DFJW lub OFAJ - zależnie, z którego języka pochodzi skrót), międzynarodowej organizacji promującą przyjaźń między tymi krajami i koordynującą uniwersyteckie wymiany studentów.
- Bardzo się cieszymy, że ruszyło tak długo oczekiwane połączenie. Dzięki niemu z pewnością więcej młodych ludzi będzie mogło odwiedzić stolicę sąsiedniego państwa, może nawet podjąć tam pracę czy studia - powiedziała jedna z kobiet.
15 godzin z Warszawy do Paryża. Dobra alternatywa dla samolotu?
Wśród pasażerów także panowała radość, że Berlin i Paryż w końcu mają dzienny, bezpośredni pociąg. Pani, która siedziała kilka miejsc ode mnie, cieszyła się, iż nie jest już skazana na samoloty, których nie lubi. - Wolę jechać dłużej, ale wsiąść i wysiąść w centrum miasta - dodała. Na jej słowa zareagował mężczyzna, który dosiadł się w Karlsruhe. - To dobrze, że skład nie obsługuje tylko Berlina, mogę wsiąść w swoim mieście, ale samoloty nadal są bardziej konkurencyjne. Najważniejszy jest czas podróży - podkreślił.
Szkoda, że po zachodzie Słońca, który w połowie grudnia następuje dość szybko, niewiele było widać przez okna. Nie nudziłem się cały czas, lecz zdarzało mi się sięgać po telefon, aby w coś zagrać lub z kimś porozmawiać. Dało się również korzystać z internetu - Wi-Fi działało bez ciągłego urywania się zasięgu w losowych momentach trasy, czyli czegoś, co jest zmorą dla pasażerów w Polsce.
Zarówno niemieccy, jak i francuscy kolejarze nie zawiedli: pociąg nie spóźnił się ani o minutę i w Paryżu wysiadłem o 19:55. Zmęczony, ale zadowolony, że przejechałem tak długą trasę koleją i plan powiódł się w 100 procentach. Nie jestem jednak pewien, czy ponad 15 godzin spędzonych w trasie - sześć na odcinku Warszawa - Berlin, mniej więcej dwie na przesiadkę i osiem, by przejechać z Berlina do Paryża - jest sensowną alternatywą dla samolotu z Polski.
Pociągi jeździły z Warszawy do Paryża kilka lat temu. Przerwała to pandemia
Zgodzę się z mężczyzną z pociągu, że czas podróży jest bardzo istotny, a w tym przypadku poświęciłem cały dzień. Na Warszawę Wschodnią miałem blisko, ale w stolicy Francji musiałem jeszcze dojechać do hotelu, gdzie zameldowałem się dopiero przed 21:00. Ponadto, nie da się skorzystać z kolei na powrotnej trasie, czyli z Francji do Polski, by przesiąść się tylko raz. Skład z Paryża dociera do Berlina kilkanaście minut po tym, jak wyrusza stamtąd ostatni skład w stronę naszego kraju.
Na plus jednak trzeba zaliczyć to, że koleją jedzie mi się po prostu wygodniej, niż leci podniebną maszyną. Konkurencyjna może być również cena, jeśli bilet kupujemy na wiele dni przed podróżą. W "Tygodniku" Interii pisałem, że bezpośredni pociąg Warszawa - Poznań - Paryż jeździł jeszcze całkiem niedawno.
Połączenie wykonywane raz w tygodniu obsługiwały Rosyjskie Koleje Żelazne, gdyż w odwrotnym kierunku bieg kilkunastowagonowego składu nie kończył się w Polsce, lecz w Moskwie. Przewoźnik ze wschodu miał od 2012 roku podpisaną umowę z PKP Intercity, a współpracę przerwała pandemia koronawirusa. Teraz, po trwającej niemal trzy lata wojnie w Ukrainie, zawarcie podobnego kontraktu wydaje się niemożliwe.
Wróci pociąg z Polski do Paryża? PKP Intercity kreśliło taką wizję
Natomiast w latach 50. z Warszawy codziennie o 22:18 odjeżdżał pociąg do stacji Paryż Północny, który - w wybrane dni tygodnia - miał dziennego "brata" ruszającego o 14:31. Podróż tym drugim składem zajmowała aż 42,5 godziny, bo na trasie zaliczyć musiał Stalinogród (czyli Katowice pod komunistycznym mianem) oraz czeską Pragę, co wydłużało dystans do 2072 kilometrów.
Trzy lata temu ówczesne szefostwo PKP Intercity zakładało, że trasa Warszawa - Paryż bez przesiadek może wrócić w 2023 roku. Jako warunek postawiono zakończenie remontów na planowanej trasie, a ponadto zapewnienie odpowiedniego taboru. Wysoki standard wagonów sypialnych miał, według byłego już prezesa spółki Marka Chraniuka, skłonić podróżnych do skorzystania z kolei zamiast linii lotniczych. Zamiary te jednak się nie powiodły i nie wiadomo, czy i kiedy pojedziemy bezpośrednio z Polski do Francji.
Wiktor Kazanecki
Kontakt do autora: wiktor.kazanecki@firma.interia.pl
---
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!