Wstrzymano wybudzanie maltretowanego Kamilka z Częstochowy

Jolanta Kamińska

Oprac.: Jolanta Kamińska

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Super
relevant
765
Udostępnij

Wybudzanie ze śpiączki ośmioletniego, maltretowanego przez ojczyma, Kamila z Częstochowy zostało wstrzymane. Powodem problemy infekcyjne. - Długo nieleczone, rozległe oparzenia powodują zakażenie organizmu chłopczyka - poinformował rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach Wojciech Gumułka.

Zdj. ilustracyjne
Zdj. ilustracyjne123RF/PICSEL

Lekarze będą starali się stabilizować stan zdrowia chłopca, który pozostaje w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka (GCZD), gdzie został przewieziony 3 kwietnia br. Ma rozległe oparzenia i złamania kończyn.

Na początku tego tygodnia lekarze z GCZD sygnalizowali, że poprzednie dni były dla ośmiolatka stabilne, zatem jeśli sytuacja miałaby się utrzymać, a choroba oparzeniowa nie postępować, pod koniec tygodnia rozważane miało być stopniowe wybudzanie małego pacjenta.

W piątek jednak rzecznik szpitala podał, że wybudzanie chłopca zostało wstrzymane z powodu kolejnych problemów infekcyjnych. - Długo nieleczone, rozległe oparzenia powodują zakażenie organizmu chłopczyka, połączone z niewydolnością wielonarządową. Przy poważnym przebiegu choroby oparzeniowej takie problemy występują często, ale są do przezwyciężenia - zasygnalizował Gumułka.

- Kamilek pozostaje więc w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii. Najbliższy czas poświęcony będzie na ustabilizowanie stanu zdrowia małego pacjenta - dodał.

Wcześniej katowiccy lekarze przekazywali, że obawiali się o życie dziecka, zmagającego się m.in. z ciężkim przebiegiem choroby oparzeniowej, spowodowanym rozległymi oparzeniami i nieleczeniem ran oparzeniowych przez wiele dni. Wyjaśniali też, że głęboka śpiączka powoduje m.in., że chłopiec nie czuje bólu, a jego obrażenia mają szanse szybciej się goić.

Ośmiolatek maltretowany. Ojczym polewał go wrzątkiem

Sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka 3 kwietnia br. Interweniowała policja. Dziecko z ciężkimi obrażeniami przetransportowano do szpitala śmigłowcem. Lekarze z GCZD mówili 5 kwietnia o jego rozległych oparzeniach: głowy, tułowia oraz kończyn i złamaniach kończyn. Sygnalizowali walkę o życie dziecka i perspektywę jego długiego leczenia.

5 kwietnia prokurator zarzucił ojczymowi dziecka, 27-letniemu Dawidowi B., że 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała - oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn.

Podejrzanemu zarzucono też, że znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem - poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz rany oparzeniowe.

Matka chłopca Magdalena B. jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Nie reagowała bowiem na zachowania męża i nie udzieliła dziecku pomocy. Prokuratura zaznacza, że spoczywał na niej szczególny obowiązek opieki nad dzieckiem.

Ojczym przyznał się do winy i odmówił wyjaśnień 

Dawid B. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Odmówił złożenia wyjaśnień. Do winy przyznała się także matka chłopca, ona składała wyjaśnienia. Oboje zostali aresztowani na trzy miesiące.

W ostatnich dniach prokuratura informowała też o postawieniu zarzutów nieudzielenia pomocy siostrze matki Kamila, a następnie mężowi tej kobiety. Wszyscy mieszkali w tym samym domu. Grozi im za to kara do trzech lat więzienia, po przesłuchaniu oboje trafili pod dozór policji.

Jak wcześniej informował Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Częstochowie, rodzina ośmiolatka była od marca 2021 r. objęta wsparciem pracownika socjalnego. Wcześniej nie było informacji wskazujących, że dziecko może doświadczać przemocy.

Częstochowski sąd zdecydował, że najmłodsze dzieci, które mieszkały z Dawidem i Magdaleną B., trafią do pieczy zastępczej, a starsze do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Magdalena B. ma szóstkę dzieci - dwójkę najmłodszych z obecnym mężem Dawidem B., a czwórkę pozostałych z innymi dwoma mężczyznami. Najstarsze z dzieci ma 11 lat, a najmłodsze urodziło się ubiegłym roku.

Muniek Staszczyk: Nie wyprę się punk rocka, bo to jest moja baza mentalnaPiotr Witwicki, Piotr Witwicki, Piotr Witwicki, Piotr Witwicki, Piotr WitwickiINTERIA.PL
PAP
emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
351
Super
relevant
125
Hahaha
haha
65
Szok
shock
70
Smutny
sad
94
Zły
angry
60
Lubię to
like
Super
relevant
765
Udostępnij
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Przejdź na