- Sytuacja jest dramatyczna. Doszliśmy do momentu, w którym szpital przestał wypłacać wynagrodzenia w terminie i w pełnej wysokości. Taka sytuacja trwa od maja. To spowodowało, że 21 lekarzy odeszło, a ci, co zostali, zapowiadają, że jeśli sytuacja się powtórzy, również będą składać wypowiedzenia - mówi Małgorzata Świątkiewicz, dyrektor szpitala w Żywcu. - W ramach usług, które wykonaliśmy na rzecz pacjentów, szpital ma niewypłacone od NFZ około 39 mln zł. Problem jest jeden - plan finansowo-rzeczowy jest niedostosowany do potrzeb pacjentów - dodaje. Szpital w Żywcu: Mieszkańcy określali miejsce jednym słowem Żeby zrozumieć dzisiejsze problemy, trzeba cofnąć się kilka lat wstecz. Kompleks jednopiętrowych budynków znajduje się przy ulicy Sienkiewicza w Żywcu. Tynk na ścianach zewnętrznych jest jak szwajcarski ser, w wielu miejsca go po prostu nie ma. Osoby jeżdżące na wózkach, by dostać się do środka mogą skorzystać z metalowej rampy, jednak aby do niej dotrzeć, muszą pokonać brukowaną i dziurawą nawierzchnię. Sale chorych wyglądają źle: zabrudzone ściany niepomalowane od lat, gdzieniegdzie zacieki, stare łóżka, ciasne sale, niewymieniane od lat płytki. Tak jeszcze cztery lata temu wyglądał szpital powiatowy w Żywcu, który nie spełniał unijnych norm. Mieszkańcy określali to miejsce jednym słowem: rzeźnia. Dlatego jeśli musieli korzystać z usług szpitala, wybierali placówki w Bielsku-Białej lub Katowicach. Decyzja o budowie nowej placówki lokalne władze podjęły w 2008 r., problemem był jednak brak pieniędzy. Zdecydowano się skorzystać z nowych przepisów o partnerstwie publiczno-prywatnym. Wybudować za własne pieniądze szpital zgodziła się kanadyjska firma InterHealth Canada, w zamian za możliwość zarządzania nim przez 30 lat. Nowy kompleks szpitalny został otwarty we wrześniu 2020 r. Dwa lata temu z jego usług skorzystało 120 tys. pacjentów, rok temu 146 tys. pacjentów, a w pierwszym półroczu tego roku - 65 tys. osób. Zawieszenie działalności Początkiem września kanadyjska firma, zarządzająca szpitalem, złożyła wniosek do wojewody śląskiego o tymczasowe zawieszenie działalności trzech oddziałów i dwóch poradni w terminie od 7 października do 7 stycznia 2025 r. Chodzi m.in. o oddział chirurgii ogólnej i onkologicznej i poradnię urazowo-ortopedyczną. Powód? Brak płynności finansowej. Kiedy w 2020 r. spółka przejmowała szpital, placówka była zadłużona na 25 mln zł oraz z ryczałtem wyliczonym na podstawie danych z 2015 r., czyli wtedy kiedy szpital funkcjonował w starym budynku i przyjmował małą liczbę pacjentów. - Kiedy przejmowaliśmy szpital, zapytaliśmy NFZ, co teraz mamy zrobić, żeby wyjść z tego długu. Z naszej strony pomysł był prosty: podniesienie ryczałtu o 25-30 mln zł. Usłyszeliśmy, że nie można tego zrobić, bo inne szpitale też by wtedy chciały podniesienia - wyjaśniał podczas poniedziałkowej sesji powiatu żywieckiego Wadim Kurpias, dyrektor zarządzający InterHealth Canada w Polsce. NFZ zasugerował, żeby szpital wprowadził wysoko wyceniane procedury medyczne i w ten sposób pokrył straty. - I stąd wzięła się kardiologia - tłumaczy radnym Krupias. NFZ wycenił, że 250 tys. zł miesięcznie będzie wystarczającą kwotą. Szpital zaczął przyjmować pacjentów i okazało się, że miesięcznie koszt ich leczenia wynosi 3-3,5 mln zł. - Usłyszeliśmy z NFZ pytania, skąd my bierzemy tych pacjentów. Odpowiedziałem, że chodzimy po rynku i prosimy mieszkańców, aby ktoś dostał zawału - mówi Krupias. Brak płynności finansowej - Plan finansowo-rzeczowy powstawał, jak funkcjonował stary szpital. Obecne realia są inne. Zmieniła się infrastruktura, jest nowoczesny sprzęt, nowy budynek, jest coraz więcej pacjentów, którzy wolą się leczyć na miejscu, niż w Bielsku-Białej czy Katowicach - wyjaśnia Krupies. - Jesteśmy w takim momencie, że przez dwa lata daliśmy się mamić różnym zapewnieniom NFZ. Mówili, podpiszcie kontrakt, potem będą aneksy, potem będzie wyrównanie. Zawsze było coś. My tymczasem pracowaliśmy nad zwiększeniem dostępności leczenia dla pacjentów. Nadwykonania, to nie jest coś zawieszonego w próżni, to często zabiegi, które pacjentowi ratują życie i zdrowie. Cieszymy się, że tym ludziom udało się pomóc - dodaje. - Nigdy nie spotkałam się z zarzutem, że nasz szpital jest niepotrzebny. Jednak w 2024 r. NFZ rozliczyło nam tylko pierwszy kwartał i to w zakresie świadczeń nielimitowanych - mówi dyrektor szpitala. W praktyce oznacza to, że od kwietnia na konto szpitala NFZ nie przelał nawet złotówki. To z kolei doprowadziło do dramatycznej sytuacji finansowej. Na dziś, według wyliczeń placówki, fundusz zalega szpitalowi z płatnością na około 38 mln zł. W efekcie zabrakło pieniędzy na pensje dla lekarzy. - Należy podkreślić, że w ostatnich latach wszystkie zrealizowane przez nasz ośrodek i sprawozdawane do NFZ procedury, w tym nadwykonania, po pierwsze nie były kwestionowane przez fundusz jako niezasadne, po drugie były przez narodowego płatnika rozliczane w sposób umożliwiający zapewnienie ciągłości pracy ośrodka. Obecna sytuacja związana z brakiem pełnego pokrycia kosztów zrealizowanych świadczeń powoduje konieczność planowanego czasowego zaprzestania wykonywania działalności leczniczej w zakresach, które zostały najmocniej dotknięte konsekwencjami opisywanych problemów - wyjaśnia dyrektor Świątkiewicz. NFZ: Zależy nam na szpitalu w Żywcu "NFZ zależy na utrzymaniu powiatowego charakteru Szpitala Żywiec, tak aby jak najlepiej zabezpieczał liczącą ponad 150 tys. populację powiatu wraz z sezonowym napływem pacjentów związanych z turystycznym charakterem regionu. Zależy nam na podstawowych oddziałach szpitalnych m.in.: wewnętrznym, neurologii, chirurgii, ortopedii, ginekologii i położnictwie, pediatrii - są to świadczenia potrzebne mieszkańcom regionu" - czytamy w stanowisku śląskiego oddziału NFZ przesłanym Interii. "Regulujemy płatności dla szpitali, które wynikają z podpisanych umów. Płacimy również za świadczenia nielimitowane. Odnośnie drugiego kwartału trwa standardowy proces bilansowania umów, gdzie podsumowujemy świadczenia. W związku z specyfiką województwa, dużą liczbą szpitali, ten proces trwa" - dodają przedstawiciele funduszu. "Jeśli chodzi o finanse dodać należy jeszcze, że realizacja ustawy 'podwyżkowej', czyli o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia i przekazanie do finansowania przez NFZ części świadczeń, za które jeszcze do 2022 r., płacił budżet państwa, np. ratownictwo medyczne, są sporym obciążeniem dla budżetu NFZ" - czytamy. Jeśli do 7 października NFZ nie znajdzie pieniędzy, szpital częściowo wstrzyma działalność. Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz: dawid.serafin@firma.interia.pl