Prokurator Małgorzata Bednarek w mowie końcowej podkreślała, że chociaż licznie prowadzone ekspertyzy nie pozwalają kategorycznie stwierdzić, że to oskarżeni napadli na hurtownię, to jednak za ich winą przemawiają zeznania świadków, wyjaśnienia jednego z oskarżonych oraz fakt, że zostali rozpoznani przez niektóre osoby występujące w procesie. Takiej interpretacji materiału dowodowego sprzeciwili się obrońcy, którzy zarzucili prokuraturze brak profesjonalizmu. - Przyznanie się do porażki zaoszczędziłoby nam wszystkim czasu, nerwów, pieniędzy i być może niektórym wstydu - powiedział mecenas Krystian Ślązak. Wyrok w tej sprawie spodziewany jest za tydzień. Regionalna prasa ochrzciła napad na zabrzańskie Makro mianem "śląskiego skoku stulecia". W kwietniu 1999 r. trzej wyglądający na biznesmenów mężczyźni weszli do hipermarketu i niezatrzymywani przez nikogo przeszli na zaplecze. Wykorzystali moment, w którym pracownice hurtowni otwierały skarbiec. Obezwładnili kobiety i zmusili do otwarcia sejfu. Zabrali ponad 1,3 mln zł i wyszli. Sprzed Makro odjechali samochodem.