Wybuch gazu nastąpił w piątek około godz. 8:30 w budynku plebanii ewangelicko-augsburskiej w Katowicach-Szopienicach przy ul. Bednorza. Pod gruzami ratownicy znaleźli dwa ciała. Trzy osoby, w tym dwie dziewczynki, zostały ranne. - To skomplikowana, wielowątkowa sprawa, w której cały czas pojawia się wiele pytań - mówi Michał Mitoraj, reporter Polsat News. Z informacji uzyskanych w Urzędzie Miasta Katowic wynika, że rodzina kilkukrotnie starała się o przyznanie mieszkania socjalnego. Wnioski były jednak odrzucane przez urzędników, ponieważ rodzina przekraczała górne kryterium dochodowe na jednego członka rodziny. - W przypadku tej konkretnej rodziny mówimy o kryterium dochodowym, które na dzień złożenia ostatniego wniosku, a był to grudzień 2020 roku, wynosiło ponad 1900 zł. W przypadku, gdy rodzina przekraczała ten dochód na jedną osobę, mieszkanie nie mogło zostać przyznane - powiedziała Ewa Lipka z Urzędu Miastach w Katowicach. Dodała, że rodzina "ponad dwukrotnie" przekraczała kryterium powierzchniowe, które zostało określone na 8 metrów kwadratowych na osobę. Wybuch gazu w Katowicach. Rodzina nie chciała mieszkania do remontu - Urząd miasta zaproponował inną formę starania się o mieszkanie. Był to program "mieszkanie za remont" - dodał reporter. Program ten jest od wielu lat realizowany w Katowicach. Chętni mogą starać się o mieszkanie od miasta, które trzeba wyremontować. W zamian płaci się obniżony czynsz. Ratusz informuje jednak, że rodzina nie była zainteresowana taką formą wynajmu lokalu. Odrzuciła też propozycję mieszkanie z TBS-u. W liście przesłanym redakcji "Interwencji" rodzina podkreślała, że kontakt z ratuszem był utrudniony, a proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej utrudniał poszukiwanie nowego lokum. Rodzina nie była podopieczną Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Katowicach. Wybuch gazu w Katowicach. Nie udało się przesłuchać mężczyzny Razem z dwiema kobietami - 69-letnią Haliną i 40-letnią córką, które zginęły w wybuchu mieszkał mąż Edward. Wszyscy podpisali się pod listem pożegnalnym. Mężczyzna przeżył wybuch i znajduje się w szpitalu. Jego zeznania mogą być kluczowe w wyjaśnieniu okoliczności tragedii. Na wtorek zaplanowano również sekcję zwłok zmarłych kobiet, która również będzie bardzo ważna dla dalszego rozwoju sprawy. - W sprawie przesłuchani zostali wszyscy pokrzywdzeni z wyjątkiem poszkodowanego mężczyzny, który przebywa w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Jego stan uniemożliwiał przesłuchanie. Toczy się śledztwo w sprawie - powiedziała Marta Zawada-Dybek z Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Wybuch gazu w Katowicach. Gaz skumulował się w mieszkaniu rodziny Michał Mitoraj informuje, że przedstawiciele Inspektoratu Nadzoru Budowlanego mówili, że gaz skumulował się w pomieszczeniach, w których mieszkała trzyosobowa rodzina. W niedzielę podczas prac rozbiórkowych udało się dotrzeć do kuchenki gazowej, która była na wyposażeniu mieszkania. Sprzęt został zabezpieczony i przekazany do analizy ekspertom. Rozbiórka kamienicy potrwa do końca tygodnia. Ulica Bednorza pozostaje zamknięta dla ruchu pieszego i samochodowego. Wybuch gazu w Katowicach. Rodzina wysłała list pożegnalny "Jeśli ktoś się zastanawia, jak doszło do tej tragedii w Katowicach-Szopienicach to oto kilka słów wyjaśnienia" - tak zaczyna się list, który wpłynął do redakcji "Interwencji" w poniedziałek. Pismo zostało wysłane z Katowic w środę, dwa dni przed wybuchem kamienicy. "Tabletki nasenne pozwolą nam odejść skutecznie i po cichu. Z cmentarza komunalnego ksiądz nas nie wyrzuci. Z Cmentarza Komunalnego nawet ksiądz nas nie wyrzuci. Jedynym naszym życzeniem jest to, żeby podczas naszego pochówku nie było żadnego klechy. Żaden klecha już na nas nie zarobi, czy to na naszym życiu czy śmierci" - czytamy. W liście opisane zostały kulisy konfliktu miedzy rodzina D. - dwiema kobietami i mężczyzna oraz proboszczem parafii ewangelicko-augsburskiej, u którego kobiety zamieszkały i pracowały.