W środę zaprezentowano raport komisji dotyczący dominikanina Pawła M. w duszpasterstwie we Wrocławiu w latach 1996-2000 oraz reakcji Instytucji Prowincji w jego sprawie. Komisja złożona z niezależnych ekspertów, na której czele stanął Tomasz Terlikowski, została powołana w kwietniu 2021 r. przez Prowincjała Polskiej prowincji Dominikanów. Jak czytamy w streszczeniu raportu, prowadzona we Wrocławiu w latach 1996-2000 przez Pawła M. Wspólnota św. Dominika była oparta na mechanizmie psychomanipulacji. "Dochodziło w niej do przemocy fizycznej oraz nadużyć seksualnych. Wspólnota ta miała wszystkie cechy umożliwiające określenie jej mianem sekty" - czytamy w raporcie. Jego autorzy ustalili, że "w trakcie formacji zakonnej oraz od początku pracy duszpasterskiej Pawła M. można było zaobserwować niepokojące zjawiska związane z jego nieprawidłową osobowością, a także zdumiewającymi przejawami religijności". Niechlubna rola o. Macieja Zięby Członkowie komisji stwierdzili, że "od samego początku zastrzeżenia do działalności Pawła M. były formułowane (zarówno przez jego zakonnych współbraci, jak i wiernych świeckich) oraz kierowane do przełożonych". "Zainteresowanie nimi (nieprawidłowościami - red.) uległo radykalnemu osłabieniu po objęciu urzędu prowincjała przez o. Macieja Ziębę OP w 1998 r. (zmarł w grudniu 2020 r. - red.)" - stwierdzili. Zaznaczyli, że w czasie, gdy dochodziło do najbardziej bulwersujących zdarzeń związanych z działalnością wrocławskiej Wspólnoty św. Dominika, której duszpasterzem był Paweł M., zaczęła już funkcjonować narzucona przez ówczesnego prowincjała kultura sukcesu. "Ojciec Maciej Zięba pragnął na bazie wizerunku, jakim cieszyli się wówczas dominikanie, tworzyć strategię dalszego rozwoju zakonu w Polsce. Sukcesy duszpasterskie Pawła M. świetnie się wpisywały w zamierzenia i plany ówczesnego prowincjała. Utrudniło to w maksymalnym stopniu odpowiednio skuteczne rozpoznanie zastrzeżeń zgłaszanych odnośnie do działalności krzywdzącego powierzonych mu ludzi zakonnika" - ocenili autorzy raportu. Członkowie uznali za "niemal niemożliwe", że tak funkcjonująca grupa nie wzbudziła zainteresowania innych dominikanów. Przypomnieli, że zachowały się bowiem pochodzące z końca lat 90. pisemne świadectwa kilku współbraci Pawła M., którzy precyzyjnie identyfikowali zakres nieprawidłowości w posłudze zakonnika. Niebezpieczne praktyki Pawła M. "Zauważono m.in. niejasne zależności między Pawłem M. a członkami duszpasterstwa, opresyjne kierownictwo duchowe, rozpoznawanie powołania do stanu kapłańskiego i życia konsekrowanego z natychmiastowym wezwaniem do zerwania relacji z bliskimi, wielogodzinne modlitwy z wywieraniem psychicznej presji na ich uczestników, nieustanne tropienie przez zakonnika 'nieczystości' u ludzi podlegających jego kierownictwu duchowemu, a także demonizowanie przez niego rzeczywistości, które przejawiało się np. w dziwnych rytuałach, takich jak palenie na klasztornym dziedzińcu sprzętów rzekomo zamieszkałych przez szatana" - wymienili. Zaznaczyli, że mimo tej wiedzy przełożeni polskich dominikanów nie podjęli wówczas wysiłku, by szczegółowo zbadać aberracje teologiczne w postępowaniu Pawła M. "Paweł M. był przekonany, że obdarzony został szczególnym charyzmatem rozeznawania sytuacji duchowej i egzystencjalnej ludzi, z którymi się spotykał. Przekonanie to prowadziło go wielokrotnie do poważnych nadużyć w sprawowaniu sakramentu spowiedzi oraz do naruszania jej tajemnicy" - stwierdzili. Członkowie komisji poinformowali, że od początku 1998 r. o. Maciej Zięba był informowany o karygodnych postępkach Pawła M. we wrocławskiej Wspólnocie św. Dominika. "Dochodziły do niego sygnały o wielogodzinnych, czasami trwających do późna w nocy modlitwach. Zaniepokojeni członkowie rodzin oraz znajomi członków duszpasterstwa we Wrocławiu wskazywali na występowanie w grupie prowadzonej przez Pawła M. mentalności sekciarskiej" - podkreślili. Wyjaśnili, że powierzone duszpasterskiej opiece zakonnika osoby coraz bardziej ograniczały kontakty z rodzinami oraz z przyjaciółmi spoza Wspólnoty. "Niektóre z nich zaniedbywały studia (aż do ich porzucenia) oraz oddawały swoje oszczędności na rzecz mającej powstać, wymarzonej przez Pawła M., 'nowej wspólnoty'" - napisali. Przełożony wiedział o gwałtach Członkowie komisji stwierdzili, że wiosną 2000 r. o. Maciej Zięba dowiedział się również o wykorzystaniu seksualnym przez Pawła M. w ramach prowadzonego przez dominikanina "kierownictwa duchowego" czterech kobiet. Dostał też na piśmie informację o wielokrotnym zgwałceniu jednej z nich. "Nie zlecił jednak w tej sprawie postępowania kanonicznego ani nie zgłosił zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa do prokuratury. Pawła M. spotkały jedynie ze strony o. Macieja Zięby OP 'kary' o charakterze pokutnym: zakaz sprawowania sakramentów, kilkutygodniowy pobyt w klasztorze kamedułów na Bielanach w Krakowie oraz roczna praca w hospicjum w Lublinie" - zaznaczyli. Dodali, że niewłaściwy był również stosunek władz zakonu do osób pokrzywdzonych. "Po ujawnieniu nieprawidłowości w funkcjonowaniu Wspólnoty św. Dominika we Wrocławiu dominikanie nie podjęli zorganizowanego wysiłku w skorygowaniu skutków błędnej formacji religijnej i życia duchowego, które narzucił Paweł M. Praca z pokrzywdzonymi była tymczasem niezbędna i stanowiła część odpowiedzialności duszpasterskiej dominikanów. Niektórym z pokrzywdzonych zaoferowano jedynie pokrycie kosztów psychoterapii, co pokrzywdzeni odebrali jako upokorzenie" - ocenili autorzy raportu. Poinformowali, że sytuacja zmieniła się dopiero kiedy w 2006 r. prowincjałem został o. Krzysztof Popławski. Od tego momentu limitowano działalność Pawła M., z wyjątkiem okresu skierowania go po obronie doktoratu do pracy w szpitalu psychiatrycznym oraz pracy duszpasterskiej w Jarosławiu, aż do niemal całkowitego wycofywania go od kontaktów z ludźmi poza środowiskiem dominikanów. Bez procesu kanonicznego aż do 2021 roku Jednak nawet wtedy, aż do roku 2021, nie przeprowadzono żadnego postępowania kanonicznego w sprawie Pawła M., nie dano mu prawa do obrony, nigdy nie orzeczono wobec niego kar w rozumieniu Kodeksu prawa kanonicznego. "Decyzje kolejnych prowincjałów były podejmowane na podstawie nie dość rzetelnego doradztwa prawnego oraz nieumiejętnego korzystania z niego. Miało ono wpływ na wadliwe ukształtowanie sytuacji prawnej Pawła M. i błędną świadomość prowincjałów co do możliwości prawnych, którymi ci w rzeczywistości dysponowali. W szczególności byli oni utrzymywani w przekonaniu, że nie mają prawa do nałożenia kar prawnokanonicznych na Pawła M." - ocenili członkowie komisji. Dominikanie przepraszają W związku zaprezentowanym w środę raportem Komisji Eksperckiej dotyczącym działania o. Pawła M. oraz instytucji prowincji dominikanów, zakon wydał komunikat. Zaznacza w nim, że od kilku miesięcy konfrontują się z "bolesną historią zła i krzywdy, których w przeszłości dopuścił się ojciec Paweł M.". Duchowni przeprosili jednocześnie za całe zło, za które na różne sposoby są odpowiedzialni. Przyznali, że sami są nim przerażeni. Zakonnicy wyrazili również gotowość zadośćuczynienia za popełnione zło. "Chcemy z determinacją szukać sposobów naprawy szkód i błędów, a nade wszystko chcemy nadal Wam służyć, zdając sobie sprawę - jak nigdy dotąd - że nie jesteśmy tego godni" - oświadczyli dominikanie. Poprosili jednocześnie o modlitwę za wszystkich pokrzywdzonych. "Prosimy również o modlitwę za nas, dominikanów - o nawrócenie oraz o to, byśmy potrafili lepiej, bardziej odpowiedzialnie, mądrze i gorliwie wypełniać nasze powołanie oraz służyć Wam, Kościołowi i Bogu" - czytamy w komunikacie braci dominikanów.