30 września wieś Jampil w gminie Lyman w obwodzie donieckim została wyzwolona od rosyjskich najeźdźców. Ukraińcy odkryli wtedy skalę zniszczeń, których dokonał okupant. Szczególne poruszenie wśród lokalnej społeczności wywołał stan miejscowego zoo, w którym znajdowało się kilkadziesiąt zwierząt. Oczom wyzwolicieli ukazał się straszny widok - szkielety i szczątki zabitych zwierząt, okaleczone ciała i chorobliwie wychudzone osły, które cudem ocalały. Masakra w ukraińskim zoo. Rosjanie zjedli zwierzęta Gdy na miejsce przybyli wolontariusze z grupy ratującej zwierzęta "Vetmarket Plurition", zauważyli ślady bestialskiego traktowania osobników żyjących na terenie strusiej farmy - jak nazywali to miejsce mieszkańcy. Zdaniem aktywistów zdesperowani rosyjscy żołnierze byli tak głodni, że uciekli się do jedzenia znajdujących się na miejscu okazów. W rozmowie z lokalnymi mediami, przedstawili dowody na straszliwe akty okrucieństwa w "Yampil Zoo" we wschodnim regionie Doniecka. Cytowany przez Daliy Mail portal V-Variant (Opcja Wschodnia - tłum. red.) rozmawiał z wolontariuszami z miejsca wydarzeń i poznał szczegóły. - Wiele zwierząt zostało zjedzonych przez orki (rosyjskich żołnierzy - red.). Miejscowi mówili, że jedli kangury. Jeszcze nie znaleźliśmy kości, bo jest ich dużo, są porozrzucane po całym zoo. Był żubr o imieniu Jakub, biegał po wsi, a potem został zabity i zjedzony. Zjedzono też kilka osłów i strusi. Dużo zwierząt uciekło, teraz kucyki biegają po terenie, my staramy się je wyłapać i zabrać stąd - mówił Witalij. Wolontariusze mają utrudnione zadanie przy ewakuacji zwierząt, ponieważ w pobliżu wioski wciąż trwają działania wojenne. Do tej pory udało się wywieźć ocalałe prosięta, drób, kaczki i kozy. Trwa akcja ratunkowa. Według władz w czasie okupacji zabito dwa wielbłądy, kangura, żubra, kilka prosiąt, ptaki i wilki. Te zwierzęta, które udało się uratować, znajdują się teraz pod opieką w mieście Dniepr. - Najgorzej było ze znalezionymi na miejscu wilkami. Ludzie mówią, że zostały oswojone. Znaleźliśmy je martwe ściskające w łapach pustą miskę w zamkniętych pomieszczeniach. Same szkielety. Znajdowały się w klatkach. Aby się do nich dostać, trzeba było wyłamać zamek - opisywał na łamach portalu wolontariusz. Teraz aktywiści dokumentują to, co zastali na miejscu, aby skontaktować się z ukraińskimi organami ścigania w sprawie przestępstw przeciwko zwierzętom. Jednocześnie ukraińska inicjatywa ichrony zwierząt "UAnimal" zajmuje się zbieraniem informacji o tragedii w Jampilu - podaje V-Variant.