Orędzie Władimira Putina. Rosyjski przywódca z pilną odezwą do narodu

Marcin Jan Orłowski

Oprac.: Marcin Jan Orłowski

- Organizatorzy buntu zdradzili naród i tych, którzy zostali w niego wciągnięci. Wrogowie Rosji chcieli, aby kraj utonął w krwawych konfliktach domowych - mówił Władimir Putin w specjalnym przemówieniu do narodu. Prezydent Federacji Rosyjskiej kolejny raz wypowiedział się na temat aktualnych wydarzeń polityczno-wojskowych w kraju, w kontekście buntu Jewgienija Prigożyna i jego najemników z grupy Wagnera.

Władimir Putin przemawia do narodu
Władimir Putin przemawia do narodukremlin.ru (screen)materiały prasowe

Głowa państwa rozpoczęła swoje przemówienie od podziękowań dla wszystkich Rosjan, który w trudnych chwilach "skonsolidowali się i wspierali porządek konstytucyjny".

- Dziękuję za waszą wytrwałość, solidarność i patriotyzm. Ta obywatelska solidarność pokazała, że jakikolwiek szantaż, próby wywołania niepokojów wewnętrznych są skazane na niepowodzenie - stwierdził.

- Podkreślam, że od samego początku wydarzeń podjęto natychmiast wszystkie niezbędne decyzje w celu zneutralizowania zaistniałego zagrożenia, w celu ochrony porządku konstytucyjnego, życia i bezpieczeństwa naszych obywateli. Zbrojny bunt i tak zostałby stłumiony - przekonywał.

Według Władimira Putina sobotni bunt jest kolejnym przykładem na to, że w Europie istnieją siły, które chcą doprowadzić do bratobójczej wojny "Rosjan i ich braci".

- To jest dokładny wynik, bratobójstwo, którego chcieli wrogowie Rosji. Neonaziści w Kijowie i ich zachodni patroni oraz wszelkiego rodzaju zdrajcy narodowi. Chcieli, aby rosyjscy żołnierze zabijali się nawzajem, zabijali personel wojskowy i cywilów, żeby w końcu Rosja przegrała, a nasze społeczeństwo się podzieliło, uduszone krwawą wojną domową - przekonywał.

- Zacierali ręce, marząc o zemście za niepowodzenia na froncie i podczas tzw. kontrofensywy, ale przeliczyli się - dodał.

Władimir Putin zapewnił, że obietnice złożone najemnikom grupy Wagnera zostaną spełnione.

- Dziękuję tym żołnierzom i dowódcom zgrupowania Wagnera, którzy podjęli jedyną słuszną decyzję, nie popełnili bratobójczego rozlewu krwi, zatrzymali się na ostatniej linii. Dziś macie możliwość dalszej służby Rosji poprzez podpisanie umowy z Ministerstwem Obrony lub innych organów ścigania. Możecie też wrócić do swoich bliskich i przyjaciół. Kto chce, może pojechać na Białoruś. Obietnica, którą złożyłem, zostanie spełniona - zapowiedział.

W przemówieniu nie zabrakło także podziękowań skierowanych w stronę prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki.

- Jestem wdzięczny prezydentowi Łukaszence za jego wysiłki i wkład w pokojowe rozwiązanie sytuacji - podkreślił.

Kończąc swoje przemówienie prezydent Federacji Rosyjskiej jeszcze raz podkreślił jedność narodu w trakcie buntu.

- Powtarzam, to patriotyczny duch obywateli, konsolidacja całego rosyjskiego społeczeństwa odegrała w tych dniach decydującą rolę. To wsparcie pozwoliło nam wspólnie przezwyciężyć najtrudniejsze próby dla naszej ojczyzny. Dziękuję za to - zakończył.

Bunt Prigożyna

Przemówienie Władimira Putina związane jest z buntem najemniczej grupy Wagnera, który rozpoczął się w piątkowy wieczór. Żołnierze podlegli Jewgienijowi Prigożynowi rozpoczęli rajd na Moskwę nazywany "marszem sprawiedliwości".

Na wydarzenia zareagował Kreml w tym prezydent Rosji. O godzinie 10 czasu moskiewskiego w rosyjskich mediach pojawiło się oświadczenie Władimira Putina w którym apelował o powstrzymanie "zbrojnego buntu".

- Apeluję do tych, którzy podstępem lub groźbą zostali wciągnięci w kryminalną awanturę, zepchnięci na drogę poważnej zbrodni, zbrojnego buntu - mówił.

- Powtarzam, każdy wewnętrzny zamęt jest śmiertelnym zagrożeniem dla naszej państwowości, dla nas jako narodu. To cios dla Rosji, dla naszego narodu. A nasze działania w obronie Ojczyzny przed takim zagrożeniem będą trudne. Wszyscy, którzy dobrowolnie weszli na drogę zdrady, którzy przygotowywali zbrojny bunt, wkroczyli na drogę szantażu i metod terrorystycznych, poniosą nieuniknioną karę, odpowiedzą zarówno przed prawem, jak i przed naszym ludem - zapowiadał.

Po kilkunastu godzinach marszu, kiedy oddziały Prigożyna zbliżyły się na odległość około 200 kilometrów od stolicy kraju, poinformowano o jego zatrzymaniu i wycofaniu jednostek do baz polowych.

Według oficjalnych komunikatów osobą, która przekonała szefa grupy Wagnera przed próbą zamachu stanu był prezydent Białorusi Alaksander Łukaszenka. Dyktator z Mińska miał w negocjacjach zapewnić Prigożynowi bezpieczeństwo.

J. Prigożyn: Celem nie był zamach stanu

W specjalnym oświadczeniu opublikowanym na kanale Telegram Jewgienij Prigożyn wytłumaczył swoje działania i poinformował, że w jego planach nie było obalenie władzy na Kremlu.
- Celem marszu było zapobieżenie rozwiązania grupy Wagnera. Zawróciliśmy jednak, żeby uniknąć rozlewu krwi rosyjskich żołnierzy - stwierdził.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Siewiera w "Gościu Wydarzeń" o buncie Prigożyna: To zagadnienie wewnętrznej polityki rosyjskiejPolsat News