Jewgienij Prigożyn przemówił. Opublikowano nagranie
- Z początkiem lipca Grupa Wagnera miała zakończyć swoją działalność - wyjaśnił przyczyny sobotniego buntu założyciel ugrupowania Jewgienij Prigożyn. Szef bojowników dodał, że wbrew medialnym doniesieniom, nikt z jego ugrupowania nie podpisał kontraktu z rosyjskim ministerstwem obrony. - Nie chcieliśmy obalić władzy w Rosji, a zapobiec rozwiązaniu naszej formacji - podkreślił Prigożyn.
- Punktem zapalnym naszego buntu była trwająca wojna - oświadczył w poniedziałkowym komunikacie Jewgienij Prigożyn. Szef wagnerowców stwierdził, że jego formacja pokazała, "jak powinien wyglądać 24 lutego 2022", czyli dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
- Celem marszu było zapobieżenie rozwiązaniu Grupy Wagnera. Zawróciliśmy jednak, żeby uniknąć rozlewu krwi rosyjskich żołnierzy - podkreślił Prigożyn.
Przywódca bojowników dodał w 11-minutowym komunikacie audio opublikowanym na Telegramie, że chciał pociągnięcia do odpowiedzialności osób winnych błędów popełnionych w trakcie tzw. specjalnej operacji wojskowej, jak rosyjska propaganda nazywa wojnę w Ukrainie.
Jewgienij Prigożyn: Nie chcieliśmy obalić rosyjskiego rządu
Szef wagnerowców ocenił, że jego marsz na Moskwę ujawnił "poważne problemy z bezpieczeństwem w Rosji". - Żaden rosyjski żołnierz nie zginął. Żałujemy, że musieliśmy uderzać w rosyjskie lotnictwo, ale zrzucało na nas bomby i rakiety - podkreślił.
- Nie chcieliśmy wcale obalić rosyjskiej władzy - zaznaczył Jewgienij Prigożyn.
Jak stwierdził Prigożyn, bunt wywołało "niesprawiedliwe traktowanie jego ugrupowania". - Nie wykazaliśmy agresji, a zostaliśmy ostrzelani rakietami i z helikopterów - powiedział założyciel Grupy Wagnera.
Zbrojna rebelia Prigożyna. Bojownicy ruszyli w głąb kraju
W piątek wieczorem Jewgienij Prigożyn poinformował, że rosyjska armia rozpoczęła "ataki rakietowe na tyły Grupy Wagnera". Przywódca wagnerowców zapowiedział "stosowną odpowiedź". Najemnicy rosyjskiej Grupy Wagnera mieli ruszyć w głąb Rosji.
- Jest nas 25 tys. Idziemy wyjaśniać, czemu w kraju trwa chaos - stwierdził Prigożyn.
W sobotę w godzinach porannych przywódca najemników poinformował, że znajduje się w kwaterze wojskowej w Rostowie nad Donem i oczekuje na rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu oraz głównodowodzącego rosyjskiej armii Walerija Gierasimowa. Szef wagnerowców zapowiedział, że w przeciwnym razie "ruszy na Moskwę".
W sobotę wieczorem białoruskie władze poinformowały o zatrzymaniu pochodu wagnerowców. Informację potwierdził także sam Prigożyn.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!